piątek, 12 grudnia 2014

Tajemnica rysunku



Tajemnica naszkicowanego ołówkiem rysunku
           
            W poprzednim poście opisałem wydarzenie powodujące całą lawinę następstw. Ową lawinę następstw spowodował silny wstrząsający impuls wywołany wepchnięciem mi przez los „Książki do napisania”. Impuls tak mocnego dał mi kopa, że nic już nie mogło zepchnąć mnie z drogi do następnych działań. Przeszkodą nie były już wymówki związane z lenistwem, bagaż lat, stan zdrowia i wiele innych poważnych czynników. Dzięki owemu impulsowi udało mi się pokonać nawet taką trudność jak znajomość komputera, bo należało fakty z pamięci przełożyć na pamięć elektroniczną. Sprawa nie była łatwa także dlatego, że rodzice nie wiele mi przekazali wiadomości o rodzinie. Ojciec zginął zabity przez Niemców, gdy miałem 16 lat, a moje dzieciństwo spełniło się w latach wojny w walce o byt i przetrwanie. Wszyscy bardzo ciężko pracowaliśmy, a Ojciec ciężko chory niejednokrotnie pokonywał dziesiątki kilometrów, aby dla rodziny zdobyć środki do życia. Kilkadziesiąt lat później los przerzucił mnie z mojej Małej Ojczyzny Ziemi Mieleckiej do Wrocławia, co utrudniało poszukiwania. Pokonywałem setki kilometrów, żeby tygodniami przesiadywać nad księgami urodzeń, małżeństw i zgonów różnych parafii kościelnych, a nie było to łatwe, bo nie było wówczas Internetu. Odwiedziłem wiele miejsc, wykonałem mnóstwo telefonów, przejrzałem masę dokumentów i przeczytałem stare listy rodzinne. Kiedy odwiedzałem siostrę wyciągałem z szafy szufladę ze starymi szpargałami, w której znajdowały się listy, różnego rodzaju pokwitowania, świstki papieru, różne fotografie i inne przedmioty. To kilka znalezisk w tej szufladzie dało mi następne impulsy kopnięć do działania, a jednym z nich był rysunek, szkic jakiegoś domu z opisem.
Rysunek dołączony był do listu, ale nazwisko autora nic mi nie mówiło. Nigdy nie słyszałem nazwiska Siekierski Kazimierz, który był autorem rysunku i listu. Miałem jednak szczęście, bo z treści listu do mojego Ojca datowanego w 1942 roku wynikało, że list wysłano z Łapanowa powiat Bochnia województwo Małopolskie. Nic nie mogło mnie powstrzymać, aby jadąc z Wrocławia do swej Małej Ojczyzny Mielca i odwrotnie, zboczyć z żoną niewiele kilometrów i do Łapanowa dojechać. Autor listu, stary człowiek pisał, że mieszka w miejscu skąd niedaleko po śmierci będzie miał na cmentarz, co było pewną wskazówką. Kiedy podjechaliśmy pod cmentarz i rozpoczęliśmy spacer po ulicy zauważyłem za płotem zarośnięty krzakami i wysoką trawą dom przypominający dom ze szkicu. Zainteresowało nas to, a kiedy przedostaliśmy się za ogrodzenie nie było najmniejszej wątpliwości, że był to dom, którego szkic znalazłem w starej szufladzie.











            Dom był opuszczony nikt w nim nie mieszkał. Z rozmów w parafii u księdza proboszcza, w Urzędzie Gminy, z przypadkowymi ludźmi, a także informacji w liście wyłonił się obraz mieszkającej tam rodziny. Okazało się, że Kazimierz Siekierski – autor rysunku z listem był bratem pierwszej żony mojego dziadka Franciszka Lenartowicza. Byłem zaskoczony, bo nie wiedziałem o tym. Znalezienie i z identyfikowanie domu z rysunkiem wyzwoliło mnóstwo następujących informacji rodzinnych. Wiele się dowiedziałem. Udało mi się uratować przed zniszczeniem skrzynkę dokumentów, fotografii i listów pochodzących z wymarłego domu Siekierskich. Nie chciałbym zanudzać czytającego szczegółami. Podkreślić jednak muszę, że na podstawie następnych śladów dotarłem do żyjących członków tej rodziny wizytując ich w Sarnakach na północy Polski. Dokumenty po tej rodzinie okazały się bardzo ciekawe. Jednymi z nich jest kilkanaście listów miłosnych kaligrafowanych w kilku kolorach z przed 120 laty przez Józefa Małyńskiego - oficera wojsk ze Lwowa do swej wybranki Marii Siekierskiej. Wspaniała lektura ówczesnych zachowań ludzkich. Z wymarłego domu Siekierskich było nie daleko na cmentarz, gdzie odnalazłem zmarłych. Kiedy prześledziłem z różnych źródeł dokumenty, listy i fotografie wyłonił się z historycznego cienia obraz Siekierskich. Najlepiej przedstawi to genealogiczny załączony wykres.
Wprawdzie istnieje w nim wiele znaków zapytania, niemniej jednak wyjaśnia kim był Kazimierz Siekierski autor listu ze szkicem domu. W okresie międzywojennym był senatorem w rządzie Witosa i znaną postacią w Łapanowie. Świadczą o tym odnalezione dokumenty. Poniżej zdjęcie z lat międzywojennych, gdzie w środku siedzi Kazimierz Siekierski odznaczony dużym medalem na piersiach. Pozostałe osoby nie są znane.
Edward - ojciec Kazimierza był w Łapanowie pedagogiem, a dotyczy to połowy XIX wieku. Miał 6-cioro dzieci, a wśród nich najstarszą córkę Annę wydaną za mąż za mojego dziadka Franciszka Lenartowicza. Poznali się z dziadkiem w Woli Gołego i tu znów wyłoniła się zagadka, gdzie to było. Otóż tak nazywała się przed laty Wola Baranowska znajdująca się w pobliżu Baranowa Sandomierskiego, gdzie Anna przebywała u swego stryja Jana. Zadawałem sobie pytanie jak mój dziadek poznał się z Anną i dochodzę do wniosku, że poprzez rzeźbiarstwo. Świadczyły o tym podobne elementy rzeźb na domu Siekierskich, do tych na rodzinnym domu Lenartowiczów w Przecławiu spalonym w 1939 roku. Wiadomo mi, że dziadek Franciszek oprócz młynarstwa zajmował się również rzeźbiarstwem i stąd się to wzięło. Dziadek z Anną mieli 2 synów jednak Anna zmarła mając 39 lat w 1895 roku.

            Ostatnimi mieszkańcami domu Siekierskich był syn Tadeusz i córka Zofia obydwoje nie zamężne dzieci Kazimierza Siekierskiego i żony Bronisławy. Tadeusz jako żołnierz w 1939 roku w bitwie z Niemcami pod Pszczyną został ranny, a odnaleziony wykrwawiony w polu bitwy po 4 dniach został uratowany, jednak wdała się gangrena i została mu odjęta noga. Zmarł przeżywszy 87 lat w 2002 roku. Jego niezamężna siostra Zofia zmarła w 1986 roku. Widać z dat, że Tadeusz był ostatnim mieszkańcem owego domu, a wraz z siostrą niedaleko mieli na cmentarz, gdzie obecnie spoczywają.




            Może należałoby na tym zakończyć temat Siekierskich, gdyby nie to że dwoje z tej rodziny to lotnicy. Wracając do Kazimierza, to miał on z żoną Bronisławą 7-mioro dzieci, z których oprócz Zofii i Tadeusza był także syn Stanisław będący w wojsku mechanikiem lotniczym. W 1939 roku po wybuchu wojny ostatni kontakt był z nim z Rumunii. Niestety do Francji i Anglii, gdzie polskie wojska ewakuowano Stanisław już nie dotarł. Prawdopodobnie zginął jak wielu Polaków nie mających szczęścia walczyć z Niemcami. Mężem jednej z Siekierskich był pilot Henryk Brusch, za którego Jadwiga wyszła za mąż w 1929 roku, ale nic więcej ponadto nie udało mi się ustalić.

            Oto tylko drobna część historii ukrytej w szkicu rysunku. Warto było ją utrwalić, bo może ktoś z potomnych zastanowi się kiedyś nad ich losem, obejrzy utrwalone dokumenty i poduma. Znajdują się one w moim komputerze w genealogii, w folderze pt. Rodzina Siekierskich rysunek, list i fotografie, gdzie szerzej opisuję powyższe wydarzenia. Wiele osób z tej rodziny nie udało mi się z identyfikować ze zdjęć i innych dokumentów. Czas robi swoje i zaciera ślady przeszłości.
Teofil Lenartowicz
Wrocław, dnia 12 grudnia 2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz