niedziela, 19 listopada 2017

Listopadowe spotkanie Loteczki



Listopadowe spotkanie w klubie lotników „Loteczka”
Myślę że powinni żałować wszyscy, którzy nie byli 14 listopada na spotkaniu w Loteczce. Wprawdzie nie było to spotkanie na miarę Złotych Lotek, czy jubileuszu, jednak było to spotkanie wyjątkowe pod innym względem, ale po kolei.

Zaczęło się mszą świętą w kaplicy lotników na Gądowie odprawioną przez proboszcza Majdę i O. Dominika Orczykowskiego. Ksiądz Majda zwracając się do zgromadzonych lotników podkreślił wagę listopadowego spotkania poświęconego zmarłym lotniczym przyjaciołom. Natomiast O. Dominik jak zwykle w płomiennych słowach wyraził kazanie trafiające wprost do serc zebranych. Żałuję, że niewiele z jego słów zrozumiałem, bo moje aparaty słuchowe bardzo wrażliwe na panujące w kaplicy echo odbierały tylko poszczególne słowa. Nawet nie udało mi się zrozumieć nagrania z dyktafonu. Zagadnięty później O. Dominik, aby dał mi tekst swego kazania powiedział, że nigdy nie przygotowuje wcześniej kazania i nie ma tekstu. Uznałem to za fenomenalną zdolność trafiania w sedno w swych wypowiedziach. Po mszy świętej wykonane zostało przed ołtarzem zdjęcie, a następnie wszyscy udali się do Orlego Gniazda na spotkanie.


Ryszard Choniawko zasłuchany w kazanie O. Dominika

O. Dominik Orczykowski wygłaszający kazanie

O. Dominik Orczykowski i Stanisław Błasiak czytający długą listę zmarłych członków Loteczki

Grupowe zdjęcie przed ołtarzem

Po mszy świętej


Nie było to dla mnie wyjątkowe spotkanie dlatego, że jadąc na Żernikach spotkałem się z sarną, co kosztować mnie będzie ponad 500 zł, ale dlatego że wygłoszona prelekcja przez prezesa Aeroklubu Wrocławskiego Marka Jóźwickiego była niezwykle ciekawa.
Prezes Aeroklubu Marek Jóźwicki podczas prelekcji

Przedstawił on historię Aeroklubu od 1945 roku, który założony został na Gądowie i poprzez wszelkie tarapaty znalazł się obecnie w Szymanowie. W dobitnych słowach akcentował wszystkie upadki i wzloty Aeroklubu podkreślając zasługi wielu osób na czele z płk Antonim Chojcanem, którego zasługi były ogromne. Prelekcję uzupełniał prezentowanymi na wyświetlaczu zdjęciami, co w znacznym stopniu podnosiło atrakcyjność wypowiedzi.
Henryk Kucharski - niezwykle aktywny sekretarz klubu Loteczka


Zasłuchani Wiesław Mercik,Bronisław Czapski i Jan Mikołajczyk




Teofil Lenartowicz i Ojciec Dominik Orczykowski.


Z innych wątków spotkania warto podkreślić informację sekretarza Kucharskiego o zaproszeniu członków Loteczki przez LZN do wspólnego udziału w ich siedzibie na Psim Polu w dniu 22 listopada o godzinie 10-tej. Również ja wystąpiłem przekazując klubowi Loteczka pozdrowienia od V Zjazdu Agrolotników odbytego w październiku w Mielcu. Przekazałem też kilku członkom Loteczki książki publikowane na V Zjazd pt. Afrykańskie Podboje Agrolotników autorstwa Lesława Karsta, które po przeczytaniu mogą być przekazane następnym. Natomiast Jerzy Musiał  podkreślił  w tejże publikacji dużą ilość, na ponad 400 stronach, informacji lotniczych wraz z ich wartością historyczną.

W spotkaniu uczestniczyła duża ilość osób, których tak zainteresowała prelekcja prezesa Aeroklubu, że na sali panowała wyjątkowa cisza.
Teofil Lenartowicz
Wrocław, dnia 18 listopada 2017

poniedziałek, 13 listopada 2017

Odsłonięcie skrzata Kazio



Odsłonięty skrzat Kazio ruszył do walki
Pragnę powiadomić społeczność Osiedla Zacisze Zalesie Szczytniki, że w niedzielę dnia 12 listopada 2017 o godzinie 15-tej na posesji 8 przy ulicy Krzywickiego został odsłonięty skrzat Kazio. Należy przypomnieć, że skrzat Kazio przybył z zaświatów, aby wspomóc wrocławskie krasnale do walki ze złem panującym w całej Polsce. Około 300 krasnali wrocławskich czekało na ten moment i przygotowywało się na przybycie Kazia od dawna, a w nocy sam widziałem jak przyjechały ogromnym samochodem Alba i wyczyściły z leżących liści całą ulicę Krzywickiego na którą Kazio zstąpił. Poza tym zamówiły u Świętego Piotra bezdeszczowy ciepły dzień. Obecnie trudno już wypatrzyć poruszającego się nocą krasnala, gdyż wszystkie rozbiegły się po Polsce roznosząc wiadomość o przybyciu Kazia z zaświatów. Wkrótce ruszą do walki wszystkie krasnale i ludzie dobrej woli spragnieni  walczyć z rozprzestrzeniającym się złem.
Wiadomo od wieków, że zło rozprzestrzenia się bardzo szybko. Łatwiej jest podzielić ludzi na zwalczające się obozy niż ich pogodzić. To samo dotyczy nienawiści, zemsty, kłamstwa i tego wszystkiego co diabeł nosi pod podszewką przybierając formę niewinnej owieczki. Należy jednak pamiętać, że z takim złem panującym przez pół wieku w Polsce poradziły sobie już raz wrocławskie krasnale. W latach 80-tych ubiegłego wieku zaczęły zstępować z zaświatów na wrocławskie ulice, a następnie rozbiegły się po Polsce i zwyciężyły zło przy wydatnej ludzkiej pomocy. Biedaczyska tak się zmęczyły, że zamarły na wrocławskich ulicach dając się jedynie podziwiać przechodniom. Ludzie w tym czasie zapomnieli, że o wolność i prawa ludzkie należy bezustannie dbać i diabeł ponownie się pojawił. Na szczęście skrzat Kazio, rozbudził już krasnale, a te rozbiegły się i walczą ze złem. Mają potężny oręż miłości bliźniego, który dostarczony ludziom zwycięży diabelską nienawiść.
Przepraszam, że zamiast przystąpić do powitania skrzata Kazio zająłem się tego typu rozważaniom. Już to czynię, ale brakuje mi słów do oddania właściwej atmosfery tego wydarzenia. Tłum ludzi przybył na powitanie, a byli to nie tylko mieszkańcy Osiedla przybyli wraz z dziećmi, ale także innych osiedli. Najlepiej jak zwykle atmosferę oddadzą poniżej zamieszczone zdjęcia.
Przewodniczący Zarządu Rady Osiedla Krzysztof Zalewski




























































            Dzięki uprzejmości sąsiada Rafała Weszlera, możemy też obejrzeć film z owej uroczystości wykonany przez niego i publicznie udostępniony https://youtu.be/Jn0-1Dkzu_4 
Był szampan, napoje i zakąski, a licznie zgromadzone dzieci obiecały czynić same dobre uczynki walcząc ze  złymi. Można było też obejrzeć mnóstwo muzealnych eksponatów zgromadzonych w  garażu właściciela posesji Kazimierza Sokołowskiego. Wiwatowanie, dziecięce zabawy, a przede wszystkim sąsiedzkie rozmowy odbywały się aż do zmroku. Do domu z żoną Lidią wróciliśmy pełni mile spędzonych chwil.
Teofil Lenartowicz
Wrocław, dnia 13 listopada 2017