środa, 16 stycznia 2019

Jeszcze o kronice pilotów doświadczalnych


Jeszcze o kronice śp. Tadeusza Gołębiewskiego
Ponieważ po publikacji poprzedniego tematu ukazały się na facebook-u komentarze prezesa Aeroklubu Mieleckiego, należy się kilka słów wyjaśnień. Prezes nie zauważył głównego charakteru tematu, tylko wypunktował nie mające znaczenia drobiazgi. W dodatku podjął działania hamujące moje uczestnictwo w pracach nad publikacją kroniki. Jestem członkiem sekcji historycznej AM, a to obligowało mnie do odpowiednich działań.  Kronika znajduje się u Andrzeja Ziobronia, który podobnie jak ja, jest członkiem AM. Nasz wspólny cel to opublikowanie kroniki poprzez umieszczenie jej w formie elektronicznej w Internecie. Ponieważ przez 2 lata nie zdecydowano, czy postarać się o kopię już skanowanej kroniki, czy ją skanować ponownie, podjąłem działania informacyjne. Były to telefoniczne zadawane pytania i prośby o elektroniczną kopię kroniki. Nie odniosły skutku, więc opublikowałem na blogu temat, który został przez prezesa AM uznany za obraźliwy, bo nie wymieniłem nazwiska jego ojca, któremu KPD przekazał kronikę. Jest nim Zbigniew Świerczyński – członek KPD.

Oprócz absurdalnych zarzutów w komentarzach na facebook, zakazano Andrzejowi Ziobroniowi udostępniania mi materiałów z kroniki. Natomiast prezes KPD przypomniał mi, że kronika jest ich własnością. Świadczy to, że prezes KPD otrzymał z Aeroklubu Mieleckiego negatywne informacje o mnie. Jakobym podszywał się pod kogoś kim nie jestem, a moje działania są szkodliwe. Poczułem się ustawiany po stronie wrogów środowisk lotniczych i Mielca.

Nie pozwolę się postawić na pozycji wroga i stąd kilka słów wyjaśnień. Nie jestem członkiem KPD tylko gościem. Prezes AM Paweł Świerczyński komentując moje uczestnictwo w zjazdach KPD sprawia wrażenie jakobym podszywał się pod miano pilota, chociaż zawsze  podkreślam że jestem mechanikiem. Odczuwam w prezesie istnienie niższej godności mechanika lotniczego od pilota. Spotkałem się z tym zjawiskiem wielokrotnie, a dotyczy to także innych zawodów. Mam ogromny szacunek do tych pilotów i ludzi z literkami przed nazwiskiem, którzy nie  stwarzali podziałów. Wysoko cenię pilotów doświadczalnych, gdyż oni po raz pierwszy ryzykując życiem siadają za sterami prototypu. Są ponad zawodem mechanika, jednak dobre współdziałanie obu zawodów zapewnia bezpieczeństwo lotu i pilota. Mam na to wiele przykładów, bo kierowałem pracą mechaników osprzętu przez wiele lat. Zostałem do tej pracy skierowany przez kierownika Zbigniewa Słonowskiego po skończeniu produkcji seryjnej samolotu Mig 17PF (Lim 5P) Na swojej zmianie decydowałem o wszystkim co dotyczyło lotniczych urządzeń radiowych, elektrycznych, przyrządów nawigacyjnych i osprzętu. Do mnie należały spory z kontrolerami KT i 21PW. Na trudniejsze sprawy zwoływałem komisje,  a przygotowanie do lotu potwierdzałem podpisem na odpowiedniej karcie. Sam usuwałem trudniejsze usterki. W tym najgorętszym okresie, kiedy często miesięcznie produkowaliśmy około 30 samolotów AN-2, schodziły samoloty TS-11 Iskra, Biesy i inne prototypy było urwanie głowy. I muszę tu powiedzieć, że nigdzie nie podkreślałem swojej roli. Kiedy mnie ktoś pyta, mówię że byłem mechanikiem lotniczym, bo nie przykładam temu znaczenia. Później pracowałem w reklamacjach, ale to już zupełnie inna bajka.

Znam stosunek mechaników do pilotów i odwrotnie. Dotyczy to pilotów niemal najstarszego pokolenia, których nie ma już wśród nas. Byli to piloci Czesław Smerdel, Władysław Lewiński, Lech Stręk, Zygmunt Korab, Michał Skowroński, Zbigniew Słonowski i Tadeusz Gołębiewski. Mechanicy wiedzieli którego pilota zapisanej usterce należy poświęcić maksimum uwagi. Szanuję tych pilotów, którzy po trudach lotu mieli siłę i wolę przyjść i wyjaśnić okoliczności zapisanej usterki. Nie chcę robić podziałów, wymienię jedynie dwu niekwestionowanych liderów Czesława Smerdla i Tadeusza Gołębiewskiego. Następne pokolenie pilotów, to Tadeusz Pakuła, Stanisław Wasil, Adam Gruba, Jerzy Pietrzak, a po nich Henryk Bronowicki i wielu innych, których nie będę wymieniał ze względu na ilość. Pamiętam skargi do KZ PZPR na Tadeusza Pakułę, że jako kierownik i pilot zadaje się z mechanikami idąc z nimi na kielicha ze śledziem. Nie szkodziło to w pracy, a wzbudzało szacunek. Poznałem ogromną liczbę zachowań ludzkich i wydarzeń, a to stanowi o doświadczeniu życiowym.

