Na mojej ulicy
Na niewielkim spokojnym osiedlu Zacisze
we Wrocławiu, istnieje ulica na której mieszkam. Ciekawe osiedle i ciekawi
mieszkańcy. Ponieważ Wrocław zawdzięcza swoje powstanie rzece Odrze, więc nic
dziwnego, że istnieje w nim wiele mostów. Są to mosty na dopływach Odry, jak i
na jej odnogach, a osiedle Zacisze znajduje się pomiędzy Starą Odrą, a Kanałem
Przepływowym. To dzięki takiemu położeniu, osiedle jest izolowane od wielkomiejskiego
hałasu i stąd trafna nazwa Zacisze.
Nie
będę jednak zajmował się położeniem osiedla, a jedynie tym co dzieje się na
mojej ulicy, a mianowicie poświęcę ten temat jednemu z jej mieszkańców.
Kim
jest człowiek, któremu chciałbym poświęcić kilka słów?
Tym
człowiekiem jest Kazimierz Sokołowski, któremu wszyscy mieszkańcy Zacisza winni
są ogromną wdzięczność za wszystko co robi dla mieszkańców. Jego ogromny zapał,
energia, wrażliwość, niesienie pomocy i poszanowanie prawa, doprowadziły do
tego, że po wielu latach walki nie wybudowano na osiedlu blokowiska, które
zakłóciłoby całkowicie charakter i spokój nie tylko jednej ulicy, lecz całego osiedla. Tutaj na ulicy Krzywickiego
deweloper miał wszystkie zezwolenia na budowę dwóch 4-ro kondygnacyjnych budynków,
jednak nie udało mu się zrealizować projektu. Miał zgodę konserwatora zabytków,
urzędu miasta, ministra kultury, interweniowała telewizja, protestowała
ambasada angielska, że miasto utrudnia zagranicznemu deweloperowi budowę, a
jednak deweloper przegrał walkę. Oszukiwał powyższe służby o zgodność projektu
budowy z prawem. Jednak przegrał przez swoją ogromną pazerność na pieniądze ze
sprzedaży wybudowanych luksusowych mieszkań. Pazerność doprowadziła go do
bankructwa, zmuszony został do sprzedaży działki, a obecnie nowy właściciel
buduje jednorodzinny dom.
Doprowadził
do tego konsekwentnie działający Kaziu Sokołowski z pomocą kilku mieszkańców i poparcia
wolą większości. Kaziu przez wiele lat obnażał oszustwa projektu dewelopera, co
skutkowało jak powyżej.
Jednak
Kazia działanie w tym zakresie, to nie wszystko czym jego osobowość się
zajmuje. Posiada ten człowiek tak wiele zamiłowań, że nie uda mi się tutaj
wszystkie wymienić. Oprócz działań społecznych na rzecz mieszkańców, jest
zbieraczem i kolekcjonerem wszystkich staroci. Działając w Bractwie Kurkowym
Wrocławia wygrywał nagrody będąc Królem Kurkowym. Na jednej z uroczystości
byłem świadkiem jego zasiadania na Tronie Kurkowym, a prezydent Wrocławia
przemawiał na jego uroczystości. Posiada Kaziu nieograniczoną energię
działania. Kiedy rozmawiałem w klubie „Loteczka” z jednym z jego bliskich
przyjaciół, ten powiedział, że Kaziu jest nie do zdarcia. Miał na myśli
pozytywne cechy Kazia potwierdzające moc jego działania.
Ostatnio
w jedną z niedziel 6 marca 2016 nasz Kazio odkrył część swoich posiadanych
eksponatów i przez wiele godzin prezentował historyczną broń objaśniając ich
zalety, wady, użyteczność w walce i jej działanie. Prezentował tą starą,
archiwalną broń na stołach w kawiarence parafialnej, a wychodzący po mszy
świętej parafianie mogli ją podziwiać. Poniżej prezentuję kilka zdjęć z Kazia
prezentacji w parafialnej kawiarence.
Pragnę
wyrazić ogromną wdzięczność mieszkańców mojej ulicy, za działanie naszego Wspaniałego
Kazia. Kilka miesięcy temu żegnaliśmy jego żonę, która odeszła do Niebiańskich
Zaświatów. Kaziu boleśnie odczuł stratę ukochanej żony, jednak zapał działania
na szczęście nie zmalał, co wyraziła prezentacja jego historycznej kolekcji broni.
Teofil
Lenartowicz
Wrocław,
dnia 20 marca 2016.
Chapeau-bas Kaziu kochany (kłaniam się w pas). Gratuluję mieszkańcom Zacisza, a sobie gratuluję, że znam Kazia z czasów zamierzchłych, że z Kaziem jesteśmy w kontakcie. Dobrze, żeby było więcej Kaziów.
OdpowiedzUsuńBardzo cieszę sie , że mój kochany brat jest lubiany i doceniany przez mieszkanców Zacisza. Namawiałam go aby pokazał swoją kolekcję broni i nie tylko. Stało się ! Gratuluję Kaziu! Zosia.
OdpowiedzUsuńMiło usłyszeć, że siostrzyczka mojego sąsiada Kazimierza także go uwielbia.
Usuń