XXIV
Zjazd Pilotów Doświadczalnych 2015 w Jeżowie Sudeckim
Tak się złożyło, że korzystając z
grzeczności mieleckiego pilota Tadeusza Pakuły i z jego zaproszenia, wziąłem
udział jako gość w owym Zjeździe.
Jeżów
Sudecki, gdzie Zjazd się odbył i tamtejsze środowisko lotnicze począwszy od
Jeleniej Góry poprzez cały Dolny Śląsk i wrocławski klub lotników „Loteczka”,
który zrzesza lotniczą brać niemal z całej Polski było mi znane z
przynależności do klubu „Loteczka” i „Dolnośląskiej Akademii Lotniczej”. Biorąc
udział w kilku lotniczych zjazdach, konferencjach, spotkaniach i udział w
działaniach klubu „Loteczka” oraz DAL znałem większość uczestników Klubu
Pilotów Doświadczalnych, będących na Zjeździe w Jeżowie Sudeckim. Dodawszy do
tego całe moje lotnicze życie, czułem się w tym środowisku jak ryba w wodzie. W
prawdzie jako mechanik lotniczy nie mogłem dorównywać wiedzą uczestnikom
Zjazdu, to jednak poruszane tematy leżały w kręgu moich zainteresowań, a
znajomość uczestników Zjazdu powodowała brak oporu przed kontaktami, robieniem
nagrań i zdjęć. Znajomym uczestnikom Zjazdu wręczałem własnego autorstwa
książkę pt. „100 lat przygody Mielca z Lotnictwem”, co jak mi się wydaje,
spotkało się z dużym zainteresowaniem.
Zjazd
Klubu Pilotów Doświadczalnych rozpoczął się 31 lipca 2015 i trwał do 3 sierpnia
2015. Od godziny 14-tej pierwszego dnia Zjazdu przybywali uczestnicy i natychmiast
po kolacji rozpoczęto Zjazd zebraniem organizacyjnym.
Prezes Antoni Milkiewicz powitał zaproszonych gości i uczestników Zjazdu. Wspomniał tych pilotów którzy odlecieli do Niebiańskiego Aeroklubu, a mianowicie Juliana Bojanowskiego i Mariana Pedro Wiśniewskiego, czcząc ich chwilą ciszy. Ktoś z sali dorzucił, że odszedł także Bogusław Mrozek, ale prowadzący spotkanie wyjaśnił, że Mrozek wspomniany był w ubiegłym roku, gdyż jego wypadek zdarzył się w listopadzie 2013 roku.
Prezes Antoni Milkiewicz powitał zaproszonych gości i uczestników Zjazdu. Wspomniał tych pilotów którzy odlecieli do Niebiańskiego Aeroklubu, a mianowicie Juliana Bojanowskiego i Mariana Pedro Wiśniewskiego, czcząc ich chwilą ciszy. Ktoś z sali dorzucił, że odszedł także Bogusław Mrozek, ale prowadzący spotkanie wyjaśnił, że Mrozek wspomniany był w ubiegłym roku, gdyż jego wypadek zdarzył się w listopadzie 2013 roku.
W
sprawach organizacyjnych Jerzy Śmielkiewicz przedstawił zaistniałą
nieformalność, a mianowicie zarząd przegapił sprawę przeprowadzenia wyborów
zarządu w ubiegłym roku i obecnie należy tę sprawę wyprostować. W dyskusji
padła propozycja przedłużenia kadencji zarządu o 2 lata, czyli poprzedni rok i
następny, a uchwałę w tej sprawie polecono przygotować sekretarzowi i uchwalona
zostanie w późniejszym terminie. Następnie zabrał głos Stanisław Błasiak
informując, że w dniu jutrzejszym po konferencji tuż po południu w Sali
Lotniczej Tradycji odbędzie się odsłonięcie 2 plakiet Tadeusza Puchajdy i Edmunda
Edwarda Adamskiego. Natomiast prowadzący spotkanie przedstawił sylwetkę
Stanisława Błasiaka jako człowieka bardzo zaangażowanego w organizację Zjazdu.
Następnym mówcą był honorowy prezes KPD Ryszard Witkowski, który z wdziękiem i pasją przedstawił historyczną rolę Jeżowa Sudeckiego. Powiedział, że tutaj we wrześniu tego roku, minie 70 lat, gdy on w 1945 roku pod okiem niemieckiego instruktora Willego Kũrtena został wystrzelony z liny gumowej do pierwszego lotu szybowcem. Tutaj przeżył pierwszy wypadek na szybowcu i tutaj on, jak i wielu szybowników zdobył w 1965 roku diament za przewyższenie ponad 5000 metrów, czym uzupełnił Diamentową Odznakę Szybowcową. Pięknie i ze znaną swadą przedstawił walory szybownicze Doliny Jeleniogórskiej.
Następnym mówcą był honorowy prezes KPD Ryszard Witkowski, który z wdziękiem i pasją przedstawił historyczną rolę Jeżowa Sudeckiego. Powiedział, że tutaj we wrześniu tego roku, minie 70 lat, gdy on w 1945 roku pod okiem niemieckiego instruktora Willego Kũrtena został wystrzelony z liny gumowej do pierwszego lotu szybowcem. Tutaj przeżył pierwszy wypadek na szybowcu i tutaj on, jak i wielu szybowników zdobył w 1965 roku diament za przewyższenie ponad 5000 metrów, czym uzupełnił Diamentową Odznakę Szybowcową. Pięknie i ze znaną swadą przedstawił walory szybownicze Doliny Jeleniogórskiej.
Kilku
dyskutantów zabrało głos w sprawie wypadku w Turbi, gdzie zginął tragicznie
mielecki pilot doświadczalny Bogusław Mrozek. Pilot doświadczalny szybowców i
ich konstruktor Jerzy Śmielkiewicz stwierdził, że zdarzają się nierzadko obloty
wykonywane bez należytego przygotowania pilota do konkretnego lotu. Powiedział,
że teoria bezogonowców na którym zdarzył się wypadek jest znana i gdyby
organizatorzy i pilot zapoznali się wcześniej z teorią, to zastosowali by
łagodniejszy start, bezogonowy szybowiec holowany byłby na długiej linie i do katastrofy
by nie doszło. To samo potwierdził Maciej Lasek przewodniczący komisji badania
wypadków lotniczych. Dodał, że winne są obecne przepisy. Do lotów
doświadczalnych przepisy dopuszczają pilotów szybowców i samolotów bez właściwego
przeszkolenia teoretycznego. Powiedział, że jeszcze rok temu Bodzio nie miałby
prawa wylecieć na tym szybowcu. Jerzy Jędrzejewski dodał, że urzędnicy psują
obecne przepisy asekurując się różnymi
bzdurami, co wypacza sens bezpieczeństwa lotów.
Zebrani
stwierdzili, że należy wystąpić do Urzędu Lotnictwa Cywilnego i Ministerstwa
Infrastruktury z odpowiednim pismem o zmianę dotychczasowych przepisów. Piloci
doświadczalni o wyższym wykształceniu technicznym powinni być dokładnie
przeszkolonymi fachowcami, dorównywać wiadomościami konstruktorom i dokładnie
znać akrobacje. Znajomość akrobacji w tym fachu jest konieczna, aby pilot mógł
wyjść z każdej trudnej nieprzewidzialnej sytuacji podczas próbnego lotu. Natomiast
przepisy powinny uniemożliwić dobieranie sobie pilota doświadczalnego dowolnie,
aby tylko pomyślnie wykonać próby w locie. W tym duchu wyrażali się
dyskutujący. Spotkanie zakończono informacją o dniu jutrzejszym.
Po
smacznie przespanej przy zdrowym jeżowskim powietrzu nocy i śniadaniu na Górze
Szybowcowej uczestnicy Zjazdu spotkali się w pięknie odrestaurowanej byłej Szkole
Szybowcowej. Tutaj odbyła się konferencja naukowo-techniczna poświęcona lotom
doświadczalnym. Konferencję zagaił prezes KPD Antoni Milkiewicz witając
honorowego prezesa Klubu Ryszarda Witkowskiego, Stanisława Januszewskiego,
Stanisława Błasiaka, Kazimierza Pogorzelskiego i wszystkich uczestników zjazdu.
Następnie oddał głos Kazimierzowi Pogorzelskiemu w celu dalszego prowadzenia
obrad.
Pogorzelski
w wstępnych słowach wspomniał czasy lat 50-tych i 80-tych kiedy przylatywał do
Jeżowa Sudeckiego. Podkreślił, że jest zaszczycony prowadzeniem obrad
konferencji.
Głos
zabrał dyrektor Aeroklubu Jeleniogórskiego Jacek Musiał, wspominając własną
drogę szybownika i pilota. Wymienił Stanisława Błasiaka i Jerzego Popiela, jako
tych którzy pierwsi przypinali mu skrzydła. Podkreślił znaczenie dzisiejszej
konferencji, na której znaleźli się tak znakomici ludzie, a także walory Ziemi
Jeleniogórskiej i Jeżowa Sudeckiego tak istotnego dla Lotniczej Braci. Dodam w
tym miejscu, że dyrektor Jacek Musiał pochodzi z 3-pokoleniowej rodziny
lotników i szybowników.
Następnie
głos zabrał wójt Jeżowa Sudeckiego Edward Dudek, podkreślając walory Jeżowa
Sudeckiego i znaczenie konferencji.
Ostatnim
punktem konferencji przed przerwą był elektroniczny wernisaż Jerzego
Śmielkiewicza na temat zjawisk atmosferycznych w Beskidach. Zaprezentował na
wyświetlaczu gromadzone przez siebie od lat ciekawe zdjęcia zjawisk
atmosferycznych.
Po
przerwie Stanisław Januszewski ciekawie opowiedział o działalności DAL mającej
siedzibę w barce pływającej na Odrze, pokazał zdjęcia i nadmienił, że każdy
region powinien mieć taką Akademię Lotniczą. Wspomniał o I tomie książki autorstwa
Tadeusza Kaczmarka i Stanisława Błasiaka pt. „Lotnictwo Kotliny Jeleniogórskiej”.
Pragnę w tym miejscu nadmienić, że dostałem od autorów ową książkę i jest to
wspaniałe 504 stronicowe dzieło o całokształcie działalności lotniczej Kotliny
Jeleniogórskiej, a Stanisław Błasiak pracuje już nad następnym tomem.
Następnie
wystąpił generał Mieczysław Walentynowicz reprezentujący ITWL. Wyświetlił
interesujący film o działalności ITWL. Na zakończenie zwrócił się do wójta i
Błasiaka proponując ufundowanie tablicy pamiątkowej informującej, że tu w tym
budynku była historyczna Szkoła Szybowcowa. Na początek uruchomienia fundacji przekazał
w tym celu sumę 100 zł.
Ryszard
Witkowski jak zwykle bardzo ciekawie rozpoczął swoje wystąpienie wspomnieniem Otto
Lilienthala, jako pierwszego
konstruktora i pilota. Szeroko
prezentując na wyświetlaczu zdjęcia mówił o próbach wymieniając ich nazwy, a
mianowicie konstruktorskie, certyfikacyjne, eksploatacyjne, przydatności i
eksperymentalne. Wspomniał o nazwach helikopterów nazywanych wiatrakowcami, a
obecnie śmigłowcami. Wspomniał o historycznym już bardzo dobrym śmigłowcu Mi-1
przeniesionym ze Związku Radzieckiego do Świdnika, gdzie zdobył karierę oraz o
licencyjnym Mi-2. Podkreślił uznanie przez Sowietów naszych doświadczeń w tym
zakresie. Zakończył smutnym stwierdzeniem, że wraz ze zmianą transformacji
ustrojowej nastąpiły takie zmiany, że badawczych prób nie wykonujemy, a odnosi
się to zarówno do śmigłowców jak pozostałych konstrukcji lotniczych.
Następnym
referującym był Jerzy Jędrzejewski, który przedstawił swoją życiową drogę.
Latał jako pilot doświadczalny 51 lat, co pozwoliło mu zebrać ogromne
doświadczenie. W bardzo interesujący sposób opowiadał o przeżytych wypadkach, z
których wyszedł cało. Dał przykład samolotu PZL 104 Wilga, na którym z wielkim
trudem udało mu się wyprowadzić samolot do lotu poziomego i wylądować. Dokonał
ciekawego stwierdzenia, że wypadków w których samolot został ocalony i pilot
się uratował nikt nie rejestruje, a przecież wypadek był i nie powinno się go
pominąć. Potwierdził konieczność zmiany dotychczasowych przepisów, bo obecnie
kiedy występuje skracanie prób w locie
ze względu na opóźnienia konstrukcyjne, będziemy mieli więcej pogrzebów w
wypadkach lotniczych. Zakończył wystąpienie stwierdzeniem, że pilot
doświadczalny powinien mieć taki zasób wiedzy, aby jej poziom znacząco
przewyższał to, co jest konieczne do statycznych prób w locie.
Ostatnim
referującym na konferencji był Jerzy Śmielkiewicz znakomity konstruktor
szybowcowy i szybowcowy pilot doświadczalny z Bielska Białej. Omówił on w
szczegółach sprawy konstrukcyjno techniczne, łącznie z oblotami i ponownie
odniósł się do szybowców bezogonowych. Nie omieszkał do swych wynurzeń włączyć
wiele ze swych historycznych już przygód doświadczalnych.
Konferencja
zakończona została odsłonięciem dwu plakiet pamiątkowych z podobiznami kierownika
Szkoły Szybowcowej w Grunowie (obecnie Jeżów Sudecki) z 1945 roku - Tadeusza
Puchajdy i kierownika tejże szkoły z roku 1956 – Edmunda Edwarda Adamskiego,
gdy szkoła została ponownie otwarta po 5 latach przerwy. Udział w uroczystości odsłonięcia
wzięli dwaj synowie Adamskiego – Zygmunt i Krzysztof.
Po
obiedzie w tym samym dniu zwiedziliśmy w Podgórzynie pod Jelenią Górą firmę Metal-Master, powstałą w 2000 roku,
będącą własnością Państwa Sylwii i Rafała Ładzińskich.
Z ich inspiracji i pomysłu budują w swej firmie ciekawy pięcioosobowy samolot JET FLARIS LAR 1 o napędzie odrzutowym. Podziwialiśmy jego produkcję słuchając obszernych objaśnień Rafała Ładzińskiego.
Z ich inspiracji i pomysłu budują w swej firmie ciekawy pięcioosobowy samolot JET FLARIS LAR 1 o napędzie odrzutowym. Podziwialiśmy jego produkcję słuchając obszernych objaśnień Rafała Ładzińskiego.
Wracając do Jeżowa zwiedziliśmy Zakład Szybowcowy „Jeżów” Henryka
Mynarskiego, gdzie z zainteresowaniem podziwialiśmy proces produkcyjny i remonty
szybowców.
Następnie kolacja, dużo indywidualnych rozmów i smaczne spanie na świeżym jeżowskim powietrzu.
Zbudziliśmy się w niedzielę, a był to dzień o wyjątkowym znaczeniu dla szybownictwa jeżowskiego lądowiska, bowiem 70 lat wcześniej, 2 sierpnia 1945 roku instruktor pilot Władysław Dziergas wykonał tu, jako pierwszy Polak, lot na szybowcu. Wystartował z lin gumowych szybowcem Kranich. W ten sposób rozpoczęła się po wojnie historia szybownictwa polskiego na Dolnym Śląsku.
Następnie kolacja, dużo indywidualnych rozmów i smaczne spanie na świeżym jeżowskim powietrzu.
Zbudziliśmy się w niedzielę, a był to dzień o wyjątkowym znaczeniu dla szybownictwa jeżowskiego lądowiska, bowiem 70 lat wcześniej, 2 sierpnia 1945 roku instruktor pilot Władysław Dziergas wykonał tu, jako pierwszy Polak, lot na szybowcu. Wystartował z lin gumowych szybowcem Kranich. W ten sposób rozpoczęła się po wojnie historia szybownictwa polskiego na Dolnym Śląsku.
Po
śniadaniu zebraliśmy się w hangarze na Górze Szybowcowej, gdzie Ojciec Dominik
Orczykowski i ksiądz Andrzej Bokiej, ostatni kapelan garnizonu
jeleniogórskiego, odprawił wspólnie mszę świętą.
Jak zwykle Ojciec Dominik wygłosił kazanie. Nawiązał do życia wiecznego. Powiedział, że Bóg stworzył człowieka z materii i tchnął w niego ducha. Dał mu dekalog jak ma postępować, aby łatwiej mu było postępować, a on ugania sięga zdobywaniem życia doczesnego w postaci materialnej. Następnie umiera tracąc wszystko. Czynienie dobra w postaci dekalogu miał w zasięgu ręki i wystarczyło czynić dobrze drugiemu człowiekowi, aby zasłużyć na wieczność. Jednak człowiek często wybiera bezużyteczną po śmierci materię, mimo że Boga miał pod ręką. Nawiązał w kilku słowach do naszej obronności, a mianowicie że nie mamy dostatecznie silnego lotnictwa, marynarki i staliśmy się bezbronni przed wrogami.
Jak zwykle Ojciec Dominik wygłosił kazanie. Nawiązał do życia wiecznego. Powiedział, że Bóg stworzył człowieka z materii i tchnął w niego ducha. Dał mu dekalog jak ma postępować, aby łatwiej mu było postępować, a on ugania sięga zdobywaniem życia doczesnego w postaci materialnej. Następnie umiera tracąc wszystko. Czynienie dobra w postaci dekalogu miał w zasięgu ręki i wystarczyło czynić dobrze drugiemu człowiekowi, aby zasłużyć na wieczność. Jednak człowiek często wybiera bezużyteczną po śmierci materię, mimo że Boga miał pod ręką. Nawiązał w kilku słowach do naszej obronności, a mianowicie że nie mamy dostatecznie silnego lotnictwa, marynarki i staliśmy się bezbronni przed wrogami.
Po
skończonej mszy świętej odbywały się loty szybowcowe, a nasza wspaniała 83‑letnia
Bolesława Jońca i członkini klubu „Loteczka” dokonała po raz trzeci w życiu skoku
spadochronowego z wysokości powyżej 4000 metrów, lądując na Górze Szybowcowej
przy licznie zgromadzonej publiczności. Za swój wyczyn otrzymała gromkie brawa,
gratulacje, a uściskom i buziaczkom nie było końca. Pogoda, humory i nastrój,
podobnie jak w inne dnie dopisały.
Po
obiedzie wyjazd do Kowar, gdzie zwiedziliśmy zbudowane z precyzją w przestrzeni
miniatury zamków dolnośląskich w skali 1: 25, a następnie w Karpaczu Świątynię
Wang.
Nie był to jeszcze koniec świątecznego dnia jaką była niedziela, bo czekała nas wieczorem uroczysta kolacja. Zorganizowano ją na Górze Szybowcowej w hangarze. Wystrój był wyśmienity, a miejsca także nie brakowało.
Nie był to jeszcze koniec świątecznego dnia jaką była niedziela, bo czekała nas wieczorem uroczysta kolacja. Zorganizowano ją na Górze Szybowcowej w hangarze. Wystrój był wyśmienity, a miejsca także nie brakowało.
Uroczystość
rozpoczął prezes Milkiewicz podziękowaniem za gościnę dla prezesa Aeroklubu
Jacka Musiała, wręczając mu oznakę organizacyjną KPD. Podziękował wójtowi
Jeżowa Edwardowi Dudkowi. Konstruktorowi samolotu Rafałowi Łazińskiemu za
pokazanie swej konstrukcji członkom KPD. Henrykowi Mynarskiemu za udostępnienie
zwiedzenia swego zakładu szybowcowego. Dagmarze Dulębie-Porosińskiej za
archiwizację obrazu i dźwięku. Podziękował też prezesowi Fundacji Otwartego
Muzeum Techniki Stanisławowi Januszewskiemu i kilku innym. Następnie głos
zabrał prezes Aeroklubu Jacek Musiał podkreślając, że Aeroklub Jeleniogórski ze swą załogą stara
się godnie służyć społeczeństwu, a w tym nam, aby ta Góra służyła wszystkim.
Wspomniał Jerzego Popiela, który bardziej jest tutaj gospodarzem niż on. Głos
także zabrał Jeleniogórski prezes Klubu Seniorów Lotnictwa płk Marek
Gołębiowski obdarowując KPD znaczkiem.
Prezes
KPD zakończył wystąpienia ogólnym dla wszystkich podziękowaniem, a Stanisław
Błasiak skorzystał z okazji i wręczył zaległą Złotą Lotkę Jerzemu
Śmielkiewiczowi z Bielska Białej.
Biesiadowaniu
i rozmowom do późnych godzin nie było końca. I ja tam byłem, miód i wino piłem,
a to co zobaczyłem tutaj zapisałem.
W
poniedziałek 3 sierpnia urządzono uczestnikom zjazdu wycieczkę do Jeleniej
Góry, gdzie w Aeroklubie podziwialiśmy szybowiec na którym Sebastian Kawa
dokonał lotu nad Himalajami. Szybowiec o doskonałości 70, wypożyczył mu jego
właściciel Jens Krõger, człowiek wielce oddany lotnictwu
Kotliny Jeleniogórskiej, pracujący i latający w Jeleniej Górze. Następnie
pożegnaliśmy na lotnisku naszego słowackiego gościa Tadeusza Walę, który
odleciał swoim samolotem do Słowacji. Wracając zwiedziliśmy jeszcze w drodze
powrotnej piękny park obok pałacu w Wojanowie. Po obiedzie pożegnaliśmy się i
rozjechali do swych domów.
W sumie było to spotkanie niesamowitych wrażeń. Możliwość kontaktów, rozmów, a dla mnie osobiście okazja spotkania się ze znajomymi, tymi z Mielca i innymi. Na pożegnanie honorowy prezes KPD Ryszard Witkowski pokazał mi w dniu wyjazdu, wczesnym rankiem unoszącą się na niebie chmurę i wyjaśnił, że właśnie ta chmura jest powodem sukcesów szybowników w Kotlinie Jeleniogórskiej. Dzięki powstającym prądom pod chmurą, która w odpowiedniej wilgotności i warunkach atmosferycznych tutaj powstaje, szybownicy mogą wznosić się do ogromnych wysokości zdobywając diamenty do Złotych Odznak Szybowcowych. Dzięki takiej chmurze on tutaj 50 lat temu zrobił na szybowcu diamentowe przewyższenie, a na pamiątkę sfotografował ową chmurę. Pan Ryszard obiecał, że przyśle mi mailem zdjęcie owej chmury, abym ją tutaj umieścił i poda mi pełną jej nazwę. Nie mógłbym zawieść pana Ryszarda i właśnie poniżej podaję jej nazwę oraz podziwiać ją możemy na zdjęciu dokładnie sprzed 50-ciu laty.
Niemiecka
nazwa chmury to MOAZAGOTL, łacińska nazwa to ALTOSTRATUS LENTICULARIS, a polska
nazwa to CHMURA STOJĄCA.
Pan
Ryszard poza tym napisał. Dla szybowników ta chmura to uśmiech losu i dar od
Pana Boga. Sygnalizuje bowiem występowanie tzw. wznoszeń falowych, a
więc możliwość lotu bez napędu do wysokości nawet
stratosferycznych, dzięki czemu w Dolinie Jeleniogórskiej robi się wysokościowe
diamenty do Złotej Odznaki Szybowcowej FAI (przyznawane za wykonanie lotu z
przewyższeniem 5000 m). Ja to zjawisko wykorzystałem równo 50 lat
temu. Niestety 3 sierpnia, kiedy wyjeżdżaliśmy z Jeżowa Sudeckiego chmura
pokazała się na krótko i nie zdążyłem jej zarejestrować. Koniec cytatu pana
Ryszarda Witkowskiego.
Teofil
Lenartowicz
Wrocław,
22 sierpień 2015