wtorek, 21 stycznia 2020

Spotkania opłatkowe i śpiewanie kolęd


Opłatkowe spotkania i śpiewanie kolęd

Tradycję dzielenia się opłatkiem i składanie sobie życzeń w wigilię Bożego Narodzenia znam od dziecka. Chyba już nigdy nie zapomnę, kiedy na parapecie okna wypatrywałem pierwszej gwiazdki, aby następnie biec pod choinkę po prezenty. Stawałem z rodzicami do łamania się opłatkiem, składaliśmy sobie życzenia i spożywaliśmy Boże Dary. Nie ważne jakiej wartości były prezenty i co spożywaliśmy w wigilię, ale radość z narodzenia Bożego Dziecięcia była zawsze taka sama. Zapalaliśmy świeczki na zielonej przyniesionej z lasu choince i śpiewaliśmy kolędy. Były to najradośniejsze chwile w moim życiu, chociaż wigilie miałem różne. Moje życie dziecięce spełniło się w trudnym okresie wojny, ale niezależnie od przeżywanych trudów w pamięci na zawsze pozostał opłatek z życzeniami i kolędy.

Nie jestem przekonany, czy dobrze dzieje się, że dzielenie się opłatkiem ze składaniem życzeń i śpiewaniem kolęd wyniesione zostało z rodzinnych domów do wielu klubów i instytucji. Mam na myśli urządzanie wigilii w dni inne niż tradycyjne, organizowane nawet w adwencie wiele dni przed BN, co nie było do pomyślenia dawniej. Osobiście nie czuję się komfortowo zapraszany na wigilię w adwencie. Korzystam jednak z zaproszeń, gdyż spotkaniom wigilijnym towarzyszy przyjazna atmosfera składanych wzajemnie życzeń i śpiewanie kolęd, co uwielbiam.

Obecnie na wigilijne i opłatkowe spotkania i imprezy bywamy z żoną z okazji przynależności do kilku klubów. Zrobiłem z tych okazji sporo zdjęć, którymi pragnę się podzielić. Przedstawiam je poniżej, ale do oglądania musimy uzbroić się cierpliwość, bo zdjęć jest dużo.  Pierwsze spotkanie odbyło się 15 grudnia w CAL i była to taka osiedlowa wigilia, na której siedzieliśmy przy suto zastawionych stołach, łamaliśmy się opłatkiem składając sobie życzenia i śpiewając kolędy.
 Zaproszona została na to spotkanie ludowa kapela "Tacy Sami", która każdego tygodnia korzystała z sali w CAL do przeprowadzania prób. Warto wspomnieć, że owa kapela ma na swoim konie sporo osiągnięć w zdobywaniu prestiżowych nagród.




Wigilię swoją obecnością zaszczycił ks Zięmba proboszcz naszej parafii



Z wielkim zainteresowaniem przygląda pan z lewej Teresie Pękalskiej

Ciekawe o co Kmitę molestuje tak zajadle Barbara Świder?
  1.  Następnym spotkaniem była też wigilia zorganizowana w lokalu przy ulicy Grunwaldzkiej, gdzie zostaliśmy zaproszeni z żoną 17 grudnia. Zjadłem tam smakowitego karpia, też było łamanie się opłatkiem i śpiewanie kolęd. Panie w białych bluzeczkach recytowały nam wiersze i śpiewały kolędy. Czas upłynął w miłej atmosferze. Różowa oświata na zdjęciach wynikła z oświetlenia sali.









 19-tego grudnia byliśmy na występie w Klubie Wrocławskich Seniorów, gdzie słuchaliśmy śpiewane kolędy przez solistów.  Żonę Lidkę zaprosiła tam prezes Klubu Farmaceutycznych Seniorów pani Makuchowska będąca na zdjęciu poniżej z mężem





 Na spotkanie ze znajomymi aby śpiewać kolędy zaproszony zostałem w niedzielę 5 stycznia. Był to kolędowy maraton, gdyż śpiewaliśmy od 17-tej do 22-giej. Były tylko dwie przerwy na przekąski i uzupełnienie płynów w organizmie, a poza tym były tylko kolędy ze wszystkimi zwrotkami, a wyśpiewaliśmy ich ponad 100. Na ekranie telewizora wyświetlane były teksty kolęd, co ułatwiało śpiewanie. Śpiewaliśmy w pomieszczeniu wokół dużego stołu na 1-piętrze w CAL, a w przerwach uzupełnialiśmy straconą energię w sąsiednim pomieszczeniu, gdzie stały zakąski i napoje. Wspaniale w tym spisały się obecne panie, gdyż smakowitości nie brakowało. Prowadzącym kolędowy maraton był pan z gitarą na zdjęciu poniżej. Był jeszcze jeden pan z gitarą, więc była to prawie orkiestra. Czułem się podczas tego śpiewania jak za młodych lat, kiedy zawsze jak spotykałem się z kolegami rozlegał się śpiew.
   





Pani Róża Maroszek, która zaszczyciła nas swoją obecnością













Krzysztof Zalewski podarował prowadzącemu kolędy koszulkę z napisem CAL












 


Święto Trzech Króli wypadło w tym roku w poniedziałek, więc już następnego dnia po maratońskim śpiewaniu odbyło się w tym dniu, dla mieszkańców osiedla Zacisze Zalesie Szczytniki spotkanie opłatkowe w CAL, gdzie po łamaniu się opłatkiem i złożeniu życzeń śpiewaliśmy kolędy. Akompaniowała nam siedząca przy pianinie pani Róża Maroszek. Na stole pojawiło się to co przynieśli z sobą przybyli. Był to także bardzo mile spędzony na śpiewaniu i rozmowach czas. Jednak ze względu na chrypkę po poprzednim śpiewaniu musiałem oszczędzać gardło.

















Dwa dni później 8-mego stycznia byliśmy z Lidką na comiesięcznym spotkaniu Śląskiego Towarzystwa Genealogicznego. Tym razem śpiewania nie było, tylko ogólne życzenia Noworoczne wyrażone przez prezes Majkę Rągowską. Były natomiast inne przyjemności, a mianowicie wyszedł nowy rocznik genealogiczny tzw. Parantele, który nabyliśmy. Majka ogłosiła, że w lutym odbędzie się walne zebranie ŚTG na którym odbędą się wybory nowych władz. Zamierza się przyjąć za zasługi na honorowych członków Kraszewskiego i Grzegorza Mendykę.
Warto podkreślić, że ŚTG rozrasta się, co widać po coraz liczniejszej obecności na spotkaniach. Najwięcej cieszy, że genealogią interesują się młodsi ludzie, co wróży dobry prognostyk na przyszłość.














 Hitem stała się prelekcja naszej członkini Ewy Dobiech-Czech, która wystąpiła z wnukiem opowiadając historię rodzinną. Zazdrościłem jej pięknej dykcji. Mówiła z nieskrywaną prostotą o sobie jako dziecku bez metryki urodzenia i rodzinie wyrosłej z dołów społecznych, czym wzbudziła spore zainteresowanie wyrażone w pytaniach.
Ewa Dobiech-Czech

Wnuczek obsługując laptop pomaga babci Ewie w wyświetlaniu na ekranie zdjęć i danych o których babcia opowiada

   Ostatnie tegoroczne opłatkowe spotkanie odbyliśmy z żoną Lidką 14 stycznia w klubie lotników "Loteczka" Przybył na nie z Krakowa kapelan lotników Ojciec Dominik Orczykowski. Była modlitwa, wspominanie zmarłych lotników, ale także łamanie opłatkiem, życzenia i śpiewanie kolęd przy akompaniamencie harmonii i skrzypiec. Były też słodycze i napoje przyniesione przez członków klubu Loteczka. 




Edward Sobczak wice prezes Loteczki

Moja wspaniała żoneczka Lidka wykłada zrobione na tą okazję ciasteczka

Stanisław Błasiak, Lidia Lenartowicz i mój ulubiony w telewizji aktor Robert Gonera

Ciekawe z czego takie zadowolone są Lidka z Bolesią Jońca



Henryk Kucharski - sekretarz Loteczki i Lidia Lenartowicz

W tym momencie kolędowanie szło pełną parą

Błasiak na skrzypcach i harmonista grają, a O. Dominik i Herbert Majnusz śpiewają kolędy





O. Dominik Herbert Majnusz i ja Teofil Lenartowicz też się wśród nich załapałem

Błasiak i Kucharski

Odbywały się też jak zwykle indywidualne rozmowy
  Takimi oto przyjemnymi spotkaniami z okazji narodzenia Bożego Dziecięcia rozpocząłem rok 2020, a co nam on przyniesie czas pokaże. 
Teofil Lenartowicz
Wrocław, dnia 21 stycznia 2020 roku  

4 komentarze:

  1. Ciociu i wujku podziwiamy wasze siły i zorganizowanie. Taka liczba spotkań to nawet prezydent RP nie miał tyle 😁😁😁😁

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również podziwiam, naprawdę trzeba mieć dużo chęci i sił aby uczestniczyć w tylu spotkaniach, ale to też okazja do spotkań z przyjaciółmi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za wszystkie miłe i podbudowujące komentarze. Są one przesadzone, ale co tu mówić niezwykle miłe.

    OdpowiedzUsuń