Zjazd Klubu
Pilotów Doświadczalnych Żar 26-28.05.2017
Pisałem
już o kilku poprzednich zjazdach KPD, gdzie jako zaproszony sympatyk Klubu
bywam i zawsze zachwycam się spotkaniem z ludźmi najwyższej klasy lotniczej. Podobnie było i tym razem, a nawet więcej, gdyż
odwiedziłem mało mi znany zakątek pięknej Ziemi Ojczystej.
Spotkanie pilotów o najwyższych
umiejętnościach lotniczych dokonujących prób prototypów w locie jest dla mnie tym
bardziej ważnym wydarzeniem, gdyż spotykam tu moich bliskich kolegów i
znajomych z którymi przez większość życia pracowałem i przyjaźniłem się w PZL
Mielec, a za moich czasów w WSK Mielec. Ludzie ci to obecnie legendy lotnictwa,
a życiorys każdego to historia zapisana tłustym drukiem. Ciśnie mi
się na usta mnóstwo nazwisk, ale nie będę ich wymieniał nie chcąc nikogo
pominąć.
Zrobiłem
w ciągu kilku dni mnóstwo zdjęć, zwiedziłem historyczne miejsce, gdzie zginęli
Żwirko i Wigura, poznałem nowych ludzi, dowiedziałem się interesujących spraw i
przeprowadziłem wiele ciekawych rozmów. Najwięcej jednak powiedzą nam
zamieszczone zdjęcia.
Jak
wiadomo na poprzednim walnym zjeździe KPD w Dęblinie powstały w zarządzie
zmiany, a mianowicie Antoniego Milkiewicza, rezygnującego z funkcji prezesa,
zastąpił Zygmunt Mazan, ale po kolei.
|
Prezes KPD Zygmunt Mazan |
Poniżej kilka zdjęć przed spotkaniem organizacyjnym.
W
pierwszym dniu po kolacji odbyło się organizacyjne spotkanie Klubu, na którym
po zagajeniu, odsłuchaniu Hymnu Lotników, minucie ciszy po zmarłych od
ubiegłego roku 5-ciu członków, przyjęto 2 nowych.
|
Andrzej Pussak skarbnik klubu i Zygmunt Mazan Prezes |
|
Jeden z dwu przyjmowanych nowych członków |
|
Henryk Kosowski przyjęty na członka KPD podczas wręczania legitymacji przez Andrzeja Pussaka |
|
Pilot Henryk Krasowski opowiada o swojej lotniczej drodze |
Wśród innych informacji
organizacyjnych, prezes Zygmunt Mazan przekazał skrzynkę dokumentacji Tadeusza
Gołębiewskiego Zbigniewowi Świerczyńskiemu. Pragnę poinformować, że zasłużony
pilot doświadczalny z Mielca Tadeusz Gołębiewski po przejściu na emeryturę
zamieszkał w Warszawie i dalej tworzył kronikę KPD prowadzoną w Mielcu. W
kronice i innych materiałach udokumentował swoją pracę i innych pilotów
doświadczalnych w kraju. Podkreślić należy, że większość z nich to piloci z
Mielca. Dodam też, że cała skrzynka przekazanych dokumentów trafiła przez ręce
mieleckiego pilota Zbigniewa Świerczyńskiego do Aeroklubu Braci Działowskich w
Mielcu, co wydaje się najbardziej sprawiedliwe ze względu na największą ilość
informacji lotniczych. Zwróciłem w dyskusji uwagę, że należy przed przekazaniem
przeprowadzić inwentaryzację dokumentów i dopiero po digitalizacji przekazać,
aby ustrzec obie strony przed dowolnym manipulowaniem zawartością. Uwaga moja
jednak nie została zastosowana. Z przyjemnością wysłuchałem udzielonej zebranym
pochwały o moim dobrym znajomym Franciszku Drozdowskim za to, że w KPD jest
jedynym pilotem, który z upomnianych członków nie płacących składek odpowiedział na apel i opłacił zaległe
składki.
Ciekawym
wydarzeniem było rozdanie obecnym książki autorstwa Bogumiły Słupeckiej pt.
„Józef Menet Robaczek” Jest to biograficzna książka o losach znanego wojskowego
pilota doświadczalnego, napisana przez autorkę pięknym literackim językiem.
Napisała ową książkę korzystając także z Książki Płatowca pierwszego latającego
prototypu samolotu TS-11 Iskra. Owa Książka wydobyta z makulatury dotarła w
moje ręce kilka lat temu. Zrobiłem z niej elektroniczną kopię, którą
przekazałem Bogumile Słupeckiej na jej prośbę. Z tejże Książki zrobionych
zostało kilka identycznych fizycznie kopii. Jedną z kopii zostawiłem sobie
natomiast oryginał z prezentowałem klubowi „Loteczka”, gdzie jest dostępna do
wglądu wszystkim.
Wyraźnie
dawało się w spotkaniu odczuwać brakujących zmarłych oraz żyjących Ryszarda Witkowskiego,
Stanisława Wielgusa i Jerzego Pietrzaka z żoną Celiną, których nieobecność
usprawiedliwiał wiek i zdrowie. Nie było także sekretarza Klubu Sławomira
Hetmana, któremu obowiązki służbowe nie pozwalały przybyć.
W
nocy w chłodnym pomieszczeniu i oddychanym
na górze Żar świeżym powietrzem spało się znakomicie, a rano po
śniadaniu wyruszyliśmy autokarem na wycieczkę w historię, bo tak trzeba nazwać
odwiedzenie po czeskiej stronie Cerlicka, gdzie w 1932 roku zginęli w
katastrofie lotniczej Żwirko i Wigura. Było nieco zamieszania w czasie jazdy,
bo kierowca nie mógł znaleźć w GPS nazwy miejscowości. Wkrótce jednak wyjaśniło
się, bo w języku czeskim istnieje Terlicko i dalszą drogę pokonaliśmy bez
przeszkód. Poniżej kilka zdjęć w oczekiwaniu na autokar.
Poniżej kilka zdjęć już z pobytu w Cerlicku
Poniżej kilka zdjęć przy pomniku ku czci Żwirki i Wigury, gdzie 11 września 1932 roku obaj zginęli podczas wichury. 28 sierpnia 1932 roku był wielkim dniem polskiego lotnictwa. Polscy
lotnicy kpt. pil. Franciszek Żwirko i inż. Stanisław Wigura, lecąc
polskim samolotem RWD-6 (SP-AHN), odnieśli spektakularne zwycięstwo w
odbywających się w Berlinie Międzynarodowych Zawodach Samolotów
Turystycznych Challenge 1932, pokonując ponad 40 załóg. Wigura był
współkonstruktorem samolotu. O zwycięstwo walczyło ponad 40 załóg.
Niestety, Żwirko i Wigura krótko cieszyli się swoim olbrzymim, lotniczym
sukcesem. 11 września polecieli RWD-6 do Pragi. Około godziny 6 rano, w
pobliżu czeskiego Cierlicka, załoga napotkała gwałtowną burzę. Pilot
usiłował zawrócić, konstrukcja samolotu okazała się jednak za słaba.
Samolot stracił skrzydło i runął na zalesione wzgórze. Wkrótce na
miejsce katastrofy przybyli okoliczni mieszkańcy, znajdując szczątki
maszyny, a także ciała polskich lotników.
|
Tadeusz Pakuła i Teofil Lenartowicz idący od pomnika |
|
Miejsce z datą wypadku kiedy zginęli obaj piloci |
Franciszek Żwirko i konstruktor Stanisław Wigura zasłużyli się zdobyciem pierwszego miejsca prestiżowej międzynarodowej nagrody Challenge z ogromną przewagą punktową przed Niemcami. Swym zwycięstwem odebrali Niemcom 3-cie kolejne zwycięstwo, a tym samym uniemożliwili im przejęcie pucharu na własność.
|
Drugi od prawej to miejscowy Polak opowiadający nam historię wypadku |
|
W milczeniu słuchano miejscowego Polaka szczegółów o wypadku |
|
Wysłuchaliśmy z zainteresowaniem opowieści o Żwirce i Wigurze |
|
Stojący Polak i Jerzy Jędrzejewski pokazujący ręką miejsce wypadku |
|
Teofil Lenartowicz w miejscu, gdzie odnalezione zostało ciało Żwirki po wypadku |
|
Upamiętnione miejsce, gdzie odnalezione zostało ciało Wigury po wypadku |
|
Zdjęcie przywołało z mej pamięci (11-letniego chłopca) czasy 1938 roku, kiedy dnia 13 września 1938 roku po zajęciu Zaolzia prze Polskę prezydent Ignacy Mościcki złożył hołd poległym bohaterskim lotnikom. Żwirko i Wigura byli wówczas na ustach opinii publicznej i moich rodziców. Stąd zachowała się do dzisiejszego dnia moja pamięć o wizycie prezydenta |
|
Ten kulawy z laską idący facet to właśnie jestem ja Teofil Lenartowicz. |
Oprócz miejsca wypadku odwiedziliśmy Polski Dom prowadzony przez
rodzinę Polaków, których rodzice i dziadkowie mieszkali tam i byli świadkami
wypadku. Poniżej kilka zdjęć pamiątek w Polskim Domu w Cerlicku
|
Kopia dużych rozmiarów dzwonu wykonanego na cześć zdobywców Challenge pilota Franciszka Żwirki i konstruktora Stanisława Wigury. Oryginał dzwonu zniszczyli Niemcy kiedy w 1939 roku napadli na Polskę. |
Poniżej cztery zdjęcia plansz znajdujących się w Polskim Domu w Cerlicku
|
Antoni Milkiewicz i Zygmunt Mazan |
|
Kazimierz Pogorzelski i Lidia Lenartowicz oglądający eksponaty w Polskim Domu w Cerlicku |
Zdjęcie powyżej i poniżej przedstawia Polaka opiekującego się Polskim Domem w Cerlicku, gdzie od pokoleń mieszka jego rodzina.
O całej historii wypadku opowiedział nam w szczegółach Polak z
informacji swoich przodków i sąsiadów pamiętających tragiczne wydarzenie. Poniżej kilka zdjęć z restauracji, gdzie wstąpiliśmy przed powrotem.
|
Lidia Lenartowicz |
Napiliśmy się w Terlickiej restauracji czeskiego piwa i wróciliśmy do
Ojczystego Kraju, gdzie odwiedziliśmy groby dwu zasłużonych pilotów na
miejscowym cmentarzu Międzybrodzia Żywieckiego.
Po
spóźnionym powrocie, obiedzie i odpoczynku odbyła się uroczysta kolacja, dalsze
informacje i indywidualne rozmowy ciągnące się do późnych godzin.
|
Andrzej Pussak i Zygmunt Mazan otwierający uroczystą kolację, chyba w tym samym sklepie kupili krawaty. |
|
Od prawej siedzący Stanisław Błasiak w rozmowie z pilotami Władysławem Bubieniem i słowackim Polakiem |
Przybył na tą
część uroczystości znajomy wszystkim Stanisław Błasiak będący prezesem
honorowym wrocławskiego klubu lotników „Loteczka”. Wraz z nim przybył pilot ze
Słowacji pochodzenia polskiego i znanego naszej Braci Lotniczej. Błasiak
powiedział, że Ojciec Dominik Orczykowski nie odprawi w dniu jutrzejszym zaplanowanej
mszy świętej kończącej zjazd KPD, gdyż nakładające się siebie inne spotkanie
utrudnia mu przybycie.
W
niedzielę ostatniego dnia pobytu odnotować należy serdeczne pożegnania
przybyłych na Zjazd członków KPD i sympatyków.
|
Kazimierz Pogorzelski i Lidia Lenartowicz |
|
Kazimierz Pogorzelski żegnający się z Elżbietą Mysińską |
|
Ostatnie pożegnania. Kazimierz Pogorzelski, Elżbieta Mysińska, Zbigniew Świerczyński, Tadeusz Pakuła i Lidia Lenartowicz |
|
W tym ujęciu Teofil Lenartowicz zamienił Zbigniewa Świerczyńskiego |
|
Z lewej Kazimierz Pogorzelski, a z wyciągniętą ręką WIesław Mercik z siedzącą jego żoną |
|
Elżbieta Mysińska, Zbigniew Świerczyński i Tadeusz Pakuła. |
Następny Zjazd KPD ma się odbyć
w przyszłym roku w Bydgoszczy.
Teofil
Lenartowicz
Wrocław, dnia 12
czerwca 2017
Robisz Teofilu wielką robotę dla zachowania historii Klubu;
OdpowiedzUsuńkiedyś to zostanie docenione;
ale teraz szkoda, że nie doceniono Twojej słusznej porady, niezmiernie ważnej dla historii Klubu - cytuję:
"Zwróciłem w dyskusji uwagę, że należy przed przekazaniem przeprowadzić inwentaryzację dokumentów i dopiero po digitalizacji przekazać, aby ustrzec obie strony przed dowolnym manipulowaniem zawartością. Uwaga moja jednak nie została zastosowana."
Tu widać Twoją mądrość dokumentalisty i historyka.
Moje uznanie i szacunek. Grzegorz
Dzięki przyjacielu, ale nie zasłużyłem, aż na takie słowa
UsuńPodziwiam,podziwiam i jeszcze raz podziwiam Hanka
OdpowiedzUsuńPani Haneczko, nie aż tak bardzo. Ja też Panią podziwiam i otaczam szacunkiem.
OdpowiedzUsuńKolejna piękna lekcja historii. Dziekuję.
OdpowiedzUsuńJeśli się podoba, to tym większa satysfakcja dla mnie
OdpowiedzUsuń