Ocalić krzyż
Temat pod
powyższą nazwą przyszedł mi na myśl kilka dni temu, kiedy uświadomiłem sobie, że zbliża
się dzień 1 marca, który jest dniem pamięci tzw. Żołnierzy Wyklętych. Wydaje mi
się, że należy wyjaśnić nie tylko to, o jakie odnalezienie krzyża mi chodzi,
ale młodszym pokoleniom także to, kim byli Żołnierze Wyklęci, do których należy
tą nazwę przypisać. Spotkałem się już wiele razy z pytaniem, kim byli Żołnierze
Wyklęci, a pytanie zadawali nawet ludzie powyżej 70 roku życia. Tacy ludzie,
młodsi ode mnie około 15-20 lat, nie zaznali i nie mogli pamiętać tego, co się
w latach 1940-1956 działo.
Posłużę
się w tym wypadku przykładem Ziemi Mieleckiej, gdyż to tam spędziłem swoje
młodzieńcze życie i tam rozpoczęta została moja młodzieńcza edukacja. Pamiętam
działalność partyzancką Armii Krajowej. Chociaż tajemnicą były nazwiska ich
przywódców, to jednak docierały potajemne wieści, że to Olek Rusin, Wojciech
Lis, „Jędrusie” Jaroszyńskiego, czy inni. Wiedziałem też z czyich rąk dostała
moja mama pieniądze, aby pochować zabitego przez Niemców Ojca w 1944 roku. O tym kim byli Zaporczycy
Hieronima Dekutowskiego dowiedziałem się wiele lat później. Wszyscy ci
żołnierze byli to żołnierze Armii Krajowej, lub Batalionów Chłopskich
połączonych później z Armią Krajową. Podejmowali bezpardonową walkę z okupantem
niemieckim, a najwięcej walka ich przejawiała się czasie Akcji Burza, kiedy
Armia Czerwona zbliżała się do granic Polski i Warszawy. Kiedy Armia Czerwona
wkroczyła na polskie ziemie, to dowódcy oddziałów AK i ich żołnierze uznali, że
nastąpiło wyzwolenie i należy zakończyć walkę. Oddawano broń, wstępowano do
Milicji Obywatelskiej, ochotniczo wstępowano do tzw. Ludowego Wojska Polskiego
tworzonego przez generała Berlinga w ZSRR.
Sowieci
jednak wiedzieli, że nie uda się narodowi polskiemu narzucić własnego
totalitarnego systemu komunistycznego. Wiedzieli, że społeczeństwo polskie nie
życzy sobie, aby im narzucać własny system. Stalin wiedział, że należy Polaków
mocno chwycić za gardło, a następnie własny system narzucić siłą. Wiedzieli, że
aby tego dokonać muszą zastosować terror. Mieli w tym doskonałą praktykę, bo
robili to skutecznie, od lat z własnymi narodami. Najbardziej niepożądane były
oddziały Armii Krajowej, bo zaprawione w walce z Niemcami i posiadające broń
mogli przeciwstawić się zaborczej polityce Moskwy. Ogłaszane kilkakrotnie
amnestie służyły tylko, aby powyciągać z lasów walczących Akowców, odebrać im
broń, a następnie unicestwić. Już po kilku dniach po wyjściu z lasu okazywało
się, że amnestyjne deklaracje służyły tylko do tego, aby łatwiej było ich ująć
i zlikwidować. NKWD robiło to bezpardonowo. Wpadano do domów w nocy i zabierano
likwidując przez wywózkę do ZSRR, lub rozstrzeliwano. Często nawet nie wiadomo
było kto i z czyjej ręki zginął. Brat mojego szwagra został wywieziony na Sybir
i nigdy nie dowiedział się dlaczego.
Nawet nie był w AK. Po prostu chodziło, aby społeczeństwo zastraszyć.
Marionetkowy rząd ludowy powstały w Lublinie natychmiast utworzył tzw. Organy
Bezpieczeństwa Publicznego, w których dowódcami byli sowieccy NKWD-ziści
kierujący i szkolący Ubeckich terrorystów.
Cóż
mogli zrobić w tej sytuacji pozostali przy życiu żołnierze AK? Jedyną nadzieją
było pójść ponownie do lasu i walcząc nie pozwolić się unicestwić. Tak zrobili
na Ziemi Mieleckiej Wojciech Lis, Olek Rusin z żoną Marią i wielu innych.
Działali po rozwiązaniu AK pod nazwą Wolność i Niezawisłość (WiN). To byli
Żołnierze Wyklęci, a byli to ci, którzy pomimo odzyskaniu niepodległości uznani
zostali za wrogów i bezpardonowo likwidowani. Większość tych walczących
żołnierzy nie przeżyła. Takich jak Wojciech Lis i Józef Wałek dowódca oddziału
wyzwalającego z rąk Niemców Bliznę, zostali zamordowani przez UB. Tylko
nieliczni tacy jak Olek Rusin przeżyli do 1956 roku i mogli chociaż z
przypiętym szyldem bandyty funkcjonować na marginesie społecznym. Terror z
biegiem lat słabł i już po roku 1956 można było uznać zamordowanych żołnierzy
AK za bohaterów. Zamordowani nie byli już groźni, jednak ci którzy przeżyli,
byli dalej niebezpieczni i należało ich zohydzić społeczeństwu zwalając na nich
wszelkie zło, łącznie z własnymi morderstwami. Olka Rusina dla przykładu, w
pewnych kręgach, nawet do tej pory młodsze pokolenia nazywają bandytą, gdyż
słyszeli powtarzaną plotkę.
Zastanówmy
się przez moment co przeżywali Żołnierze Wyklęci walczący z tzw. Władzą Ludową.
Oni z dnia na dzień przestawali mieć nadzieję na przeżycie. Ich walka była beznadziejna.
Chodziło jedynie o przeżycie dnia, może tygodnia, miesiąca, czy nawet godziny.
Byli to młodzi ludzie, których życie mogło mieć wspaniałą przyszłość, gdyby nie
chęć walki o wolność Polski. Tylko najlepsi patrioci mogli oddawać życie za
wolność. Jedynym zapomnieniem w tych ciężkich chwilach był alkohol. Jak mi
wiadomo Wojciech Lis zginął od kuli we śnie w upojeniu alkoholowym. Nie należy
się temu dziwić. Olek Rusin opowiadał mi, że zawsze walczył z używaniem
alkoholu wśród swoich żołnierzy i podawał mi przykłady okoliczności w których
ratowali się przed napaścią właśnie dlatego. Olek twierdził, że to że przeżył,
to była znajomość lasu, jego żona Maria, przychylność sąsiedzka i walka z
alkoholem. Osobiście mogę dodać, że był odważny i bardzo bystry, posiadał spryt
podejmowania decyzji i był wspaniałym patriotą. Pamiętał o swych towarzyszach
broni.
Dochodzę
do tytułowego setna sprawy „Odnaleźć krzyż”. Otóż Olek Rusin swojemu
towarzyszowi broni Józefowi Wałkowi po jego zamordowaniu przez UB postawił w
miejscu zamordowania krzyż. Wykonał go z łusek artyleryjskich, których w lasach
była moc. Krzyż ten postawił w lesie w pobliżu wyrzutni rakiet V w Bliźnie i
tylko on odwiedzał to miejsce. Było to zarośnięte miejsce i nie prowadziła do
niego żadna ścieżka. Olek wiele lat temu zaprowadził mnie w to miejsce i
pokazał mi krzyż. Za żadne skarby nie potrafiłbym odnaleźć tego miejsca. Zadaję
sobie pytanie, czy ten krzyż przetrwał po śmierci Olka? Czy ten krzyż istnieje
do dzisiejszego dnia, a jeżeli istnieje gdzieś w gęstwinie lasów, to może
odnajdziemy go. Zrobimy do niego ścieżkę, upamiętnimy i udostępnimy jako
historyczne świadectwo męczeństwa i walki Żołnierzy Wyklętych.
Powyżej Aleksander Rusin ps. Rusal i Olek przy krzyżu postawionym w miejscu zamordowania Józefa Wałka ps. Żbik. Poniżej na zdjęciu moja żona Lidia Patorska Lenartowicz.
Tablica na krzyży wykonana przez Aleksandra Rusina w miejscu, gdzie zamordowano Józefa Wałka ps. Żbik
Nie
chciałbym podpowiadać, co i kto powinien zrobić, gdyż jest to najmniej ważne.
Ważne jest, aby upamiętnić zapomniany krzyż i żołnierza, który został tam
nieopodal Blizny zamordowany. Tej Blizny, którą odbijał z rąk Niemców. Temu
człowiekowi, nawet kiedy otwierano Park Historyczny Blizna nie pozwolono stanąć
do apelu poległych. To z braku pamięci nie wymieniono w apelu tych którzy tam
walczyli i ginęli.
Chętnie
napisałbym kim był Józef Walek. Niestety nie zapamiętałem tego co mi Olek Rusin
opowiadał. Wiadomo mi tylko, urodził się w 1913 roku, pochodził z Białego obok Rzemienia i
był dowódcą jednego z oddziałów AK odbijających z rąk Niemców Bliznę. Będę
wdzięczny jeśli ktoś zaspokoi moją, społeczną i może historyczną ciekawość, dopowiadając coś więcej.
Wdzięczni
zapewne będą także Józef Wałek i Olek Rusin spoglądający z Niebiańskich Wyżyn
na ten świat. Ich wdzięczność będzie jeszcze większa, jeśli zrobimy do tego
miejsca trasę biegu ich pamięci, wykonamy do tego miejsca ścieżkę, upamiętnimy
w inny sposób to miejsce, lub opowiemy historię ich życia. Może uda się coś
zrobić z okazji dnia Żołnierzy Wyklętych 1 marca 2016 roku? Cześć i chwała
Żołnierzom Wyklętym.
Teofil Lenartowicz
Wrocław, dnia 6 lutego 2016
krzyż nadal stoi al ma pan racje nie ma zadnej ścieżki ani oznaczenia
OdpowiedzUsuńhttp://www.hej.mielec.pl/miasto2/aktualnosci/art6642,kamieniem-pamieci-i-rajdem-rowerowym-upamietnia-jozefa-walka-ps-zbik.html
Usuńhttps://www.google.pl/maps/place/Dobrynin/@50.1912498,21.5673044,255m/data=!3m1!1e3!4m2!3m1!1s0x473d1183998ba595:0xdab8d8eab7ca8691!6m1!1e1 po lewej stronie drogi w srodku
OdpowiedzUsuńWitam ! Wraz z koleżankami z klasy zajmujemy się projektem IPN ( Instytut Pamięci Narodowej ) i szukamy wszelkich informacji na temat Józefa wałka , kiedy dowiemy się o nim wystarczająco dużo , zrobimy ścieżkę do krzyża i więcej tablic żeby ludzie wiedzieli jak dojść do tego miejsca .
OdpowiedzUsuńKochane dziewczęta. Sprawiliście mi ogromną radość swą inicjatywą za którą jestem Wam niezmiernie wdzięczny. Ciekawi mnie natomiast z jakiej szkoły i klasy pochodzicie, abym może mógł osobiście Wam podziękować. Pozdrawiam serdecznie. Teofil Lenartowicz
UsuńWitam ! Jesteśmy uczennicami klasy 2 gimnazjum im. Księdza Jerzego Popiełuszki w Przecławiu .Zorganizujemy również spotkanie upamiętniające pana Józefa na której już teraz Pana serdecznie zapraszamy !
UsuńBardzo chętnie spotkam się z Wami i poopowiadam Wam o dawnym Przecławiu. Muszę jedynie zaczekać do cieplejszych dni, aby moje kości wytrzymały podróż z Wrocławia i pobyt w Przecławiu.
UsuńProszę koniecznie opowiedzieć im historię Jana Stefko z Przecławia ps. "Mściciel", którego 3 żołnierzy powieszono na Rynku w Dębicy.
UsuńCiekawe pytanie, bo akurat dobrze znam tego człowieka, że naprowadzał niemieckie samoloty na cele w rejonie Ziemi Mieleckiej. Niemcy natychmiast przekazali mu władzę nad Przecławiem ustanawiając go komisarzem gminy. Mam na to dokument podpisany własnoręcznie przez niego na początku 1940 roku. Niemcy za zasługi pozwolili mu utworzyć firmę, gdzie mnie zatrudnił wraz z innymi. Przed wkroczeniem Armii Czerwonej zwiał tworząc w Brzozowie zbrojną bandę, a jej członkowie nie znali jego przeszłości. Po przyjściu z bandą do Przecławia, chcieli rozprawić się z przecławskim komunistą. Nie zastali go w domu, więc uprowadzili jego żonę. Pijanych uciekających z łupem, dopadła bezpieka. Stefko uciekł, a 2 członków jego bandy powieszono pokazowo na rynku w Dębicy. Znane mi materiały IPN sugerują, że Stefko działał pod nazwą "Mściciel" podległą WiN. Na tej podstawie w późniejszych publikach ukazały się wzmianki na temat jego działalności w strukturach WiN, na co przedstawiałem własną wiedzę. Tyle co ja o tym wiem. Jednak nie z dokumentów, lecz własnych okupacyjnych przeżyć obu totalitarnych systemów. I to jest właśnie moja opowieść na wspomnianą powyżej prośbę.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDroga Gabrielu,
OdpowiedzUsuńChciałbym ci pogratulować pomysłu -projekt brzmi niezmiernie ciekawie. Mam nadzieję iż twoje poszukiwania pozwolą rozwiać pewne wątpliwości dotyczące śmierci Pana Walka, może uda ci się ustalić pewne fakty do których udało mi się dotrzeć. Życzę ci przede wszystkim obiektywizmu którego niestety niekiedy brakuje Panu Teofilowi( Ale o tym innym razem...)
Zapraszam cie do odwiedzenia grobu pana Walka i uważnego przeczytania inskrypcji na tablicy nagrobnej.
Pozdrawiam
Bardzo ciekawy wpis osoby ukrywającej się pod nazwą MPK. Gratuluje Gabrieli sukcesu w informacjach o Józefie Wałku, natomiast nie ujawnia tego co sam o nim wie. A jeśli idzie o brak obiektywizmu, o który posądza mnie MPK, to nie tylko mnie, ale także wielu innym go brakuje. Chętnie przeczytałbym o moim braku obiektywizmu, bo może rzeczywiście go mam.
OdpowiedzUsuńProszę bardzo.
UsuńSpotkałem się z Pana wypowiedzią, że Władysław Siła-Nowicki, skazany na karę śmierci, został ułaskawiony na mocy amnestii...
Nie mogę uwierzyć w to, że obecną modą próbuje Pan "prostować" historię, bo faktem powszechnie znanym jest to, że Bolesław Bierut ułaskawił W. Siłę-Nowickiego na prośbę siostry i brata Feliksa Edmundowicza Dzierżyńskiego. Listy z prośbą o ułaskawienie można odnaleźć w Internecie, są opublikowane ich oryginały.
No, ale jeżeli Wałęsa to nie jest Wałęsa to może i amnestia uratowała życie Władysława Siły - Nowickiego.....
Tak to jest z obiektywizmem.
Nie jestem znawcą historii Siła Nowickiego, bo nie jestem historykiem. Istnieje on w mojej świadomości, jako postać zagadkowa.Proszę mi przybliżyć w jakiej publikacji "prostowałem" historię wypowiadając swoją opinię, bo ja sobie nie przypominam. Część wiedzy o nim istnieje w książce Ewy Kurek pt. "Zaporczycy". Uważam go za postać kontrowersyjną jednak o pozytywnym akcencie. Gdzie znajduje się moja wypowiedź o ułaskawieniu Siła Nowickiego na mocy amnestii?
UsuńDzień Dobry
OdpowiedzUsuńNie przeczytał pan mojego postu zbyt uważnie- życzę Gabrieli obiektywizmu i powodzenia w poszukiwaniach. Obiektywizmu, którego dziś tak bardzo brakuje. Po przeczytaniu pańskiego felietonu, skontaktowałem się z kilkoma osobami które są w posiadaniu informacji dot tamtych wydarzeń. Udalo mi się ustalić z duza dozą prawdopodobieństwa iż rzeczywisty przebieg wydarzeń był znacznie bardziej dramatyczny niż ten opisany na tablicy, której fotografie umieścił pan powyżej. Chętnie podzielę się z Panem tym co udalo mi się ustalić, potrzebuję jeszcze troche czasu aby wszystkie informacje poskładać w jedną całość.
Pozdrawiam
PS
W dobie Internetu, blogowania i komentowania korzystanie z pseudonimu, nicka czy tez nazwy jak Pan to określił,nie jest równoznaczne ukrywaniu się;)
Chciałem po prostu wiedzieć jaki jest ten mój brak obiektywizmu i to wszystko. Będę wdzięczny jeśli się dowiem. O Józefie Wałku też niewiele wiem i nie tylko ja, ale wielu innych chciałoby to wiedzieć, w tym Gabriela Paszko. Jeśli więcej wie Pan na temat Wałka, to nie tylko ja będę wdzięczny, lecz wielu innych
Usuń