Martwią mnie ginące pamiątki i cenię dbających o historię ludzi do których zaliczam Stanisława Śmista konstruktora i Henryka Bronowickiego za ich prace nad publikacją książek. Z szacunkiem odnoszę się do działalności dr hab. Włodzimierza Adamskiego i pilotów Tadeusza Pakuły, Jerzego Pietrzaka, którzy jak równy z równym siadają ze mną do dyskusji. Natomiast trudno mówić o szacunku do osób, którzy nie chcą nawet słuchać tego co mam do powiedzenia. Było tak, gdy tłumaczyłem jak ważną rolę w 100-leciu Odzyskania Niepodległości Polski spełniali dla Lotniczego Mielca Bracia Działowscy. Wyrządzono społeczeństwu Mielca ogromną szkodę okradając go z 20 lat historii. Nie słyszałem głosu poparcia prezesa AM noszącego nazwę Braci Działowskich, kiedy na VIII Spotkaniu Lotniczych Pokoleń wspominałem ów fakt.

Obecnie dzieje się podobnie. Widoczne jest utajnianie treści kroniki Gołębiewskiego, która ze względu na wartość historyczną powinna być znana nie tylko w Polsce, ale we wszystkich środowiskach lotniczych na całym świecie. Kilka zdjęć kroniki umieściłem na blogu w Internecie i to spowodowało zakaz mojego zbliżania się do kroniki.

W zaistniałej sytuacji uważam, że moje członkostwo w sekcji historycznej AM jest bezcelowe i tu zgodzę się z prezesem AM i oddam legitymację jeśli o to wystąpi. Zastosuję się też do rady udzielonej przez jednego z najwybitniejszych członków KPD Ryszarda Witkowskiego i wyłączę się z działań na rzecz kroniki. Natomiast nie przestanę interesować się kroniką z następujących powodów.







Pomimo że kronika wraz z archiwum śp. Tadeusza Gołębiewskiego jest własnością KPD, to jednak decydujące słowo ma rodzina zmarłego. Gołębiewski tworzył kronikę w domu, a po jego śmierci stała się własnością jego rodziny. Fakt, że rodzina przekazała archiwum zarządowi KPD nie świadczy, że zakazała publikacji jej treści. Albowiem wolą śp. Gołębiewskiego i jego rodziny zapewne jest, aby kronika była znana wszystkim. Kronika na zawsze świadczyć będzie o ich wspaniałym bohaterskim przodku i nie mają tu nic do tego przepisy UE.

Spodziewam się, że nie prędko zobaczymy w Internecie treść kroniki. Obawiam się, że stanie się z nią w Mielcu jak z pamięcią o Działowskich. Na zakończenie dodam tylko, że gdy znajdzie się w moich rękach elektroniczna kopia kroniki, to w przeciągu jednego dnia umieszczę ją na swoim dysku w tzw. chmurce i udostępnię do oglądania całemu światu. Nie zrobię tego tylko w jednym wypadku, a mianowicie gdy rodzina śp. Tadeusza Gołębiewskiego zakaże mi to zrobić. Bo ona zna wolę tego nadzwyczaj odważnego i do bólu pracowitego pilota doświadczalnego.

Teofil Lenartowicz

Wrocław, dnia 16 stycznia 2019

3 komentarze:

  1. Teofil, moje słowa uznania za konsekwentną walkę o upowszechnienie kroniki śp. Tadeusza Gołębiowskiego, oby skończyła się sukcesem, trzymam mocno kciuki ! Serdecznie Cię pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Słowa uznania dla Pana za ten tekst.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Leszek Mańkowski
    Prezes RSL AP

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz rozumiem, dlaczego nie udało mi się dotrzeć do kroniki p.Gołębiewskiego kilka lat temu. A tak przy okazji wspieram Pana na rzecz uznania ogromnej roli mechaników w rozwoju i utrzymaniu polskiego lotnictwa. Józef Menet bardzo sobie cenił przyjaźń z ludźmi, od których zależało nie tylko wykonanie zadania (od strony technicznej), ale i życie pilota. Podejmował pracę tylko z ludźmi, którym ufał. W zalewie literatury poświęconej wybitnym pilotom brakuje mi wspomnień mechaników, którzy wykonując mniej spektakularną pracę byli świadkami i uczestnikami niezwykłych wydarzeń historycznych. Może warto pokusić się o takie opracowanie? Gorąco pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń