czwartek, 28 marca 2024

Zmarł Ojciec Dominik Orczykowski

 

Ojciec Dominik Orczykowski odszedł na wieczną chwałę do Aeroklubu Niebiańskiego

Zmarł 19 marca 2024 w wieku 96 lat, a uroczystości pogrzebowe odbyły się w Krakowie 4 dni później 23 marca. Urodził się w Drohobyczu 29 czerwca 1928 roku i ta data w pewnym sensie zbliżyła nas, bo żartobliwie wypominałem mu iż jestem od niego o równy miesiąc starszy. Znając trudne czasy dziecięcych lat sprzed II Wojny Światowej, jej trwania i po niej, mogę wyobrazić sobie dlaczego wstąpił do zakonu Kapucynów już w wieku 17 lat w Sędziszowie Małopolskim. Uświadomiłem to sobie śledząc w Internecie wypowiedź przeora Kapucynów, a mianowicie że Dominik urodził się w więzieniu. Każdy może wyobrazić sobie losy dziecka bez matki, choćby opieka nad nim była najlepsza.

Ojciec Dominik Orczykowski, nieformalny kapelan lotników

Ojciec Dominik w drodze do Aeroklubu Niebiańskiego

Skąd jako prosty człowiek znałem Ojca Dominika?

Otóż Ojciec Dominik był częstym gościem w lotniczym klubie „Loteczka” we Wrocławiu, w Klubie Pilotów Doświadczalnych, Zjazdach Agrolotników i wielu innych miejscach. Przyjeżdżał z Krakowa i zawsze w ważniejszych spotkaniach odprawiał mszę świętą, prawił piękne kazania, był nieformalnym kapelanem wszystkich lotników w Polsce. On był przyjacielem wszystkich prostych ludzi, a więc i moim.

Wadą O. Dominika był bardzo słaby wzrok. Z wiekiem jak przez mgłę dostrzegał sylwetki ludzkie, ale często kiedy po rocznym niebycie witałem go w Loteczce pytając kto go wita, on bezbłędnie odpowiadał Teofil, pamiętając datę mojego urodzenia. Jak on mnie rozpoznawał tego nie wiem. On jak żołnierz na wojnie był wyposażony we wszystkie konieczne mu atrybuty. Miał zawsze przy sobie zwiniętą stułę, olejek z namaszczeniem, komunikanty i szkło powiększające, bo nawet okulary mu nie pomagały.

Wiedziałem, że jest popularny w wielu środowiskach, ale nie wiedziałem o skali jego popularności. Dowiedziałem się o tym z uroczystości pogrzebowych, które przez całe 3 godziny oglądałem w Internecie. Prezydent Polski Andrzej Duda był cały czas na uroczystości pogrzebowej. Odznaczył O. Dominika Krzyżem Komandorskim. Był kapelanem harcerzy i ze słów prezydenta wynikło, że od młodzieńczych lat był w harcerstwie wychowankiem O. Dominika. Znali się od lat.

Znany był w wielu środowiskach, a uwidoczniło się to w ilości delegacji przybyłych pożegnać go na drodze do wieczności. Słowa pożegnalne wygłosił pewien senator, harcmistrz, przedstawiciel biskupa, prezesi Klubów Seniorów Lotnictwa Krakowskiego – Leszek Mańkowski, Warszawskiego – Andrzej Szymczak, Aeroklub Polski, Aeroklub Krośnieński im. Ludomiła Rayskiego, Aeroklub Poznański, delegacja Ziemi Drohobyckiej, Polskie Pilotki, a z Wrocławia Stowarzyszenie Wiary i Misji, oraz Szpitala Kolejarzy. Nie wybaczalnym jest, że zabrakło delegacji z klubu Loteczka.

Nie spodziewałem się, że udzielał się w tak wielu środowiskach i wszędzie był podziwiany za głoszone słowa, humor i stosunek do człowieka. W mojej świadomości to człowiek niemal święty.

Pozostaję pod ogromnym wrażeniem jego życiowej drogi na tym padole i żalu z jego odejścia do Aeroklubu Niebiańskiego. On ma tam zapewnioną pewną chwałę.

Chciałbym aby O. Dominik na stale utrwalony był w naszej pamięci i stąd wybrałem ze swego archiwum jego zdjęcia. Zamieszczam je poniżej aby trwał wiecznie w pamięci lotników, także tych z "Loteczki", których tak bardzo kochał. 
















 


























































































 











 





 












































































































































































































Poświęciłem wiele czasu, aby pozbierać jak najwięcej zdjęć, bo dopóki będą oglądane na moim blogu, on żył będzie w naszej pamięci i pozostanie dalej wśród nas.

Teofil Lenartowicz

Wrocław, dnia 28 marca 2024