sobota, 22 sierpnia 2015

Byłem na Zjeździe Pilotów Doświadczalnych



XXIV Zjazd Pilotów Doświadczalnych 2015 w Jeżowie Sudeckim
           
            Tak się złożyło, że korzystając z grzeczności mieleckiego pilota Tadeusza Pakuły i z jego zaproszenia, wziąłem udział jako gość w owym Zjeździe.

            Jeżów Sudecki, gdzie Zjazd się odbył i tamtejsze środowisko lotnicze począwszy od Jeleniej Góry poprzez cały Dolny Śląsk i wrocławski klub lotników „Loteczka”, który zrzesza lotniczą brać niemal z całej Polski było mi znane z przynależności do klubu „Loteczka” i „Dolnośląskiej Akademii Lotniczej”. Biorąc udział w kilku lotniczych zjazdach, konferencjach, spotkaniach i udział w działaniach klubu „Loteczka” oraz DAL znałem większość uczestników Klubu Pilotów Doświadczalnych, będących na Zjeździe w Jeżowie Sudeckim. Dodawszy do tego całe moje lotnicze życie, czułem się w tym środowisku jak ryba w wodzie. W prawdzie jako mechanik lotniczy nie mogłem dorównywać wiedzą uczestnikom Zjazdu, to jednak poruszane tematy leżały w kręgu moich zainteresowań, a znajomość uczestników Zjazdu powodowała brak oporu przed kontaktami, robieniem nagrań i zdjęć. Znajomym uczestnikom Zjazdu wręczałem własnego autorstwa książkę pt. „100 lat przygody Mielca z Lotnictwem”, co jak mi się wydaje, spotkało się z dużym zainteresowaniem.








            Zjazd Klubu Pilotów Doświadczalnych rozpoczął się 31 lipca 2015 i trwał do 3 sierpnia 2015. Od godziny 14-tej pierwszego dnia Zjazdu przybywali uczestnicy i natychmiast po kolacji rozpoczęto Zjazd zebraniem organizacyjnym.


Prezes Antoni Milkiewicz powitał zaproszonych gości i uczestników Zjazdu. Wspomniał tych pilotów którzy odlecieli do Niebiańskiego Aeroklubu, a mianowicie Juliana Bojanowskiego i Mariana Pedro Wiśniewskiego, czcząc ich chwilą ciszy. Ktoś z sali dorzucił, że odszedł także Bogusław Mrozek, ale prowadzący spotkanie wyjaśnił, że Mrozek wspomniany był w ubiegłym roku, gdyż jego wypadek zdarzył się w listopadzie 2013 roku.







            W sprawach organizacyjnych Jerzy Śmielkiewicz przedstawił zaistniałą nieformalność, a mianowicie zarząd przegapił sprawę przeprowadzenia wyborów zarządu w ubiegłym roku i obecnie należy tę sprawę wyprostować. W dyskusji padła propozycja przedłużenia kadencji zarządu o 2 lata, czyli poprzedni rok i następny, a uchwałę w tej sprawie polecono przygotować sekretarzowi i uchwalona zostanie w późniejszym terminie. Następnie zabrał głos Stanisław Błasiak informując, że w dniu jutrzejszym po konferencji tuż po południu w Sali Lotniczej Tradycji odbędzie się odsłonięcie 2 plakiet Tadeusza Puchajdy i Edmunda Edwarda Adamskiego. Natomiast prowadzący spotkanie przedstawił sylwetkę Stanisława Błasiaka jako człowieka bardzo zaangażowanego w organizację Zjazdu.  




     
      Następnym mówcą był honorowy prezes KPD Ryszard Witkowski, który z wdziękiem i pasją przedstawił historyczną rolę Jeżowa Sudeckiego. Powiedział, że tutaj we wrześniu tego roku, minie 70 lat, gdy on w 1945 roku pod okiem niemieckiego instruktora Willego Kũrtena został wystrzelony z liny gumowej do pierwszego lotu szybowcem. Tutaj przeżył pierwszy wypadek na szybowcu i tutaj on, jak i wielu szybowników zdobył w 1965 roku diament za przewyższenie ponad 5000 metrów, czym uzupełnił Diamentową Odznakę Szybowcową. Pięknie i ze znaną swadą przedstawił walory szybownicze Doliny Jeleniogórskiej.




            Kilku dyskutantów zabrało głos w sprawie wypadku w Turbi, gdzie zginął tragicznie mielecki pilot doświadczalny Bogusław Mrozek. Pilot doświadczalny szybowców i ich konstruktor Jerzy Śmielkiewicz stwierdził, że zdarzają się nierzadko obloty wykonywane bez należytego przygotowania pilota do konkretnego lotu. Powiedział, że teoria bezogonowców na którym zdarzył się wypadek jest znana i gdyby organizatorzy i pilot zapoznali się wcześniej z teorią, to zastosowali by łagodniejszy start, bezogonowy szybowiec holowany byłby na długiej linie i do katastrofy by nie doszło. To samo potwierdził Maciej Lasek przewodniczący komisji badania wypadków lotniczych. Dodał, że winne są obecne przepisy. Do lotów doświadczalnych przepisy dopuszczają pilotów szybowców i samolotów bez właściwego przeszkolenia teoretycznego. Powiedział, że jeszcze rok temu Bodzio nie miałby prawa wylecieć na tym szybowcu. Jerzy Jędrzejewski dodał, że urzędnicy psują obecne przepisy asekurując  się różnymi bzdurami, co wypacza sens bezpieczeństwa lotów.

            Zebrani stwierdzili, że należy wystąpić do Urzędu Lotnictwa Cywilnego i Ministerstwa Infrastruktury z odpowiednim pismem o zmianę dotychczasowych przepisów. Piloci doświadczalni o wyższym wykształceniu technicznym powinni być dokładnie przeszkolonymi fachowcami, dorównywać wiadomościami konstruktorom i dokładnie znać akrobacje. Znajomość akrobacji w tym fachu jest konieczna, aby pilot mógł wyjść z każdej trudnej nieprzewidzialnej sytuacji podczas próbnego lotu. Natomiast przepisy powinny uniemożliwić dobieranie sobie pilota doświadczalnego dowolnie, aby tylko pomyślnie wykonać próby w locie. W tym duchu wyrażali się dyskutujący. Spotkanie zakończono informacją o dniu jutrzejszym.


            Po smacznie przespanej przy zdrowym jeżowskim powietrzu nocy i śniadaniu na Górze Szybowcowej uczestnicy Zjazdu spotkali się w pięknie odrestaurowanej byłej Szkole Szybowcowej. Tutaj odbyła się konferencja naukowo-techniczna poświęcona lotom doświadczalnym. Konferencję zagaił prezes KPD Antoni Milkiewicz witając honorowego prezesa Klubu Ryszarda Witkowskiego, Stanisława Januszewskiego, Stanisława Błasiaka, Kazimierza Pogorzelskiego i wszystkich uczestników zjazdu. Następnie oddał głos Kazimierzowi Pogorzelskiemu w celu dalszego prowadzenia obrad.



            Pogorzelski w wstępnych słowach wspomniał czasy lat 50-tych i 80-tych kiedy przylatywał do Jeżowa Sudeckiego. Podkreślił, że jest zaszczycony prowadzeniem obrad konferencji.

            Głos zabrał dyrektor Aeroklubu Jeleniogórskiego Jacek Musiał, wspominając własną drogę szybownika i pilota. Wymienił Stanisława Błasiaka i Jerzego Popiela, jako tych którzy pierwsi przypinali mu skrzydła. Podkreślił znaczenie dzisiejszej konferencji, na której znaleźli się tak znakomici ludzie, a także walory Ziemi Jeleniogórskiej i Jeżowa Sudeckiego tak istotnego dla Lotniczej Braci. Dodam w tym miejscu, że dyrektor Jacek Musiał pochodzi z 3-pokoleniowej rodziny lotników i szybowników.

            Następnie głos zabrał wójt Jeżowa Sudeckiego Edward Dudek, podkreślając walory Jeżowa Sudeckiego i znaczenie konferencji.


            Ostatnim punktem konferencji przed przerwą był elektroniczny wernisaż Jerzego Śmielkiewicza na temat zjawisk atmosferycznych w Beskidach. Zaprezentował na wyświetlaczu gromadzone przez siebie od lat ciekawe zdjęcia zjawisk atmosferycznych.

            Po przerwie Stanisław Januszewski ciekawie opowiedział o działalności DAL mającej siedzibę w barce pływającej na Odrze, pokazał zdjęcia i nadmienił, że każdy region powinien mieć taką Akademię Lotniczą. Wspomniał o I tomie książki autorstwa Tadeusza Kaczmarka i Stanisława Błasiaka pt. „Lotnictwo Kotliny Jeleniogórskiej”. Pragnę w tym miejscu nadmienić, że dostałem od autorów ową książkę i jest to wspaniałe 504 stronicowe dzieło o całokształcie działalności lotniczej Kotliny Jeleniogórskiej, a Stanisław Błasiak pracuje już nad następnym tomem.


            Następnie wystąpił generał Mieczysław Walentynowicz reprezentujący ITWL. Wyświetlił interesujący film o działalności ITWL. Na zakończenie zwrócił się do wójta i Błasiaka proponując ufundowanie tablicy pamiątkowej informującej, że tu w tym budynku była historyczna Szkoła Szybowcowa. Na początek uruchomienia fundacji przekazał w tym celu sumę 100 zł.

            Ryszard Witkowski jak zwykle bardzo ciekawie rozpoczął swoje wystąpienie wspomnieniem Otto Lilienthala, jako pierwszego konstruktora i pilota.  Szeroko prezentując na wyświetlaczu zdjęcia mówił o próbach wymieniając ich nazwy, a mianowicie konstruktorskie, certyfikacyjne, eksploatacyjne, przydatności i eksperymentalne. Wspomniał o nazwach helikopterów nazywanych wiatrakowcami, a obecnie śmigłowcami. Wspomniał o historycznym już bardzo dobrym śmigłowcu Mi-1 przeniesionym ze Związku Radzieckiego do Świdnika, gdzie zdobył karierę oraz o licencyjnym Mi-2. Podkreślił uznanie przez Sowietów naszych doświadczeń w tym zakresie. Zakończył smutnym stwierdzeniem, że wraz ze zmianą transformacji ustrojowej nastąpiły takie zmiany, że badawczych prób nie wykonujemy, a odnosi się to zarówno do śmigłowców jak pozostałych konstrukcji lotniczych.

       

                Następnym referującym był Jerzy Jędrzejewski, który przedstawił swoją życiową drogę. Latał jako pilot doświadczalny 51 lat, co pozwoliło mu zebrać ogromne doświadczenie. W bardzo interesujący sposób opowiadał o przeżytych wypadkach, z których wyszedł cało. Dał przykład samolotu PZL 104 Wilga, na którym z wielkim trudem udało mu się wyprowadzić samolot do lotu poziomego i wylądować. Dokonał ciekawego stwierdzenia, że wypadków w których samolot został ocalony i pilot się uratował nikt nie rejestruje, a przecież wypadek był i nie powinno się go pominąć. Potwierdził konieczność zmiany dotychczasowych przepisów, bo obecnie kiedy występuje  skracanie prób w locie ze względu na opóźnienia konstrukcyjne, będziemy mieli więcej pogrzebów w wypadkach lotniczych. Zakończył wystąpienie stwierdzeniem, że pilot doświadczalny powinien mieć taki zasób wiedzy, aby jej poziom znacząco przewyższał to, co jest konieczne do statycznych prób w locie.

            Ostatnim referującym na konferencji był Jerzy Śmielkiewicz znakomity konstruktor szybowcowy i szybowcowy pilot doświadczalny z Bielska Białej. Omówił on w szczegółach sprawy konstrukcyjno techniczne, łącznie z oblotami i ponownie odniósł się do szybowców bezogonowych. Nie omieszkał do swych wynurzeń włączyć wiele ze swych historycznych już przygód doświadczalnych.


            Konferencja zakończona została odsłonięciem dwu plakiet pamiątkowych z podobiznami kierownika Szkoły Szybowcowej w Grunowie (obecnie Jeżów Sudecki) z 1945 roku - Tadeusza Puchajdy i kierownika tejże szkoły z roku 1956 – Edmunda Edwarda Adamskiego, gdy szkoła została ponownie otwarta po 5 latach przerwy. Udział w uroczystości odsłonięcia wzięli dwaj synowie Adamskiego – Zygmunt i Krzysztof.





            Po obiedzie w tym samym dniu zwiedziliśmy w Podgórzynie pod Jelenią Górą  firmę Metal-Master, powstałą w 2000 roku, będącą własnością Państwa Sylwii i Rafała Ładzińskich.


Z ich inspiracji i pomysłu budują w swej firmie ciekawy pięcioosobowy samolot JET FLARIS LAR 1 o napędzie odrzutowym. Podziwialiśmy jego produkcję słuchając obszernych objaśnień Rafała Ładzińskiego.























            Wracając do Jeżowa zwiedziliśmy Zakład Szybowcowy „Jeżów” Henryka Mynarskiego, gdzie z zainteresowaniem podziwialiśmy  proces produkcyjny i  remonty  szybowców.












Następnie kolacja, dużo indywidualnych rozmów i smaczne spanie na świeżym jeżowskim powietrzu.


Zbudziliśmy się w niedzielę, a był to dzień o wyjątkowym znaczeniu dla szybownictwa jeżowskiego lądowiska, bowiem 70 lat wcześniej, 2 sierpnia 1945 roku instruktor pilot Władysław Dziergas wykonał tu, jako pierwszy Polak, lot na szybowcu. Wystartował z lin gumowych  szybowcem Kranich.  W ten sposób rozpoczęła się po wojnie historia szybownictwa polskiego na Dolnym Śląsku.

            Po śniadaniu zebraliśmy się w hangarze na Górze Szybowcowej, gdzie Ojciec Dominik Orczykowski i ksiądz Andrzej Bokiej, ostatni kapelan garnizonu jeleniogórskiego, odprawił wspólnie mszę świętą.




Jak zwykle Ojciec Dominik wygłosił kazanie. Nawiązał do życia wiecznego. Powiedział, że Bóg stworzył człowieka z materii i tchnął w niego ducha. Dał mu dekalog jak ma postępować, aby łatwiej mu było postępować, a on ugania sięga zdobywaniem życia doczesnego w postaci materialnej. Następnie umiera tracąc wszystko. Czynienie dobra w postaci dekalogu miał w zasięgu ręki i wystarczyło czynić dobrze drugiemu człowiekowi, aby zasłużyć na wieczność. Jednak człowiek często wybiera bezużyteczną po śmierci materię, mimo że Boga miał pod ręką. Nawiązał w kilku słowach do naszej obronności, a mianowicie że nie mamy dostatecznie silnego lotnictwa, marynarki i staliśmy się bezbronni przed wrogami.








            Po skończonej mszy świętej odbywały się loty szybowcowe, a nasza wspaniała 83‑letnia Bolesława Jońca i członkini klubu „Loteczka” dokonała po raz trzeci w życiu skoku spadochronowego z wysokości powyżej 4000 metrów, lądując na Górze Szybowcowej przy licznie zgromadzonej publiczności. Za swój wyczyn otrzymała gromkie brawa, gratulacje, a uściskom i buziaczkom nie było końca. Pogoda, humory i nastrój, podobnie jak w inne dnie dopisały.




















            Po obiedzie wyjazd do Kowar, gdzie zwiedziliśmy zbudowane z precyzją w przestrzeni miniatury zamków dolnośląskich w skali 1: 25, a następnie w Karpaczu Świątynię Wang.

Nie był to jeszcze koniec świątecznego dnia jaką była niedziela, bo czekała nas wieczorem uroczysta kolacja. Zorganizowano ją na Górze Szybowcowej w hangarze. Wystrój był wyśmienity, a miejsca także nie brakowało.

            Uroczystość rozpoczął prezes Milkiewicz podziękowaniem za gościnę dla prezesa Aeroklubu Jacka Musiała, wręczając mu oznakę organizacyjną KPD. Podziękował wójtowi Jeżowa Edwardowi Dudkowi. Konstruktorowi samolotu Rafałowi Łazińskiemu za pokazanie swej konstrukcji członkom KPD. Henrykowi Mynarskiemu za udostępnienie zwiedzenia swego zakładu szybowcowego. Dagmarze Dulębie-Porosińskiej za archiwizację obrazu i dźwięku. Podziękował też prezesowi Fundacji Otwartego Muzeum Techniki Stanisławowi Januszewskiemu i kilku innym. Następnie głos zabrał prezes Aeroklubu Jacek Musiał podkreślając,  że Aeroklub Jeleniogórski ze swą załogą stara się godnie służyć społeczeństwu, a w tym nam, aby ta Góra służyła wszystkim. Wspomniał Jerzego Popiela, który bardziej jest tutaj gospodarzem niż on. Głos także zabrał Jeleniogórski prezes Klubu Seniorów Lotnictwa płk Marek Gołębiowski obdarowując KPD znaczkiem.

            Prezes KPD zakończył wystąpienia ogólnym dla wszystkich podziękowaniem, a Stanisław Błasiak skorzystał z okazji i wręczył zaległą Złotą Lotkę Jerzemu Śmielkiewiczowi z Bielska Białej.

            Biesiadowaniu i rozmowom do późnych godzin nie było końca. I ja tam byłem, miód i wino piłem, a to co zobaczyłem tutaj zapisałem.

            W poniedziałek 3 sierpnia urządzono uczestnikom zjazdu wycieczkę do Jeleniej Góry, gdzie w Aeroklubie podziwialiśmy szybowiec na którym Sebastian Kawa dokonał lotu nad Himalajami. Szybowiec o doskonałości 70, wypożyczył mu jego właściciel Jens Krõger, człowiek wielce oddany lotnictwu Kotliny Jeleniogórskiej, pracujący i latający w Jeleniej Górze. Następnie pożegnaliśmy na lotnisku naszego słowackiego gościa Tadeusza Walę, który odleciał swoim samolotem do Słowacji. Wracając zwiedziliśmy jeszcze w drodze powrotnej piękny park obok pałacu w Wojanowie. Po obiedzie pożegnaliśmy się i rozjechali do swych domów.









           





W sumie było to spotkanie niesamowitych wrażeń. Możliwość kontaktów, rozmów, a dla mnie osobiście okazja spotkania się ze znajomymi, tymi z Mielca i innymi. Na pożegnanie honorowy prezes KPD Ryszard Witkowski pokazał mi w dniu wyjazdu, wczesnym rankiem unoszącą się na niebie chmurę i wyjaśnił, że właśnie ta chmura jest powodem sukcesów szybowników w Kotlinie Jeleniogórskiej. Dzięki powstającym prądom pod chmurą, która w odpowiedniej wilgotności i warunkach atmosferycznych tutaj powstaje, szybownicy mogą wznosić się do ogromnych wysokości zdobywając diamenty do Złotych Odznak Szybowcowych. Dzięki takiej chmurze on tutaj 50 lat temu zrobił na szybowcu diamentowe przewyższenie, a na pamiątkę sfotografował ową chmurę. Pan Ryszard obiecał, że przyśle mi mailem zdjęcie owej chmury, abym ją tutaj umieścił i poda mi pełną jej nazwę. Nie mógłbym zawieść pana Ryszarda i właśnie poniżej podaję jej nazwę oraz podziwiać ją możemy na zdjęciu dokładnie sprzed 50-ciu laty.




            Niemiecka nazwa chmury to MOAZAGOTL, łacińska nazwa to ALTOSTRATUS LENTICULARIS, a polska nazwa to CHMURA STOJĄCA.

            Pan Ryszard poza tym napisał. Dla szybowników ta chmura to uśmiech losu i dar od Pana Boga.  Sygnalizuje bowiem występowanie tzw. wznoszeń falowych, a więc  możliwość lotu bez napędu do wysokości  nawet  stratosferycznych, dzięki czemu w Dolinie Jeleniogórskiej robi się wysokościowe diamenty do Złotej Odznaki Szybowcowej FAI (przyznawane za wykonanie lotu z przewyższeniem 5000 m). Ja to zjawisko  wykorzystałem równo 50 lat temu.  Niestety 3 sierpnia, kiedy wyjeżdżaliśmy z Jeżowa Sudeckiego chmura pokazała się na krótko i nie zdążyłem jej zarejestrować. Koniec cytatu pana Ryszarda Witkowskiego.

  

Teofil Lenartowicz
Wrocław, 22 sierpień 2015


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz