piątek, 24 lipca 2015

Mieleckie wspomnienia



Mieleckie wspomnienia
            W Internecie w Fundacji Moje Okupacyjne Dzieciństwo w tomie 15-tym znajduje się bardzo ciekawa relacja Ryszarda Ratajczaka pt. „W Mieleckiej konspiracji”. Są to wspomnienia 12-letniego chłopca, który w czasie okupacji niemieckiej został wraz z rodzicami wysiedlony przez Niemców z Poznania i znalazł się w Mielcu. Tam przez cały okres okupacji tj. do 1945 roku przebywał z rodziną i zmuszony był przez Niemców do pracy w byłym PZL Mielec, nazwanym „Flugzeigwerk-Mielec”. Czytając dowiemy się jakie były losy tej rodziny i tego 12 letniego wówczas chłopca, który w sposób bardzo ciekawy, językiem dziecka, potrafił po latach opisać własne przeżycia i swej rodziny.


             Dwa zdjęcia  powyżej przedstawiają deportację mieleckich Żydów
 Karl Reiner mielecki gestapowiec
Ulica żydowska
Wspomnienia tego rodzaju są bardzo istotne dla ludzi mojego pokolenia, którzy przeżyli i pamiętają tamte czasy niezależnie od tego w jakim rejonie Polski przebywali. Moje okupacyjne życie spędziłem w Przecławiu oddalonym od Mielca 15 km, a więc nie mogę porównywać go z przeżyciami tego chłopca, chociaż byłem starszy od niego kilka lat. Jednakże przeżywałem, myślałem i miałem podobne odczucia jak on i chyba dlatego jego przeżycia czytałem z łezką w oku. Poruszany w temacie stosunek Niemców do Polaków i odwrotnie, a także  stosunek jego do Żydka był też podobny. Nawet będąc w jego wieku też wierzyłem, że Żydówki mają w poprzek... Podobnie dostawałem w pracy kopniaki od Niemca i podobnie widziałem różnych Niemców, Polaków i Żydów. Sądzę, że jego przeżycia związane z pracą w „Flugzeigwerk-Mielec”, bogate o współpracę z ruchem wyzwoleńczym AK mogą zainteresować każdego.
Osiedle widziane od strony Góry Cyranowskiej.  


           
 Plan lager Mielec
 Mielecki rynek w czasie okupacji niemieckiej
Granatowy policjant na mieleckim rynku za okupacji

Na 2 powyżej zdjęciach zniszczone przez mielecką załogę Łosie przed przejęciem PZL przez Niemców
Spędziłem swoje życie w Mielcu i znam w nim wszystkie byłe i obecne kąty, dlatego też podobne wspomnienia są mi bardzo bliskie. Znajduję w tych wspomnieniach pewne analogie, a mianowicie mężczyzna odbierający przysięgę od chłopca miał pseudonim „Ignacy”, a taki pseudonim miał Konstanty Łubieński ostatni komendant obwodu AK Mielec ps. „Mleko”. Czyżby to był on? Może ktoś potrafi zidentyfikować nazwiska wymieniane przez Rataczaka? A może komuś udałoby się odtworzyć dalsze jego losy? Może on jeszcze żyje? Może ktoś zna osoby, lub fakty opisywane przez autora wspomnień? Może udałoby się wzbogacić owe wspomnienia o nowe fakty?
 Niemiecka załoga przejmująca PZL Mielec
Identyfikator pracownika „Flugzeigwerk-Mielec” 


Żołnierze niemieccy na dworcu kolejowym w Mielcu           
 Pragnę zainteresować Mielczan wspomnieniem w Mieleckiej Konspiracji, bo Wiadomo mi, że są w Mielcu osoby znające Ryszarda Ratajczaka, bo ten był ich komendantem w Szarych Szeregach, więc mam nadzieję, że udałoby się ujawnić więcej historycznych faktów dotyczących Mielca. Miałbym prośbę do mieleckiej prasy i innych środków przekazu, aby nagłośnili opis historycznych już wydarzeń z czasów okupacji niemieckiej. Mój blog ma niewielki zasięg odbiorców i chociaż wysyłam swoje blogowe tematy do prasy, ta nie uznaje je za tyle ciekawe, aby umieszczać je na swych łamach. Należy się też podziękowanie Panu Markowi Podolskiemu z Mielca, który naprowadził mnie na ślad tematu „W Mieleckiej Konspiracji” Ryszarda Ratajczaka. Czynię to dopiero w tej chwili, a zarazem przepraszam, że robię to dopiero teraz, gdy upłynęło od tamtej pory kilka lat. Pragnę także podziękować za możliwość skorzystania ze zdjęć umieszczonych na stronie www Dawny Mielec, które skopiowane wstawiłem tutaj.
 Spalona przez Niemców w Mielcu synagoga


 Mieleckie biedne dzieci w kolejce do Niemców po jedzenie         
 Jeśli interesuje nas ten ciekawy i historyczny już opis wydarzeń z okupacyjnego okresu kilkunastoletniego Poznaniaka, to kliknijmy na link poniżej i poczytajmy:


Teofil Lenartowicz
Wrocław, dnia 24.07.2015
  

środa, 22 lipca 2015

Człowiek z pasją




Człowiek z pasją
           
            W jednym z poprzednich tematów pisałem o kobiecie z pasją z grona genealogów, natomiast obecnie pragnę przedstawić sylwetkę jednego ze znanych w środowisku lotniczym Dolnego Śląska i nie tylko, byłego pilota, lotniczego pasjonata i wielkiego miłośnika wszelkich lotniczych poczynań. Takim człowiekiem, którego wszyscy w Loteczce szanujemy i liczymy się z każdym jego zdaniem jest Stanisław Błasiak. Każdego miesiąca na większość spotkań w klubie lotników „Loteczka” oraz Dolnośląskiej Akademii Lotniczej przyjeżdża wraz z liczną grupą innych miłośników lotnictwa z Jeżowa Sudeckiego, i Jeleniej Góry.





            Stanisław Błasiak to wspaniała lotnicza postać i przykład do naśladowania. Jest magistrem inżynierem, elektronikiem, emerytowanym pilotem PLL LOT, pilotem szybowcowym i samolotowym (nalot na szybowcach 1710 godzin, na samolotach 15984). Zdobył złotą odznakę szybowcową z trzema diamentami, instruktor lotniczy I klasy, autor kilkuset artykułów i not prasowych dokumentujących epizody dziejów lotnictwa polskiego. Jego instruktorem lotniczym był znany mi osobiście z lotów agro w Afryce Jan Winczo, któremu przyznaliśmy w tym roku Złotą Lotkę. 




Można długo wymieniać lotnicze zasługi naszego wspaniałego Stasia Błasiaka, a jedną z nich jest założenie Klubu Lotników „Loteczka” we Wrocławiu. Jego autorstwa jest piękna modlitwa pilotów wyryta w kamiennej tablicy w kaplicy Matki Bożej Loretańskiej, patronki lotników w parafii św. Maksymiliana Kolbego we Wrocławiu. Stworzył w domu własne lotnicze muzeum. Za swoje lotnicze zasługi dostał wiele odznaczeń w tym „Błękitne Skrzydła” Rady Krajowej Lotnictwa i prestiżowego miesięcznika „Skrzydlata Polska”.





            Warto podkreślić, że w czasach komunistycznej dyktatury, kiedy latał w PLL LOT do krajów Europy Zachodniej i wielu krajów świata, to nie tracił czasu na zakupy brakujących w Polsce towarów, lecz wykorzystywał wolny czas na kontakty ze znanymi w Polsce lotniczymi sławami. Tym sposobem nawiązał wiele kontaktów z pilotami, którzy po walce z hitlerowskim najeźdźcą, w obawie przed aresztowaniem nie wrócili do Kraju pozostając na obczyźnie.





            Ostatnio ukazała się książka jego autorstwa i Tadeusza Kaczmarka pt. „Lotnictwo Kotliny Jeleniogórskiej”. Książka wydana przez „Fundację Otwartego Muzeum techniki” we Wrocławiu jest 500 stronicowym I tomem wydanego tematu. Kosztowało autorów wiele lat pracy, a szczególnie Stanisława Błasiaka, który po chorobie Kaczmarka ciągnął pracę nad książką samodzielnie. Pierwszy tom książki sięga historii lotnictwa lat 1785. Podkreśla w niej walory Ziemi Jeleniogórskiej, a w tym Jeżowa Sudeckiego zwanego za Niemców Grunau. Opisuje wydarzenia historyczne i ludzi tworzących ową historię. Znajdują się w tej książce nawet biografie trzech Mielczan Działowskich i dwóch Ratusińskich szlifujących w Jeżowie Sudeckim swoje lotnicze umiejętności. Otrzymałem ową książkę od autora z piękną dedykacją, za co serdecznie mu dziękuję.

            Podsumowując działalność naszego wspaniałego Stasia Błasiaka należy podkreślić wspaniałą kartę lotnika, lotniczego działacza i historyka, a także człowieka o wysokiej kulturze osobistej, człowieka wrażliwego i niezwykle uczynnego.

Teofil Lenartowicz

Wrocław, dnia 22.07.2015
           






wtorek, 7 lipca 2015

Napisałem książkę pt. 100 lat przygody Mielca z lotnictwem



Napisałem książkę pt. „100 lat przygody Mielca z lotnictwem”

            Książkę pod powyższym tytułem napisałem i wydałem pod wpływek impulsu, który uświadomił mi, że rok 2015 jest rokiem, gdy 100 lat temu młodziutki Mielczanin Stanisław Działowski został tak zauroczony balonem, że swoje młodzieńcze życie poświęcił całkowicie lotnictwu wciągając weń swego brata Mieczysława. Uznałem, że historia ta jest tak piękna, wspaniała i warta naśladowania, że warto ją przypomnieć. Należy to zrobić także dlatego, że historia ta zapoczątkowała lawinę takich wydarzeń lotniczych, które w późniejszych latach uczyniły z Mielca lotniczą potęgę. Dokładając do tego, że niewiele miast i ośrodków lotniczych  może poszczycić się taką historią całkowicie mnie do napisania przekonały i zmobilizowały.
            Książkę o 140 stronach bogato ilustrowaną rozpocząłem od wydarzenia z przed 100 laty, kiedy zauroczony balonem obserwacyjnym podczas I Wojny Światowej młodziutki Stanisław Działowski poświęcił lotnictwu całe swoje młode życie. Następne lata to opis jak zauroczyli Bracia Działowscy Mielczan lotnictwem, w wyniku czego powstał tam w międzywojennej Polsce przemysł lotniczy. Następnie wymieniam to co działo się w Mielcu, od zarania powstania przemysłu lotniczego do obecnych czasów opisując w krótkich charakterystykach produkowane samoloty, oraz wydarzenia.  Te ostatnie opisuję już z własnej pamięci, gdyż począwszy od 1955 roku pracowałem tam jako mechanik lotniczy tworząc owe samoloty i biorąc udział w większości lotniczych wydarzeń.
           


Celem wydanej własnym kosztem książki jest zachowanie w pamięci Mielczan i nie tylko wydarzeń i faktów nigdzie nie zapisanych, a także zmobilizowania żyjących jeszcze świadków do pójścia moim śladem i upamiętnienia ginących historycznych faktów. Książka dostępna jest w Mielcu w księgarni Dębickich.
            Pozostanę z satysfakcją, gdy książka pobudzi do refleksji i wspomnień.
Teofil Lenartowicz
Wrocław, dnia 7 lipca 2015