poniedziałek, 12 czerwca 2017

Zjazd Klubu Pilotów Doświadczalnych 2017



Zjazd Klubu Pilotów Doświadczalnych Żar 26-28.05.2017
            Pisałem już o kilku poprzednich zjazdach KPD, gdzie jako zaproszony sympatyk Klubu bywam i zawsze zachwycam się spotkaniem z ludźmi najwyższej klasy lotniczej. Podobnie było i tym razem, a nawet więcej, gdyż odwiedziłem mało mi znany zakątek pięknej Ziemi Ojczystej.




             Spotkanie pilotów o najwyższych umiejętnościach lotniczych dokonujących prób prototypów w locie jest dla mnie tym bardziej ważnym wydarzeniem, gdyż spotykam tu moich bliskich kolegów i znajomych z którymi przez większość życia pracowałem i przyjaźniłem się w PZL Mielec, a za moich czasów w WSK Mielec. Ludzie ci to obecnie legendy lotnictwa, a życiorys każdego to historia zapisana tłustym drukiem. Ciśnie mi się na usta mnóstwo nazwisk, ale nie będę ich wymieniał nie chcąc nikogo pominąć.

            Zrobiłem w ciągu kilku dni mnóstwo zdjęć, zwiedziłem historyczne miejsce, gdzie zginęli Żwirko i Wigura, poznałem nowych ludzi, dowiedziałem się interesujących spraw i przeprowadziłem wiele ciekawych rozmów. Najwięcej jednak powiedzą nam zamieszczone zdjęcia.

            Jak wiadomo na poprzednim walnym zjeździe KPD w Dęblinie powstały w zarządzie zmiany, a mianowicie Antoniego Milkiewicza, rezygnującego z funkcji prezesa, zastąpił Zygmunt Mazan, ale po kolei.
Prezes KPD Zygmunt Mazan
 Poniżej kilka zdjęć przed spotkaniem organizacyjnym.









W pierwszym dniu po kolacji odbyło się organizacyjne spotkanie Klubu, na którym po zagajeniu, odsłuchaniu Hymnu Lotników, minucie ciszy po zmarłych od ubiegłego roku 5-ciu członków, przyjęto 2 nowych.


Andrzej Pussak skarbnik klubu i Zygmunt Mazan Prezes



           

Jeden z dwu przyjmowanych nowych członków


Henryk Kosowski przyjęty na członka KPD podczas wręczania legitymacji przez Andrzeja Pussaka


Pilot Henryk Krasowski opowiada o swojej lotniczej drodze

 Wśród innych informacji organizacyjnych, prezes Zygmunt Mazan przekazał skrzynkę dokumentacji Tadeusza Gołębiewskiego Zbigniewowi Świerczyńskiemu. Pragnę poinformować, że zasłużony pilot doświadczalny z Mielca Tadeusz Gołębiewski po przejściu na emeryturę zamieszkał w Warszawie i dalej tworzył kronikę KPD prowadzoną w Mielcu. W kronice i innych materiałach udokumentował swoją pracę i innych pilotów doświadczalnych w kraju. Podkreślić należy, że większość z nich to piloci z Mielca. Dodam też, że cała skrzynka przekazanych dokumentów trafiła przez ręce mieleckiego pilota Zbigniewa Świerczyńskiego do Aeroklubu Braci Działowskich w Mielcu, co wydaje się najbardziej sprawiedliwe ze względu na największą ilość informacji lotniczych. Zwróciłem w dyskusji uwagę, że należy przed przekazaniem przeprowadzić inwentaryzację dokumentów i dopiero po digitalizacji przekazać, aby ustrzec obie strony przed dowolnym manipulowaniem zawartością. Uwaga moja jednak nie została zastosowana. Z przyjemnością wysłuchałem udzielonej zebranym pochwały o moim dobrym znajomym Franciszku Drozdowskim za to, że w KPD jest jedynym pilotem, który z upomnianych członków nie płacących składek  odpowiedział na apel i opłacił zaległe składki.

            Ciekawym wydarzeniem było rozdanie obecnym książki autorstwa Bogumiły Słupeckiej pt. „Józef Menet Robaczek” Jest to biograficzna książka o losach znanego wojskowego pilota doświadczalnego, napisana przez autorkę pięknym literackim językiem. Napisała ową książkę korzystając także z Książki Płatowca pierwszego latającego prototypu samolotu TS-11 Iskra. Owa Książka wydobyta z makulatury dotarła w moje ręce kilka lat temu. Zrobiłem z niej elektroniczną kopię, którą przekazałem Bogumile Słupeckiej na jej prośbę. Z tejże Książki zrobionych zostało kilka identycznych fizycznie kopii. Jedną z kopii zostawiłem sobie natomiast oryginał z prezentowałem klubowi „Loteczka”, gdzie jest dostępna do wglądu wszystkim.    

            Wyraźnie dawało się w spotkaniu odczuwać brakujących zmarłych oraz żyjących Ryszarda Witkowskiego, Stanisława Wielgusa i Jerzego Pietrzaka z żoną Celiną, których nieobecność usprawiedliwiał wiek i zdrowie. Nie było także sekretarza Klubu Sławomira Hetmana, któremu obowiązki służbowe nie pozwalały przybyć.

            W nocy w chłodnym pomieszczeniu i oddychanym  na górze Żar świeżym powietrzem spało się znakomicie, a rano po śniadaniu wyruszyliśmy autokarem na wycieczkę w historię, bo tak trzeba nazwać odwiedzenie po czeskiej stronie Cerlicka, gdzie w 1932 roku zginęli w katastrofie lotniczej Żwirko i Wigura. Było nieco zamieszania w czasie jazdy, bo kierowca nie mógł znaleźć w GPS nazwy miejscowości. Wkrótce jednak wyjaśniło się, bo w języku czeskim istnieje Terlicko i dalszą drogę pokonaliśmy bez przeszkód. Poniżej kilka zdjęć w oczekiwaniu na autokar.









Poniżej kilka zdjęć już z pobytu w Cerlicku









Poniżej kilka zdjęć przy pomniku ku czci Żwirki i Wigury, gdzie 11 września 1932 roku obaj zginęli podczas wichury. 28 sierpnia 1932 roku był wielkim dniem polskiego lotnictwa. Polscy lotnicy kpt. pil. Franciszek Żwirko i inż. Stanisław Wigura, lecąc polskim samolotem RWD-6 (SP-AHN), odnieśli spektakularne zwycięstwo w odbywających się w Berlinie Międzynarodowych Zawodach Samolotów Turystycznych Challenge 1932, pokonując ponad 40 załóg. Wigura był współkonstruktorem samolotu. O zwycięstwo walczyło ponad 40 załóg. Niestety, Żwirko i Wigura krótko cieszyli się swoim olbrzymim, lotniczym sukcesem. 11 września polecieli RWD-6 do Pragi. Około godziny 6 rano, w pobliżu czeskiego Cierlicka, załoga napotkała gwałtowną burzę. Pilot usiłował zawrócić, konstrukcja samolotu okazała się jednak za słaba. Samolot stracił skrzydło i runął na zalesione wzgórze. Wkrótce na miejsce katastrofy przybyli okoliczni mieszkańcy, znajdując szczątki maszyny, a także ciała polskich lotników.


















Tadeusz Pakuła i Teofil Lenartowicz idący od pomnika


Miejsce z datą wypadku kiedy zginęli obaj piloci
Franciszek Żwirko i konstruktor Stanisław Wigura zasłużyli się zdobyciem pierwszego miejsca prestiżowej międzynarodowej nagrody Challenge z ogromną przewagą punktową przed Niemcami. Swym zwycięstwem odebrali Niemcom 3-cie kolejne zwycięstwo, a tym samym uniemożliwili im przejęcie pucharu na własność.   

Drugi od prawej to miejscowy Polak opowiadający nam historię wypadku


W milczeniu słuchano miejscowego Polaka szczegółów o wypadku


Wysłuchaliśmy z zainteresowaniem opowieści o Żwirce i Wigurze



Stojący Polak i Jerzy Jędrzejewski pokazujący ręką miejsce wypadku



Teofil Lenartowicz w miejscu, gdzie odnalezione zostało ciało Żwirki po wypadku

Upamiętnione miejsce, gdzie odnalezione zostało ciało Wigury po wypadku

Zdjęcie przywołało z mej pamięci (11-letniego chłopca) czasy 1938 roku, kiedy dnia 13 września 1938 roku po zajęciu Zaolzia prze Polskę prezydent Ignacy Mościcki złożył hołd poległym bohaterskim lotnikom. Żwirko i Wigura byli wówczas na ustach opinii publicznej i moich rodziców. Stąd zachowała się do dzisiejszego dnia moja pamięć o wizycie prezydenta

Ten kulawy z laską idący facet to właśnie jestem ja Teofil Lenartowicz.
Oprócz miejsca wypadku odwiedziliśmy Polski Dom prowadzony przez rodzinę Polaków, których rodzice i dziadkowie mieszkali tam i byli świadkami wypadku. Poniżej kilka zdjęć pamiątek w Polskim Domu w Cerlicku
Kopia dużych rozmiarów dzwonu wykonanego na cześć zdobywców Challenge pilota Franciszka Żwirki i konstruktora Stanisława Wigury. Oryginał dzwonu zniszczyli Niemcy kiedy w 1939 roku napadli na Polskę.
Poniżej cztery zdjęcia plansz znajdujących się w Polskim Domu w Cerlicku







Antoni Milkiewicz i Zygmunt Mazan

Kazimierz Pogorzelski i Lidia Lenartowicz oglądający eksponaty w Polskim Domu w Cerlicku


Zdjęcie powyżej i poniżej przedstawia Polaka opiekującego się Polskim Domem w Cerlicku, gdzie od pokoleń mieszka jego rodzina.


O całej historii wypadku opowiedział nam w szczegółach Polak z informacji swoich przodków i sąsiadów pamiętających tragiczne wydarzenie. Poniżej kilka zdjęć z restauracji, gdzie wstąpiliśmy przed powrotem.






Lidia Lenartowicz


Napiliśmy się w Terlickiej restauracji czeskiego piwa i wróciliśmy do Ojczystego Kraju, gdzie odwiedziliśmy groby dwu zasłużonych pilotów na miejscowym cmentarzu Międzybrodzia Żywieckiego.






           




Po spóźnionym powrocie, obiedzie i odpoczynku odbyła się uroczysta kolacja, dalsze informacje i indywidualne rozmowy ciągnące się do późnych godzin.
Andrzej Pussak i Zygmunt Mazan otwierający uroczystą kolację, chyba w tym samym sklepie kupili krawaty.




Od prawej siedzący Stanisław Błasiak w rozmowie z pilotami Władysławem Bubieniem i słowackim Polakiem
Przybył na tą część uroczystości znajomy wszystkim Stanisław Błasiak będący prezesem honorowym wrocławskiego klubu lotników „Loteczka”. Wraz z nim przybył pilot ze Słowacji pochodzenia polskiego i znanego naszej Braci Lotniczej. Błasiak powiedział, że Ojciec Dominik Orczykowski nie odprawi w dniu jutrzejszym zaplanowanej mszy świętej kończącej zjazd KPD, gdyż nakładające się siebie inne spotkanie utrudnia mu przybycie.

            W niedzielę ostatniego dnia pobytu odnotować należy serdeczne pożegnania przybyłych na Zjazd członków KPD i sympatyków.




Kazimierz Pogorzelski i Lidia Lenartowicz

Kazimierz Pogorzelski żegnający się z Elżbietą Mysińską

Ostatnie pożegnania. Kazimierz Pogorzelski, Elżbieta Mysińska, Zbigniew Świerczyński, Tadeusz Pakuła i Lidia Lenartowicz


W tym ujęciu Teofil Lenartowicz zamienił Zbigniewa Świerczyńskiego









Z lewej Kazimierz Pogorzelski, a z wyciągniętą ręką WIesław Mercik z siedzącą jego żoną




Elżbieta Mysińska, Zbigniew Świerczyński i Tadeusz Pakuła.
Następny Zjazd KPD ma się odbyć w przyszłym roku w Bydgoszczy.

Teofil Lenartowicz
Wrocław, dnia 12 czerwca 2017

6 komentarzy:

  1. Robisz Teofilu wielką robotę dla zachowania historii Klubu;
    kiedyś to zostanie docenione;
    ale teraz szkoda, że nie doceniono Twojej słusznej porady, niezmiernie ważnej dla historii Klubu - cytuję:
    "Zwróciłem w dyskusji uwagę, że należy przed przekazaniem przeprowadzić inwentaryzację dokumentów i dopiero po digitalizacji przekazać, aby ustrzec obie strony przed dowolnym manipulowaniem zawartością. Uwaga moja jednak nie została zastosowana."
    Tu widać Twoją mądrość dokumentalisty i historyka.
    Moje uznanie i szacunek. Grzegorz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki przyjacielu, ale nie zasłużyłem, aż na takie słowa

      Usuń
  2. Podziwiam,podziwiam i jeszcze raz podziwiam Hanka

    OdpowiedzUsuń
  3. Pani Haneczko, nie aż tak bardzo. Ja też Panią podziwiam i otaczam szacunkiem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejna piękna lekcja historii. Dziekuję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli się podoba, to tym większa satysfakcja dla mnie

    OdpowiedzUsuń