Jaki ten
świat robi się maleńki
A niektóre wydarzenia jak gdyby wykonując
krąg wracając do punktu wyjścia. Tak stało się ostatnio z Heniem Lenartowiczem,
moim kuzynem z Tarnowskich Gór. Rodzina Lenartowiczów jak wiadomo pochodzi z
Mielca, gdzie na Borku w XIX wieku żył dobrze prosperujący młynarz Antoni
Lenartowicz ze swoją liczną rodziną. Do obecnych czasów zachował się tam na
posesji Marka Pyrzyńskiego młyn wiatrak holenderski pamiętający tamte czasy.
Heniu Lenartowicz urodzony na Śląsku nigdy nie był w swych rodzinnych stronach.
Kiedy opowiadałem mu o rodzinnych dziejach słuchał grzecznościowo nie będąc
zainteresowany tak odległymi opowieściami sięgającymi końca XVIII wieku. Było
tak jednak do czasu, kiedy pojechał do Katowickiego Spodka i tam pokazał swoje
arcydzieła. Muszą w tym momencie naświetlić kim jest Heniu Lenartowicz poza
rodzinnymi związkami ze mną. Heniu jest artystą malarzem fotografikiem, a
największym jego dziełem i pasją jest zbieranie, kolekcjonowanie i obrabianie
minerałów szlachetnych i półszlachetnych kamieni. Zbiera kolekcjonuje i obrabia
je od najmłodszych lat. W ten sposób zebrał ogromną kolekcję, której część
pokazał w Katowickim Spodku. Jeden z członków jury, tamtejszej wystawy, tak był
zachwycony jego eksponatami, że wdał się z Heniem w długą rozmowę. W trakcie
wymiany zdań wyszło, że Heniu ma rodzinę Lenartowiczów w Mielcu, a juror wystawy w Katowickim Spodku to
mieszkający w Mielcu emerytowany płk lotnictwa Mikołaj Podbłaszczyk. Wspomniany
pułkownik znany jest społeczności mieleckiej jako kolekcjoner pięknej kolekcji
minerałów, którą często wystawia na wystawach. Wiedziałem o tym i ja, bo
kilkakrotnie miałem okazję podziwiać w Mielcu jego kolekcję. Płk Mikołaj dużo
opowiadał Heniowi o swojej kolekcji, ale również o pracy w lotnictwie, gdzie
był przedstawicielem 21 PW w byłej WSK Mielec. W tym momencie zbiegły się nie
tylko Henia zainteresowania kolekcjonerskie z Mielcem, ale również rodzinne,
albowiem jego mieleckie rodzinne korzenie są widoczne w wydanej ostatnio na Śląsku
genealogii i są wspólne ze mną. Heniu zachęcony rozmową z płk Mikołajem
Podbłaszczykiem ma ochotę wystawić swą kolekcję w Mielcu. Namawiam go do tego i
obiecuję pomoc w załatwieniu wszelkich formalności z tym związanych.
Tak więc jeszcze raz okazuje się że życie
zatacza krąg dochodząc do punktu wyjścia tworząc po drodze niewiarygodne
sytuacje. Podobną niewiarygodną sytuację stworzyła Książka Płatowca unikatowego
prototypu samolotu TS-11 Iskra. Trafiła ona do mnie w tak dziwny sposób, że
trudno go sobie wyobrazić. Od zbieracza makulatury kupił ją za 5 zł znany we
Wrocławiu genealog Grzegorz Mendyka. Znał moje zainteresowania lotnicze i kupił
ją z myślą o mnie nie zdając sobie sprawy jakiego Białego Kruka mi wręcza. Moje
związki z produkowanymi w Mielcu samolotami TS‑11 Iskra są widoczne na
kartkach moich Wspomnień. Pracowałem na tych samolotach jako mechanik w Mielcu,
a także w Indiach i na licznych delegacjach związanych z gwarancją. Książka
posiada niewiarygodnie cenne informację o pierwszym latającym prototypie
samolotu TS-11 Iskra. Istnieje w tej Książce wszystko co działo się na tym
samolocie przez cały okres lotów, a następnie konserwacji. Nie ma tylko wpisu
co się z tym samolotem stało. Czy dostał się na złomowisko i w ten sposób
dokonał żywota? A może podobnie jak jego Książka istnieje gdzieś jako eksponat?
Jak wystarczy życia to może uda mi się odpowiedzieć na powyższe pytania.
Teofil
Lenartowicz
Wrocław,
dnia 29.12.2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz