Jeszcze o kronice śp. Tadeusza Gołębiewskiego
Ponieważ po
publikacji poprzedniego tematu ukazały się na facebook-u komentarze prezesa Aeroklubu
Mieleckiego, należy się kilka słów wyjaśnień. Prezes nie zauważył głównego
charakteru tematu, tylko wypunktował nie mające znaczenia drobiazgi.
W dodatku podjął działania hamujące moje uczestnictwo w pracach nad publikacją
kroniki. Jestem członkiem sekcji historycznej AM, a to obligowało mnie do
odpowiednich działań. Kronika znajduje
się u Andrzeja Ziobronia, który podobnie jak ja, jest członkiem AM. Nasz
wspólny cel to opublikowanie kroniki poprzez umieszczenie jej w formie
elektronicznej w Internecie. Ponieważ przez 2 lata nie zdecydowano, czy
postarać się o kopię już skanowanej kroniki, czy ją skanować ponownie, podjąłem
działania informacyjne. Były to telefoniczne zadawane pytania i prośby o
elektroniczną kopię kroniki. Nie odniosły skutku, więc opublikowałem na blogu
temat, który został przez prezesa AM uznany za obraźliwy, bo nie wymieniłem
nazwiska jego ojca, któremu KPD przekazał kronikę. Jest nim Zbigniew
Świerczyński – członek KPD.
Oprócz absurdalnych
zarzutów w komentarzach na facebook, zakazano Andrzejowi Ziobroniowi
udostępniania mi materiałów z kroniki. Natomiast prezes KPD przypomniał mi, że
kronika jest ich własnością. Świadczy to, że prezes KPD otrzymał z Aeroklubu Mieleckiego
negatywne informacje o mnie. Jakobym podszywał się pod kogoś kim nie jestem, a
moje działania są szkodliwe. Poczułem się ustawiany po stronie wrogów środowisk
lotniczych i Mielca.
Nie pozwolę się
postawić na pozycji wroga i stąd kilka słów wyjaśnień. Nie jestem członkiem KPD
tylko gościem. Prezes AM Paweł Świerczyński komentując moje uczestnictwo w zjazdach
KPD sprawia wrażenie jakobym podszywał się pod miano pilota, chociaż
zawsze podkreślam że jestem mechanikiem.
Odczuwam w prezesie istnienie niższej godności mechanika lotniczego od pilota.
Spotkałem się z tym zjawiskiem wielokrotnie, a dotyczy to także innych zawodów.
Mam ogromny szacunek do tych pilotów i ludzi z literkami przed nazwiskiem,
którzy nie stwarzali podziałów. Wysoko
cenię pilotów doświadczalnych, gdyż oni po raz pierwszy ryzykując życiem
siadają za sterami prototypu. Są ponad zawodem mechanika, jednak dobre współdziałanie
obu zawodów zapewnia bezpieczeństwo lotu i pilota. Mam na to wiele przykładów,
bo kierowałem pracą mechaników osprzętu przez wiele lat. Zostałem do tej pracy
skierowany przez kierownika Zbigniewa Słonowskiego po skończeniu produkcji
seryjnej samolotu Mig 17PF (Lim 5P) Na swojej zmianie decydowałem o wszystkim
co dotyczyło lotniczych urządzeń radiowych, elektrycznych, przyrządów
nawigacyjnych i osprzętu. Do mnie należały spory z kontrolerami KT i 21PW. Na
trudniejsze sprawy zwoływałem komisje, a
przygotowanie do lotu potwierdzałem podpisem na odpowiedniej karcie. Sam usuwałem
trudniejsze usterki. W tym najgorętszym okresie, kiedy często miesięcznie
produkowaliśmy około 30 samolotów AN-2, schodziły samoloty TS-11 Iskra, Biesy i
inne prototypy było urwanie głowy. I muszę tu powiedzieć, że nigdzie nie
podkreślałem swojej roli. Kiedy mnie ktoś pyta, mówię że byłem mechanikiem
lotniczym, bo nie przykładam temu znaczenia. Później pracowałem w reklamacjach,
ale to już zupełnie inna bajka.
Znam stosunek
mechaników do pilotów i odwrotnie. Dotyczy to pilotów niemal najstarszego
pokolenia, których nie ma już wśród nas. Byli to piloci Czesław Smerdel,
Władysław Lewiński, Lech Stręk, Zygmunt Korab, Michał Skowroński, Zbigniew Słonowski
i Tadeusz Gołębiewski. Mechanicy wiedzieli którego pilota zapisanej usterce
należy poświęcić maksimum uwagi. Szanuję tych pilotów, którzy po trudach lotu
mieli siłę i wolę przyjść i wyjaśnić okoliczności zapisanej usterki. Nie chcę
robić podziałów, wymienię jedynie dwu niekwestionowanych liderów Czesława
Smerdla i Tadeusza Gołębiewskiego. Następne pokolenie pilotów, to Tadeusz
Pakuła, Stanisław Wasil, Adam Gruba, Jerzy Pietrzak, a po nich Henryk
Bronowicki i wielu innych, których nie będę wymieniał ze względu na ilość.
Pamiętam skargi do KZ PZPR na Tadeusza Pakułę, że jako kierownik i pilot zadaje
się z mechanikami idąc z nimi na kielicha ze śledziem. Nie szkodziło to w
pracy, a wzbudzało szacunek. Poznałem ogromną liczbę zachowań ludzkich i wydarzeń,
a to stanowi o doświadczeniu życiowym.
Martwią mnie ginące
pamiątki i cenię dbających o historię ludzi do których zaliczam Stanisława Śmista
konstruktora i Henryka Bronowickiego za ich prace nad publikacją książek. Z
szacunkiem odnoszę się do działalności dr hab. Włodzimierza Adamskiego i
pilotów Tadeusza Pakuły, Jerzego Pietrzaka, którzy jak równy z równym siadają
ze mną do dyskusji. Natomiast trudno mówić o szacunku do osób, którzy nie chcą
nawet słuchać tego co mam do powiedzenia. Było tak, gdy tłumaczyłem jak ważną
rolę w 100-leciu Odzyskania Niepodległości Polski spełniali dla Lotniczego
Mielca Bracia Działowscy. Wyrządzono społeczeństwu Mielca ogromną szkodę
okradając go z 20 lat historii. Nie słyszałem głosu poparcia prezesa AM noszącego
nazwę Braci Działowskich, kiedy na VIII Spotkaniu Lotniczych Pokoleń
wspominałem ów fakt.
Obecnie dzieje się
podobnie. Widoczne jest utajnianie treści kroniki Gołębiewskiego, która ze
względu na wartość historyczną powinna być znana nie tylko w Polsce, ale we
wszystkich środowiskach lotniczych na całym świecie. Kilka zdjęć kroniki
umieściłem na blogu w Internecie i to spowodowało zakaz mojego zbliżania się do
kroniki.
W zaistniałej
sytuacji uważam, że moje członkostwo w sekcji historycznej AM jest bezcelowe i
tu zgodzę się z prezesem AM i oddam legitymację jeśli o to wystąpi. Zastosuję
się też do rady udzielonej przez jednego z najwybitniejszych członków KPD
Ryszarda Witkowskiego i wyłączę się z działań na rzecz kroniki. Natomiast nie
przestanę interesować się kroniką z następujących powodów.
Pomimo że kronika
wraz z archiwum śp. Tadeusza Gołębiewskiego jest własnością KPD, to jednak
decydujące słowo ma rodzina zmarłego. Gołębiewski tworzył kronikę w domu, a po
jego śmierci stała się własnością jego rodziny. Fakt, że rodzina przekazała
archiwum zarządowi KPD nie świadczy, że zakazała publikacji jej treści.
Albowiem wolą śp. Gołębiewskiego i jego rodziny zapewne jest, aby kronika była
znana wszystkim. Kronika na zawsze świadczyć będzie o ich wspaniałym
bohaterskim przodku i nie mają tu nic do tego przepisy UE.
Spodziewam się, że
nie prędko zobaczymy w Internecie treść kroniki. Obawiam się, że stanie się z
nią w Mielcu jak z pamięcią o Działowskich. Na zakończenie dodam tylko, że gdy
znajdzie się w moich rękach elektroniczna kopia kroniki, to w przeciągu jednego
dnia umieszczę ją na swoim dysku w tzw. chmurce i udostępnię do oglądania
całemu światu. Nie zrobię tego tylko w jednym wypadku, a mianowicie gdy rodzina
śp. Tadeusza Gołębiewskiego zakaże mi to zrobić. Bo ona zna wolę tego
nadzwyczaj odważnego i do bólu pracowitego pilota doświadczalnego.
Teofil Lenartowicz
Wrocław, dnia 16 stycznia 2019
Teofil, moje słowa uznania za konsekwentną walkę o upowszechnienie kroniki śp. Tadeusza Gołębiowskiego, oby skończyła się sukcesem, trzymam mocno kciuki ! Serdecznie Cię pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSłowa uznania dla Pana za ten tekst.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Leszek Mańkowski
Prezes RSL AP
Teraz rozumiem, dlaczego nie udało mi się dotrzeć do kroniki p.Gołębiewskiego kilka lat temu. A tak przy okazji wspieram Pana na rzecz uznania ogromnej roli mechaników w rozwoju i utrzymaniu polskiego lotnictwa. Józef Menet bardzo sobie cenił przyjaźń z ludźmi, od których zależało nie tylko wykonanie zadania (od strony technicznej), ale i życie pilota. Podejmował pracę tylko z ludźmi, którym ufał. W zalewie literatury poświęconej wybitnym pilotom brakuje mi wspomnień mechaników, którzy wykonując mniej spektakularną pracę byli świadkami i uczestnikami niezwykłych wydarzeń historycznych. Może warto pokusić się o takie opracowanie? Gorąco pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń