Światowy Dzień
Kota
Korzystając z
okazji Światowego Dnia Kota obchodzonego w dniu 17 lutego, chciałbym
przedstawić mój wspólny z żoną pogląd na kotkę, która przeżyła z nami 21 lat.
To małe kocie
odnalazłem w 2002 roku w garażu po powrocie samochodem z miasta. Usłyszałem miauczenie, a następnie zobaczyłem trzęsące się ze strachu i zimna maleńkie
kocie. Nie wiem skąd znalazło się w garażu, ale wziąłem je do ręki i
przyniosłem do mieszkania. Było tak głodne, że jadło odnalezione suche kawałki
chleba. Kocie okazało się kotką i przeżyło z nami całe swoje długie życie 21
lat.
|
Nasza Kicia |
|
Lubiła siadać na honorowych miejscach |
|
Był nim najczęściej stół |
|
Gdy żona Lidka coś robiła Kicia też musiała przy tym asystować |
Jeszcze przed
ukończeniem jednego roku, urodziła dwa małe kociaki, które z trudem oddaliśmy w
dobre inne miejsca. Kotkę nazwaliśmy Kicią, a ona tak się z nami zaprzyjaźniła,
że nawet na dłuższe spacery nad Odrę wybierała się z nami. Tkwił w niej
niesamowity matczyny odruch obronny gdy miała kocięta. Pamiętam na jednym ze
spacerów, kiedy zobaczyła psa, a był to dużych rozmiarów owczarek, to pobiegła
do niego na 100 metrów i zaatakowała. Dwie właścicielki psa i ja z żoną, z
trudem obroniliśmy psa niespodziewającego się ataku. Panie zabrały psa w jedną
stronę, a my z Kicią w drugą stronę, ale po jakimś czasie znów go zobaczyła i
atak ponowił się.
|
Wnuk Jakub i młode kocięta naszej Kici w 2003 roku |
|
Kicia była wspaniałą mamą |
Kicię
wysterylizowaliśmy bo nie chcieliśmy mieć kłopotów z potomstwem. Miała kontakt
ze światem zewnętrznym, a polując często nocą przynosiła nam pod próg
mieszkania, myszy, szczury, a często pożyteczne ptaki. Taki miała instynkt dany
przez Stwórcę i nam nic do tego.
Mieliśmy także suczkę jamnika o imieniu Topcia, obydwie żyły
względnej zgodzie. Jednak Topcia uważała się za wyższej hierarchii damę, bo nie
pozwalała Kici bawić się jej ogonem. Dystans był obustronnie zachowany, bo jak
Topcia zbliżyła się nosem do Kici to natychmiast dostała kici łapą. Ostre
pazurki miała Kicia i stąd kiedy Topcia poznała ich ostrość, zawsze ustawiała
się ogonem do Kici. To wcale nie kolidowało z ich przyjaźnią, bo kiedy zapadały
w sen, to widzieliśmy je leżące bliziutko obok siebie.
|
Zabawy z Kicią i naszą suczką Topcią |
Jeśli mówimy o
zwierzęcej mądrości, to Kicia z latami nabierała swoistej inteligencji.
Obserwowaliśmy to w jej zachowaniu. Chyba nie doznała od ludzi jakiejś krzywdy,
bo na ulicy biegła do każdego i pozwalała się głaskać, a każde dziecko miało u
niej szczególne względy.
|
Kicia musi zobaczyć co tam znajduje się wewnątrz flakonu |
|
Może można by się tego napić? |
|
Ta woda we flakonie na pewno jest dobra do picia |
|
Spanie na kaloryferze |
|
Musi nawet asystować przy pracy na komputerze |
|
Najlepiej jest odpoczywać na świeżej zieleni latem |
Z latami
widzieliśmy w niej potrzebę bliskości z człowiekiem. Szczególnie gdy miała
dolegliwości zdrowotne. Bezceremonialnie usadawiała się wybranym osobom na
siedzeniu. Natomiast spanie to osobna ceremonia. Sypiała przeważnie z żoną,
usadawiając się na jej barku, a punktualnie o 5-tej uderzała ją łapą w nos.
|
Asystowała we wszelkich uroczystościach rodzinnych |
Jest
bezdyskusyjne, że zwierzęta a szczególnie kot są mądre. Kiedy usiadłem przy
stole, a Kicia wskoczyła na stół i zbliżyła nos do mojej twarzy, to widziałem
jej źrenice oczu wpatrzone w moje. Jej wzrok był tak ostry jakby chciała mnie
przeniknąć. Wyraźnie w jej mózgu tliły się jakieś myśli. Może przekazywała
podziękowanie za dobre życie u nas, a może prośby o coś? Myślę że ona więcej wiedziała
niż się nam wydaje?
Ostatni rok
przed śmiercią, przychodziła do mnie na noc i siadała na moim ramieniu,
dotykając prawie nosem mojej twarzy. Czyniłem nawet uniki aby nie przychodziła,
bo przy moich schorzeniach nie mogłem się pod jej ciężarem przekręcić.
Smutne było widowisko kiedy od nas odchodziła.
|
Smutne było pożegnanie żony z Kicią przed jej odejściem |
|
Moje pożegnanie z Kicią przed jej uśpieniem |
W końcówce życia
bardzo chorowała. Miała chore nerki i niesamowicie chudła. Nie pomagały wizyty
u weterynarzy. Coraz częściej spadała z kaloryfera, gdy na nim zasypiała. Nie
potrafiła wskoczyć na krzesło, a idąc chwiała się i przewracała. Smutne to było
widowisko, a kiedy przestała oddawać mocz i widać było jak bardzo cierpiała,
żona uznała że trzeba ukrócić jej cierpienie.
Teofil
Lenartowicz
Wrocław,
dnia 18 lutego 2013
Przykro mi z powodu odejścia Kicii. Była bardzo inteligentną i przyjazną kotką. Będę ją mile wspominał.
OdpowiedzUsuń