Wspomnienia o Żydach
80-ta rocznica Powstania w Warszawskim Getcie wyzwoliła we mnie falę życiowych wspomnień trwających od dziecięcych lat. Mogę podzielić je na pewne okresy, a więc do 1938 roku kiedy z rodzicami mieszkałem w Katowicach. Następnie od 1938 roku przez lata młodzieńcze, lata dorosłe i obecne.
Najstarsze wspomnienie tkwi we mnie, kiedy mama prowadziła mnie za rękę na ulicy w Katowicach i nagle z tyłu usłyszałem głos kobiety:
…Proszę pani, pani idzie na pońcioch.
To Żydówka idąca za nami zauważyła na pończosze Mamusi pewną wadę. Miałem wówczas niewiele ponad 7 lat. Pamiętam też iż mówiono, że Żydzi robią mace z krwi polskich dzieci. Takie wspomnienia tkwią we mnie do dzisiaj. Innych wspomnień o Żydach z Katowic nie pamiętam. W kamienicy gdzie mieszkaliśmy nie było rodzin żydowskich.
Późniejszy okres, lata 1938 do 1949 spędzony w miasteczku Przecław w powiecie mieleckim na Rzeszowszczyźnie był okresem brutalnych żartów i wymordowaniu narodu żydowskiego. Niemal każdy Żyd chodził w chałacie, jarmułce na głowie, miał pejsy i brodę. Mówił śmiesznym językiem i czuć było od niego dziwnym czosnkowym zapachem. Byli to ortodoksyjni chasydzi nie asymilujący się z innymi mieszkańcami Przecławia. Zasiedlali większość rynku i zajmowali się handlem. Jedynie piekarnia Woźniaków i szynk Wątróbskich był w polskich rękach. Nie było w Przecławiu rodziny żydowskiej utrzymującej się z kawałka uprawnego pola, tak jak inni mieszkańcy miasteczka i okolicznych wiosek. Jeśli chciano coś kupić należało pójść do żydowskiego sklepu. Nie były to jednak sklepy z żywnością, bo w tamtych czasach żywność zdobywano z własnego pola, trzody chlewnej, drobiu, lub na bazarach. Wiejską ludność z żydowską cechował przeważnie handel wymienny. Mówiło się, że jak baba chciała kupić soli, to zamieniała ją u Żyda za kurę lub koszerne jajka. Znałem w Przecławiu wiele ubogich rodzin, ale nie były to rodziny żydowskie.
Z rzeczy której się do dzisiaj wstydzę, to pamiętam Żydka który przyszedł po lekcji religii do klasy, a ja po przerwie lekcyjnej złapałem go z innymi chłopakami, założyliśmy mu drut kolczasty na głowę i tak przez chwilę prowadziliśmy przed szkołą. Kiedy Wisia Nowakówna poskarżyła ten fakt księdzu, ten był niezwykle oburzony, ale nie pamiętam jakiejś zdecydowanej kary.
Dzisiaj nie wiem jak sobie ten fakt wytłumaczyć, bo nigdy nic złego przeciwko Żydom od rodziców nie słyszałem, jednak istniała pewna niechęć do środowisk żydowskich.
Spoglądając na sprawę oczami dziecka Żydzi byli dziwni, śmieszni, mówili językiem napawającym śmiechem, dziwnie się ubierali i czuć było od nich nieładnie. To napawało młodych do robienia im psot. Pamiętam psoty wyrządzane przez starszych chłopców. Żyd Spilman miał w rynku sklep, a w okiennicy okna małe okienko, które po zapukaniu w niego wieczorem otwierał i sprzedawał alkohol. Ubaw i śmiech był na kilka dni, bo na wychyloną rękę po pieniądze, wpakowano mu na rękę krowie łajno. Innym razem kiedy zauważono, że Żyd wszedł do wychodka stojącego przy bóżnicy nad zboczem strumienia Słowik, podlecieli do wychodka chłopcy i zepchnęli go wraz z Żydem. Wychodek leciał w dół po zboczu i znowu ubaw był, bo Żyd wrzeszczał aj waj zabili mnie zabili.
Okres okupacji niemieckiej 1939 - 1944 to już nie były żarty. Już w pierwszych dniach wkroczenia Niemców do Przecławia widziałem dwu zabitych Żydów, których zastrzelono z jadących samochodów z żołnierzami Wermachtu. Ćwiczyli sobie oczy strzelając do Żydów. Kiedy jednego razu wyszedłem na rynek, zobaczyłem jak niemiecki żołnierz zobaczywszy Żyda biegnie za nim z wyciągniętym bagnetem. Józef Pszczoliński krzyknął na Żyda by uciekał i ten wbiegł w pobliską bramę i znikł. Ciarki mi przebiegły po plecach na myśl co by się stało, gdyby Niemiec dopadł Żyda.
Moje zdjęcie z okresu okupacji niemieckiej |
Kiedy spalił się nasz rodzinny dom, mieszkaliśmy zasiedlając połowę domu obok rynku. W drugiej połowy domu umieszczono kilku pokoleniową rodzinę żydowską. Żyliśmy ze sobą bezkonfliktowo i bez kontaktowo. Nie wiem skąd przybyli do Przecławia i z czego żyli. Pamiętam natomiast stojących ludzi przed zamkniętymi żydowskimi sklepami. Czekali na rabunek żydowskich sklepów przez Niemców. Niemcy przyjeżdżali, rabowali Żydów z cenniejszych rzeczy, a następnie otwierali sklep i wyrzucali na zewnątrz pozostałe rzeczy. Gawiedź wiejska biła się o te rzeczy, a Niemcy robili zdjęcia. Na szczęście nie widziałem nikogo ze znanych mi osób.
Najgorsze stało się w 1942 roku, kiedy nakazano się wszystkim Żydom zebrać dobytkiem na rynku i podstawionymi furmankami wywieziono do Radomyśla Wielkiego, gdzie ich rozstrzeliwano. W pamiętniku prowadzonym przez Ojca zapisał on następujące słowa. Cytuję:
14-tego lipca Żydzi opuścili Przecław, dostali furmanki i wyjechali do Radomyśla, co mogli zabrali sobie. Z nami mieszkali Żydzi, którzy też wyjechali, niektóre przedmioty zostawili mi jak zegar na ścianę, lustro i drobne rzeczy mało wartościowe.
Żydzi wyprowadzili się cichutko sami, ani jednego żołnierza tu nie było żeby ich wyganiać. Jest cisza po nich i smutno jakoś, no bo i to ludzie, a skazani na wielką poniewierkę.
Tydzień później Ojciec zapisał, cytuję:
Zanotować tu trzeba o Żydach. Niemcy mieli przyjechać do Radomyśla do zgrupowanych tamże Żydów ze wszystkich okolic gdzie ukrywali tak zwane getto, Przyjechać mieli w celu wystrzelania starszych, a młodszych wziąć do obozu. Żydzi uciekli w lasy przecławskie. W niedzielę obębniono w Łączkach żeby łapać Żydów ponieważ na czyim polu spotkają Żyda Niemcy to ten spalony będzie, poza tym grozili że spalą Łączki i t.d. Chłopi się ruszyli i łapali Żydów, odprowadzali do Radomyśla, furami odwozili, przy tym zabierali im wszystko nawet ubrania. Na miejscu wszystkich Żydów w Radomyślu rozstrzelano, a było ich bardzo dużo wszyscy z całych okolic. W ogóle nie do opisania jest wszystko co się dzieje obecnie.
Zapis z pamiętnika Ojca z dnia 20 sierpnia 1942, cytuję:
W poprzednim tygodniu w sobotę po południu i w niedzielę musieli z każdego numeru iść ludzie do naprawy drogi, ponieważ mówili że będą strzelać ludzi. Na Podolu rozbierali kierkut, poza tym złapano dwie żydówki od Mośka i od Mendla w nocy, z bili ich i zamknęli, kazali wykopać dół na Stawiskach i żydówkom wejść do tego dołu i żołnierz ich zastrzelił. Notuję to jako charakterystyczny ten rok jest i czasy obecne, a dziś znowu zastrzelił w lesie na Wólce Żyda Mendla byłego rzeźnika, poza tym złapał jakiegoś chłopa Ukraińca który z Niemiec z robót uciekł i szedł na piechotę. W nocy kogo spotka to nachają bije. W zakończeniu pamiętnika Ojciec zapisał, cytuję: Nie wiem czy dalej będę pisał ponieważ zeszyty drogie. Kończąc ten zeszyt z wdzięcznością dla Opatrzności. Poleceniem się dalszym i z ufnością. Koniec cytatów.
Moja Kenkarta służąca jeszcze kilka lat po wojnie |
Każda wojna wyzwala w ludziach wiele nienawiści i zbrodni. W 1942 roku skończyłem 14 lat i zmuszany byłem przez okupanta do ciężkiej pracy i ucieczek przed wywózką do niewolniczej pracy w Niemczech. Już wówczas miałem świadomość, że po Żydach przyjdzie kolej na nas. W 1944 roku Niemcy zamordowali mojego Ojca. Te wszystkie lata i jeszcze długo po wyzwoleniu żyło się w ciągłym zagrożeniu życia. Wychowany w takich warunkach, nawet nie miałem świadomości, że istnieje inny świat, gdzie człowiek ma jakieś chroniące go prawa.
Dzisiaj w 80 rocznicę Powstania w Getcie Warszawskim odżyły powyższe wspomnienia.
A kiedy słyszę rozsiewane wokół słowa nienawiści, o produkcji broni i wojennych przygotowaniach, znów przechodzą mi ciarki po plecach. Tyle że martwię się, o losy już nie swoje, lecz rodziny i własnej Ojczyzny.
Teofil Lenartowicz
Wrocław, dnia 19 kwietnia 2023 roku
Teofilu
OdpowiedzUsuńNiesamowite są te Twoje opowieści, ale tak zachowywali się często Polacy wobec Żydów.
A najgorsze, że nadal są tzw "patrioci i prawdziwi polacy", szczególnie w prawicowych partiach/szczególnie pis i konfederacja/, którzy w XXI wieku sieją nienawiść do Żydów i innych kolorowych obywateli Świata.
Zakłamują historię więc takie prawdziwe relację jak Twoja należy popularyzować, by dać świadectwo PRAWDZIE.
Dziękuję
Grzegorz
Dzięki Grzegorzu za dokładne zrozumienie powyższego tekstu
OdpowiedzUsuń