W jakim celu i dlaczego powinniśmy wyrażać swój patriotyzm
i przekazywać go młodym?
Zadaję
sobie to pytanie często z okazji świąt państwowych 11 listopada i 3 Maja.
Temat ten już publikowałem, ponieważ jednak jest on w dalszym ciągu aktualny, więc go po pewnych modyfikacjach ponownie publikuję. Dzisiaj 3 maja 2014 roku z okazji Święta Konstytucji ponownie to pytanie mnie
nawiedziło. Jeśli dzisiaj na liczniku mojego życia wybija cyfra 86, to znaczy,
że urodziłem się w 1928 roku. Doskonale pamiętam tamte odległe lata
trzydzieste, ubiegłego wieku. Wracam do nich wspominając, kto uczył mnie
patriotyzmu i gdzie się go uczyłem i w jakim celu. Poniżej na zdjęciu jestem z Mamą i siostrą na placu Miarki w Katowicach idąc do kościoła. Zdjęcie z początku lat 30-tych.
Początek
mojego życia zaczął się Katowicach. Rodzice moi nie byli ludźmi zamożnymi, ani
wykształconymi, ale czasy w których się urodziłem przesiąknięte były
patriotyzmem, albowiem przypadły po odzyskaniu przez Polskę niepodległości 1918
roku. Rodzice nie uczyli mnie patriotyzmu. Ojciec był schorowanym człowiekiem,
a matka zbyt zagoniona obowiązkami i trudami życia codziennego. Pomimo tego w
rodzinnym domu panowała odpowiednia atmosfera, w której kształtowała się moja
świadomość. Ojciec, mimo że nie zaznał żołnierskiego życia, miał 3 braci
czynnie biorących udział w odzyskiwaniu niepodległości Polski. Najstarszy z
braci Ojca Władysław Lenartowicz wstąpił do tworzących się w 1914 roku
Legionów, dostał się do niewoli rosyjskiej, gdzie zginął. Stefan, drugi z braci
Ojca także czynem żołnierskim brał udział w wyzwalaniu Polski, a po wojnie był
zawodowym żołnierzem. Najmłodszy Henryk podobnie jak pozostali bracia był
żołnierzem, a po odzyskaniu niepodległości pracował aż do II Wojny Światowej w
policji na Polskich Kresach Wschodnich. Jego los tragicznie się zakończył, bo w
1939 roku, pojmany przez Sowietów dostał najwyższą kategorię zesłania, gdzie w
Buchta Nachodce pod japońską granicą doczekał czasów tworzenia armii polskiej
przez generała Andersa. Dostał się do tej armii, a następnie w 1942 roku
zginął. Poniżej na zdjęciach trójka braci mojego Ojca w kolejności Władysław, Stefan i Henryk.
Czynniki
powyższe ustanowiły w rodzinnym domu, w okresie przedwojennym, szczególnie za
okupacji niemieckiej pozytywną atmosferę patriotyczną. W moim rodzinnym domu,
przed wojną, popularne były legionowe pieśni żołnierskie. Śpiewali je moi
Rodzice, a ja znałem ich całe mnóstwo ze śpiewników żołnierskich, że szkoły i
nawet sam nie wiem skąd. Śpiewając te pieśni, wybijając rytm palcami,
potrafiłem bawić się na podłodze, sam, ołowianymi żołnierzykami. Prowadziłem bitwy
i wojny, które zawsze wygrywali polscy żołnierze. Dzieciństwo przed wojną
spędziłem w Katowicach mieszkając na ulicy Jagiellońskiej, którą do siedziby
województwa przechodziły 3 Majowe i 11 listopadowe pochody. Te pochody były
lekcjami patriotyzmu. W takie Święta już od samego rana układałem się na
parapecie okna, z którego miałem wspaniały widok na paradujących legionistów w
maciejówkach, pięknych ułańskich koni i bijącego z tych parad ogromnego
patriotyzmu. Pamiętam żałobę po śmierci Józefa Piłsudskiego w 1935 roku.
Szczyciłem się, że chodzę do szkoły jego imienia. Pamiętam atmosferę
niepewności w 1938 roku, kiedy nasi sąsiedzi wsłuchujący się w wypowiedzi
Hitlera coraz bardziej wrogo na nas spoglądali. Kiedy wyjeżdżaliśmy na stale z
Katowic, do rodzinnego Ojca Przecławia, panowała niepewność o zbliżające się
nieuchronnie jutro. Warto przypomnieć tamte czasy, aby móc je porównać z
obecnymi latami i wydobyć z siebie radość, że nie musimy dzisiaj czuć
zagrożenia. Że możemy cieszyć się wolnością w bezpiecznej Europie. Jakże
fałszywie brzmią w moich uszach wypowiedzi polityków, którzy pod płaszczykiem
obietnic jątrzą i nawołują do przewrotów i anarchii. Mamy już dość rewolucji,
które oprócz rozlewu krwi nic nie przyniosły, a jedynie pogrążały nas jeszcze
więcej.
Zastanówmy
się. Czy musi tak być, że najlepszą kuźnią patriotyzmu jest utrata
niepodległości? Pamiętam ciemną noc okupacji i poczułem na własnej skórze
utratę niepodległości. Mając 14 lat zmuszany do katorżniczej pracy, ukrywanie
się przed wywózką do Niemiec, ucieczki i życie w ciągłym strachu powodowały
tęsknotę za utraconą wolnością. Przez dziecięce i młodzieńcze lata czułem nad
sobą zagrożenie i było tak długo po wojnie. W tych ciemnych czasach odrobiną
radości było po kryjomu śpiewanie wyuczonych pieśni legionowych, których
jeszcze po wojnie w komunistycznym systemie totalitarnym śpiewać było
niebezpiecznie. Dzisiaj pamiętajmy o tym, że żyjemy w bezpiecznym kraju, cieszymy
się wolnością i nie dajmy się zwieść obiecującym nam złote góry. Wyrażajmy swój
patriotyzm i kochajmy Ojczyznę za której bezpieczeństwo kiedyś musieli ginąc
nasi ojcowie. Uczmy młode pokolenia miłości do Ojczyzny chociaż nasz Kraj ma
wiele do życzenia. Poprawiajmy wszystko co należy zmienić, ale nie przewracajmy
Ojczyzny do góry nogami. Budowanie wszystkiego od nowa nic nam nie da, a
jedynie wprowadzi chaos. Polska jest na dobrej drodze budowania własnej
przyszłości, chociaż posiada wiele mankamentów i nie odwracajmy tego. Niech
Święto Konstytucji 3 Maja będzie okazją do wyrażenia własnego patriotyzmu,
które dzisiaj jest w odwrocie, a które jak zawsze jest w potrzebie. Cieszmy i
radujmy się z własnych dokonań. Niech się święci 3 Maja.
Teofil Lenartowicz
Wrocław, 3 maja 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz