Mieleckie
wspomnienia
Mam tych wspomnień taka wiele, a
najwięcej kiedy jestem w Mielcu. One aż uwierają w głowie, aby je wyrzucić na
zewnątrz. Najłatwiej byłoby, aby jakimś przewodem podobnym do USB czy HDMI
połączyć mózg komputerem i dwoma kliknięciami kopiuj i wklej przelać je na
twardy dysk. Dobrze jednak, że Stwórca nigdy na to nie pozwoli, bo głupota
ludzka na pewno wykorzystała by ten fakt do swych niecnych czynów.
Najwięcej wspomnień odwiedza mnie kiedy
spotykam się z kolegami i znajomymi, z którymi przez 30 lat na mieleckim
lotnisku i wielu krajach świata dzieliłem trudy lotniczego fachu. Nie często
mam takie spotkania, bo nie często bywam w Mielcu, ale ostatnio spotkałem się z
kilkoma kolegami z którymi powspominaliśmy dawne dzieje. Opowiedziałem im swoje
nieznane życiowe historie i pogawędziliśmy o tym i owym.
Mirosław Mikołajczyk zwany przez nas Wojtkiem |
Od prawej Jerzy Pietrzak - pilot doświadczalny, Franciszek Drozdowski - pilot doświadczalny, Franciszek Kaszuba - mechanik pokładowy, Jerzy Łukasik - mechanik |
Józef Duszkiewicz - mechanik pokładowy ZUA |
Władysław Florek, Józef Ciężadło, Jan Misiek, Jerzy Łukasik, Franciszek Kaszuba. Robiłem powyższe zdjęcia, więc mnie na nich nie ma |
Kiedy patrzę na
ich obecne zniszczone twarze, staram się dostrzec ich młodzieńczą werwę z jaką
wykonywali lotniczy trud. Widząc „Wojtka” Mikołajczyka i Frania Kaszubę
przypomina mi się nie tylko praca na lotnisku w Mielcu, ale także w
Sudanie w bazie Turabi, gdzie w
agrolotnictwie niszczyliśmy szkodniki na plantacjach bawełny. Przeżyliśmy tam
niebezpieczną, humorystyczną, ale szczęśliwie zakończoną przygodę. Władziu
Florek przypomina mi pracę w Serwisie, załatwianie reklamacji lotniczych w
jednostkach wojskowych, Reklamacje w Rumunii, Przekazywanie samolotów AN-2
Rosjanom we Lwowie. Franiu Drozdowski – późniejszy pilot doświadczalny
przypomina mi pracę na tzw. Tajwanie, gdzie dzieliliśmy trudy uruchamiania
radiolokacyjnego urządzenia RP-5 na samolotach Lim 5P. Jurek Pietrzak –
wspaniały pilot to też osobna legenda lotnicza. Józiu Ciężadło - pracował
wspólnie z Jozefem Misiaczkiem w sekcji prób w locie pod kierownictwem inż.
Kuca. Przeprowadzali próby na wszystkich przekazywanych do prób samolotach. Następny
to Jasiu Misiek – spokojny rozważny człowiek, obsługiwał uzbrojenie samolotów
wojskowych, czyli działka i fotele katapultowe. Józiu Duszkiewicz to Aeroklub
Mielecki i ZUA skąd ma wiele wspomnień. Jurek Łukasik – przypomina mi pracę w
Serwisie skąd odszedłem na emeryturę.
Z innego
spotkania pilot Zygmunt Osak przypomniał mi zmarłego Zbyszka Durę, z którym
przez 10 lat razem Olkiem Wójcikiem kierowaliśmy na Wydziale 57 Start pracami ERNO
i mechanikami. Przez cały rok ze Zbyszkiem Durą byłem w Indonezji, gdzie
uruchamialiśmy dostarczone im przez Polskę samoloty Lim5P. Zbyszek zmarł wiele
lat temu, a ja Osakowi zawdzięczam rozmowę telefoniczną z Andrzejem Durą –
synem Zbyszka.
Mam i inne późniejsze
wspomnienia, kiedy zetknąłem się z dr hab. Włodzimierzem Adamskim. We
wrocławskim klubie Loteczka wystąpił kiedyś z ciekawą prelekcją. Zadziwił sposobem
przedstawienia trudnych zagadnień lotniczych. To człowiek bardzo zasłużony
naukowo, a mało ceniony w Mielcu. Jego zagraniczne wystąpienia i nagrody w
kraju i za granicą nie wszystkim są tu znane. Proponuję zapoznać się z informacją o nim i jego ostatnio
dołączonymi do szerokiej kolekcji nagród wyróżnieniami, klikając poniżej na link.
https://drive.google.com/drive/folders/1Mtav-0RRkt9u7ZxkhgOuFaPmOTsxxM6p?usp=sharing
https://drive.google.com/drive/folders/1Mtav-0RRkt9u7ZxkhgOuFaPmOTsxxM6p?usp=sharing
Czy staremu
człowiekowi potrzebne są wspomnienia? Czy mają jakiś sens? W moim wypadku
dopingują do dalszych działań.
Teofil
Lenartowicz
Mielec, dnia 19
sierpnia 2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz