sobota, 29 grudnia 2012

Jaki ten świat jest maleńki



Jaki ten świat robi się maleńki
A niektóre wydarzenia jak gdyby wykonując krąg wracając do punktu wyjścia. Tak stało się ostatnio z Heniem Lenartowiczem, moim kuzynem z Tarnowskich Gór. Rodzina Lenartowiczów jak wiadomo pochodzi z Mielca, gdzie na Borku w XIX wieku żył dobrze prosperujący młynarz Antoni Lenartowicz ze swoją liczną rodziną. Do obecnych czasów zachował się tam na posesji Marka Pyrzyńskiego młyn wiatrak holenderski pamiętający tamte czasy. Heniu Lenartowicz urodzony na Śląsku nigdy nie był w swych rodzinnych stronach. Kiedy opowiadałem mu o rodzinnych dziejach słuchał grzecznościowo nie będąc zainteresowany tak odległymi opowieściami sięgającymi końca XVIII wieku. Było tak jednak do czasu, kiedy pojechał do Katowickiego Spodka i tam pokazał swoje arcydzieła. Muszą w tym momencie naświetlić kim jest Heniu Lenartowicz poza rodzinnymi związkami ze mną. Heniu jest artystą malarzem fotografikiem, a największym jego dziełem i pasją jest zbieranie, kolekcjonowanie i obrabianie minerałów szlachetnych i półszlachetnych kamieni. Zbiera kolekcjonuje i obrabia je od najmłodszych lat. W ten sposób zebrał ogromną kolekcję, której część pokazał w Katowickim Spodku. Jeden z członków jury, tamtejszej wystawy, tak był zachwycony jego eksponatami, że wdał się z Heniem w długą rozmowę. W trakcie wymiany zdań wyszło, że Heniu ma rodzinę Lenartowiczów w Mielcu,  a juror wystawy w Katowickim Spodku to mieszkający w Mielcu emerytowany płk lotnictwa Mikołaj Podbłaszczyk. Wspomniany pułkownik znany jest społeczności mieleckiej jako kolekcjoner pięknej kolekcji minerałów, którą często wystawia na wystawach. Wiedziałem o tym i ja, bo kilkakrotnie miałem okazję podziwiać w Mielcu jego kolekcję. Płk Mikołaj dużo opowiadał Heniowi o swojej kolekcji, ale również o pracy w lotnictwie, gdzie był przedstawicielem 21 PW w byłej WSK Mielec. W tym momencie zbiegły się nie tylko Henia zainteresowania kolekcjonerskie z Mielcem, ale również rodzinne, albowiem jego mieleckie rodzinne korzenie są widoczne w wydanej ostatnio na Śląsku genealogii i są wspólne ze mną. Heniu zachęcony rozmową z płk Mikołajem Podbłaszczykiem ma ochotę wystawić swą kolekcję w Mielcu. Namawiam go do tego i obiecuję pomoc w załatwieniu wszelkich formalności z tym związanych.

Tak więc jeszcze raz okazuje się że życie zatacza krąg dochodząc do punktu wyjścia tworząc po drodze niewiarygodne sytuacje. Podobną niewiarygodną sytuację stworzyła Książka Płatowca unikatowego prototypu samolotu TS-11 Iskra. Trafiła ona do mnie w tak dziwny sposób, że trudno go sobie wyobrazić. Od zbieracza makulatury kupił ją za 5 zł znany we Wrocławiu genealog Grzegorz Mendyka. Znał moje zainteresowania lotnicze i kupił ją z myślą o mnie nie zdając sobie sprawy jakiego Białego Kruka mi wręcza. Moje związki z produkowanymi w Mielcu samolotami TS‑11 Iskra są widoczne na kartkach moich Wspomnień. Pracowałem na tych samolotach jako mechanik w Mielcu, a także w Indiach i na licznych delegacjach związanych z gwarancją. Książka posiada niewiarygodnie cenne informację o pierwszym latającym prototypie samolotu TS-11 Iskra. Istnieje w tej Książce wszystko co działo się na tym samolocie przez cały okres lotów, a następnie konserwacji. Nie ma tylko wpisu co się z tym samolotem stało. Czy dostał się na złomowisko i w ten sposób dokonał żywota? A może podobnie jak jego Książka istnieje gdzieś jako eksponat? Jak wystarczy życia to może uda mi się odpowiedzieć na powyższe pytania.

Teofil Lenartowicz

Wrocław, dnia 29.12.2012


niedziela, 16 grudnia 2012

Biały Kruk

Biały Kruk
        Wchodząc na salę Śląskiego Towarzystwa Genealogicznego we Wrocławiu nie zdawałem sobie sprawy jakie niespodzianki mnie spotkają. Wprawdzie zdawałem sobie sprawę, że idąc wraz z żoną Lidią na spotkanie ŚTG spotka mnie jedna niespodzianka, ale nie spodziewałem się że będzie aż 2 niespodzianki i to jeszcze jakie.
            Pragnę w tym miejscu wspomnieć, że na dzień 14 grudnia 2012 roku wyznaczona została gala z okazji 20-lecia ŚTG i z tej okazji opublikowanie pierwszego numeru „Zeszytów Śląskiego Towarzystwa Genealogicznego we Wrocławiu”. Spodziewałem się niespodzianki w postaci wręczenia mi numeru redakcyjnego, który właśnie ukazał się drukiem, ale za Boga nie spodziewałem się drugiej niespodzianki. W numerze 1 ukazała się genealogia Lenartowiczów pochodzących z Mielca w moim opracowaniu i stąd spodziewałem się wręczenia mi książki. Publikacja wydana na 193 stronach autorstwa prezesa ŚTG Grzegorza Mendyki jest początkiem publikacji genealogii mieszkańców Śląska i nie tylko, do której nasze Koło zachęca wszystkich z szerszych kręgów.
            Po wręczeniu mi autorskiej książki druga niespodzianka spadła na mnie, kiedy Grzegorz Mendyka sięgnął na półkę i wręczył mi „Książkę Płatowca”. Grzegorz znał moje zainteresowania lotnicze i stąd niespodzianka. Było to miłe zaskoczenie dla mnie, ale jeszcze nie spodziewałem się jakie. Książka płatowca w granatowej oprawie jak wszystkie znane mi dotychczas jest koloru granatowego i jest książką samolotu TS-11 Iskra. Początkowo po okładce nie mogłem się doczytać numeru samolotu jakiego dotyczyła, bo numeracja była zupełnie inna niż znana mi z pracy. Na okładce przeczytałem „Książka Płatowca część pierwsza samolotu TS-11 Iskra Nr 119PR02 z silnikiem typu HO-10”. Muszę przyznać, że niewiele mi to jeszcze mówiło, ale kiedy sięgnąłem do jej wnętrza i zacząłem czytać moje zdumienie było coraz większe.
            Książka okazała się nie jakimś tam egzemplarzem któregoś z seryjnych samolotów produkowanych w Mielcu, lecz samolotu prototypu wykonanego w WSK Okęcie i którego próby naziemne dokonywał Instytut Lotnictwa w Warszawie, a w locie próby wykonywali piloci doświadczalni o znakomitych nazwiskach Andrzej Abłamowicz, Ludwik Natkaniec i Menet. Samolot TS-11 Iskra o numerze 119PR02 z silnikiem HO-10 był pierwszym prototypem z tym silnikiem, a Książka otrzymana w prezencie dotyczy właśnie tego pierwszego samolotu. Wpisy dokonywane w Książce to cała historia z nim związana, do której prawdopodobnie zechciałby zajrzeć każdy zajmujący się historią lotnictwa historyk. Książkę otrzymałem w dużej kopercie z napisem Zbigniew Hawrylenko, 9 pułk Lotn. w Zegrzu, JW 5069 d-ca Bielewicz. W Książce roi się od nazwisk i wszystkiego co było na tym samolocie robione. Z wpisów wynika, że loty doświadczalne wykonywane były w latach 1960-1963. Po 4-letniej przerwie w 1967 roku było kilka lotów prawdopodobnie w jakiejś Jednostce Wojskowej. Od 1968 istnieją wpisy o konserwacji, a w 1981 roku jest ostatni zapis. Brak wpisu o fizycznym złomowaniu.
            Ciekawość mnie ogarnia, co stało się z tym samolotem i jaki los podzielił. Mam nadzieję, że członkowie Klubu „Loteczka” wywodzący się z różnych środowisk pomogą w odnalezieniu dalszych śladów losu tego cennego dla historyków i miłośników lotnictwa samolotu.
Teofil Lenartowicz
Wrocław, 16.12.2012