niedziela, 9 grudnia 2018

Kochane zdrowie


Kochane zdrowie
Mając na uwadze zdrowie, mówimy najczęściej o chorobach. Mam jednak w pamięci słowa rodziców, od których słyszałem, aby w towarzystwie nie mówić o chorobach. Choroba to rzecz negatywna, więc powiem o zdrowiu i służbie zdrowia w sposób pozytywny.
Myślałem już w tym roku, że trzeba się przymilać do Świętego Piotra, aby mnie przyjął. Choróbska dokuczały tak intensywnie, że ten świat przestał mnie bawić i najlepszym sposobem wydawało się zejść z niego. Serce, kości, prostata, złe krążenie, opuchnięte nogi, nocne duszności, spadki ciśnienia do bardzo niskich wartości, chwilowe utraty mowy powodowały coraz częstsze zabieranie mnie na pogotowie. Tam stawiano mnie na nogi i odstawiano do domu, Po kilku tygodniach  sprawa się powtarzała i tak w „koło Macieju”
Ostatnio było już tak, że doszła jeszcze bakteria odporna na wszelkie antybiotyki i nie dawała się usunąć. Miałem jednak szczęście, bo Piotruś uznał że jeszcze nie pora na mnie. Podejrzewam, że postawił przede mną jakieś zadanie, bo kiedy znalazłem się na kardiologii w szpitalu na Kamieńskiego, to nie wysłano mnie w tym samym dniu do domu. Zajęto się mną jak nigdy dotąd. Przeprowadzano konieczne badania. Ustawiono mi inaczej leki. Zabito dożylnie bakterie we krwi. Dokonano innego ustawienia stymulatora serca. Podładowano mnie kroplówkami i po 12 dniach wysłano do domu.
Muszę jednak przedstawić efekt tego leczenia, a był on następujący. Zdecydowane odwodnienie organizmu spowodowało spadek wagi ciała o 10 kg, a co się z tym wiąże znikła opuchlizna z nóg. Znikły dolegliwości z sercem. Nie mam z tego powodu żadnej sercowej sensacji. Nie męczę się zbytnio wchodząc nawet na IV piętro. W nocy śpię nie budząc się z utraty oddechu. Nie spada mi ciśnienie tętnicze do tego stopnia, że tracę mowę. Poczułem się po szpitalu tak dobrze, że wsiadłem w auto, pojechałem do Mielca i po 2 tygodniach wróciłem do Wrocławia. Dokonałem to bez niczyjej pomocy. Minęło od tej pory kilka miesięcy, a ja dalej czuję się dobrze.  Oczywiście, że kości i inne dolegliwości dalej dokuczają, ale to już nie to co było. Czasami także zapominam o czym przed chwilą myślałem i właśnie w tej chwili mi się to przytrafiło. Zapomniałem po co powyższy tekst napisałem.
Musiałem dobrą chwilę odsapnąć, aby świeża myśl dotarła do głowy.
Napisałem to z dwu powodów. Jedno aby bardzo serdecznie podziękować Bozi, a drugie, aby podziękować pani kardiolog dr n. med. Marzenie Stopyra Początek ze szpitala na Kamieńskiego. Ponieważ Bozia uznaje jedynie modlitwy, więc z modlitwą pójdę gdzie indziej. Natomiast obecne podziękowanie zostawiam w całości pani doktór Stopyra.
Pani Doktór. W podzięce za leczenie życzę spełnienia wszelkich marzeń. Natomiast pacjentom życzę tak skutecznego leczenia jakie doznałem i opisałem powyżej.
Mam jeszcze problem ze Świętym Piotrusiem, bo jemu mogą nie wystarczać podziękowania i będzie chciał jakiś rewanż ode mnie. Jeśli się dowiem co chce i spełnię jego życzenie, to napiszę o tym.
Teofil Lenartowicz
Wrocław, dnia 9 grudnia 2018
  

6 komentarzy:

  1. Piękne podziękowania. Dużo zdrowia Teofilu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! tak się trzymaj Teo
    jak najdłuźej i jeszcze dychę...
    conajmniej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Teofil, cieszy mnie bardzo Twój stan ducha , a co za tym idzie zdecydowana poprawa stanu zdrowia. Życzę Ci zrealizowania planów jakie z pewnością jeszcze masz do zrobienia w tematyce lotniczej. Pozdrawiam Cię serdecznie jak i Twoją małżonkę Lidzię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszymy się wujku razem z Tobą, najważniejsze że humor Ci nadal dopisuje. Posiedź tu jeszcze z nami i opowiedz trochę historii ze swojego życia,a Święty Piotr jeszcze poczeka, przed Wami cała wieczność na rozmowy. Lena i Maja

    OdpowiedzUsuń
  5. Niebawem Twoje imieniny Dziadku, to i zdrowie trzeba było doprowadzić do porządku, co by z radością i pogodą ducha miłych Gości przyjmować :) Dobra robota!!! :)
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń