Działo
się przed nową erą
W celu wspomnień minionej ery warto
przypomnieć, co się działo wokół nas w czasie kiedy osobiście się spotykaliśmy.
Było to tak niedawno, bo jeszcze miesiąc temu świat oglądał wielotysięczne
widowiska, nieograniczone zakazami. Natomiast dzisiaj nie możemy wyjść z domu
bez ważnego powodu, a na spacer jedynie z osobą należącą do rodziny. Takiego
wstrząsu historia świata nigdy nie odnotowała. Poza tym wstrząsem nie wiemy
kiedy się pandemia zakończy, ani z jakim skutkiem. Potrafię wyobrazić sobie owe
skutki, ale wolałbym ich tutaj nie przytaczać. Zdaję sobie sprawę jak wielu z
nas martwi się o swoich bliskich muszących wykonywać niebezpieczne zadania
wynikające z ich zawodów. Oni często samotnie borykać się muszą z pandemią w
obcych krajach. Jest to dodatkowe psychiczne obciążenie wielu martwiących się o
swoich bliskich. Ludzie posiadają wiele innych kłopotów i chorób, na które
nakładają się obecne, wzrastają ludzkie cierpienia.
Przypominam sobie, kiedy pewnego razu tłumaczyłem
wnukowi, że człowiek przychodzi na świat z pewnym do wykonania obowiązkiem
nadanym przez Stwórcę. Powiedziałem mu, że w obowiązkach nie ma mowy o
przyjemnościach nadanych przez Stwórcę, a jedynie godne życie i cierpienie,
które na wzór Chrystusa ma znosić.
Wnuk popatrzył na mnie z
niedowierzaniem, uśmiechnął się i powiedział, że nie spieszno mu do dorosłości.
Oznajmił tym samym, że najlepiej z życia jest ciągnąć przyjemności, uznając że
takie życie bez cierpień zostało mu dane.
Nawiązując do owego wydarzenia, znajduję
analogię z wieloma przykładami, jak ludzie z życia pragną zrobić ciąg
przyjemności zapominając o obowiązkach i cierpieniach. W pogoni za
przyjemnościami tego świata, jedni ludzie zadają ból i cierpienie innym. Żądza
pieniądza zawładnęła ludzkością do tego stopnia, że stali się nieczuli na
cierpienia innych.
Jeśli idzie o cierpienie, to przypomina
mi się sen, który mnie nawiedził wiele lat temu. Przywieziono mnie w ciężkim
stanie do szpitala po wszczepieniu endoprotezy kolana. Wynikła w nim tak silna
infekcja, że ropa ciurkiem lała się z kolana. Wyciśnięto mi 0,25 litra ropy, a
ja leżałem na korytarzu i uświadomiłem sobie w jak krytycznej jestem sytuacji.
Zapadłem wówczas w dziwny sen. Zobaczyłem jak
ból i cierpienie wydobywa się falą z mojego kolana i dołącza się do innych fal
cierpienia z sal przyległych. Miały jasno fioletowy kolor i ulatywały w kosmos.
Zobaczyłem jak fale ludzkiego cierpienia przerabiane są w kosmosie na zalążki
nowego życia. Widziałem jakieś olbrzymie urządzenia i kadzie w których
bulgotało. Nachyliłem się i zajrzałem jak powstaje ludzkie życie i już niemal
wiedziałem jak powstaje, kiedy poczułem szarpnięcie za rękę i usłyszałem głos.
To pielęgniarka oznajmiała mi, że zawiozą mnie do innego szpitala.
Jak ogromnie żałowałem, że pielęgniarka
obudziła mnie w takim momencie, bo przecież wiedziałbym jak powstaje ludzkie
życie. Kiedy przyszła żona i zacząłem jej opowiadać o śnie, to myślała że
zwariowałem.
Wydarzenia tamtej nocy i wydarzeń z tym
związanych mam w szczegółach opisane w kilku rozdziałach swojej książki pt.
„Żyłem jak umiałem”
Kończę w tym miejscu rozważania na temat
cierpienia, bólu i panującej pandemii. Wracam do minionej ery i pragnę dla
poprawienia nastroju przedstawić zdjęcia, które tak niedawno, bo w lutym br.
zostały zrobione przy okazji 90 rocznicy urodzin Herberta Majnusza.
Cieszmy się widokiem jak w minionej erze
panowało życie, kiedy siedzieliśmy w klubie lotników Loteczka we Wrocławiu i
obchodziliśmy uroczystość urodzin Majnusza. Była na niej orkiestra, a z
harmonistą i skrzypkiem Stanisławek Błasiakiem rozpoznamy gitarzystę Roberta
Gonerę słynnego wrocławskiego aktora. Rozpoznamy wśród obecnych kilka
lotniczych sław. Uroczystość odbywała się w stałym miejscu tzw. „Orlego
Gniazda” w obiekcie naszego sponsora Adama Biska przy ulicy Przybyły.
Pozostało nam wspominać wiele podobnych
wydarzeń, w których witaliśmy się podając rękę, często obejmowaliśmy się w
uścisku, siedzieliśmy obok siebie nie mierząc odstępów. A do miłych wspomnień
zaliczyć należy przytulanko z takimi sławnymi lotniczkami jak nasza kochana
przez wszystkich Bolesia i pozostałymi paniami.
Miejmy nadzieję, że w przyszłości
powrócimy do życia z minionej ery, czego życzę niezwykle serdecznie wszystkim
czytającym i nieczytającym powyższy tekst.
Teofil
Lenartowicz
Wrocław, dnia 31
marca 2020 roku
Teofil, miło jest spojrzeć na fotki powyżej, bo jak słusznie piszesz, są one z minionej epoki, miejmy nadzieję, że ten okres pandemii minie bez większych konsekwencji w tym międzyludzkich. Teofil pozdrawiam Ciebie i małżonkę Lidzię, ściskając wirtualnie.
OdpowiedzUsuńDzięki Jasiu. Trzymaj się i nie daj się koronawirusowi
OdpowiedzUsuń