czwartek, 10 grudnia 2015

Grudniowe spotkanie Śląskiego Towarzystwa Genealogicznego



Grudniowe spotkanie Śląskiego Towarzystwa Genealogicznego.


            Odbyte 2 grudnia spotkanie ŚTG w bibliotece „Grafit” zagaił Zbigniew Ligus zapowiadając  dwa wystąpienia. W pierwszym temacie zapowiedział wystąpienie pani Doroty Kozyra na temat działalności Koła ŚTG w Mrozowie, natomiast w drugim temacie moje wystąpienie na temat notesu mojego stryja Henryka Lenartowicza. Wspomniał, że już dawno przygotowywałem się do tego, co było prawdą, bo stworzony z notesu pamiętnik istniał już od kilkunastu lat i przedstawiał męczeńską długą drogę zesłańców syberyjskich do Armii Andersa.











            Ligus udzielił głosu pani Kozyra, która na wstępie uprzedziła i przeprosiła za brak profesjonalizmu z jej strony, wynikłych z powodu tremy, a następnie w interesujący sposób opowiedziała o działalności Koła w Mrozowie. Wspomniała naszą Maję Rągowską, która zapoznała ich z programem komputerowym, a także o starszych Mrozowianach, którzy na spotkaniach opowiadali skąd przybyli, o swoich rodzinach i przeżyciach. Opierała swoje wystąpienie zdjęciami osób i dokumentami na wyświetlaczu.




            W następnym punkcie programu Ligus zapowiedział moje wystąpienie, w którym w skrótach starałem się omówić zapisaną w  notesie stryja drogę od pojmania go przez Sowietów, zesłanie do łagru na Daleki Wschód, droga do Armii Andersa, wreszcie w jaki sposób dowiedziałem się jak zginął i gdzie został pochowany. Na wstępie podkreśliłem, jak ściśle genealogia wiąże się nie tylko z rodziną, ale także z szeroko pojętą historią Polski. Wystąpienie podpierałem zdjęciami na wyświetlaczu, a także cytatami świadków z tych miejsc i czasów literatury w których stryj przebywał.
Temat był obszerny, gdyż obejmował kawał historii męczeńskiej drogi Polaków z zesłania do Armii Andersa. Moje wystąpienie trwało około godzinę i nie wszystko udało mi się zebranym przedstawić. Siedząca obok mnie żona Lidka trącała mnie pod koniec zwracając uwagę na wychodzące osoby.






Pragnę więc przeprosić wszystkich, których zanudziłem wystąpieniem. 

Tych którzy pragną poznać więcej szczegółów z historii o stryju Henryku odsyłam do obszernego tematu umieszczonego na tym właśnie blogu pod tytułem „Tajemnica pewnego notesu”. Link do wstawionego tematu jest następujący:


            Pragnę na zakończenie nadmienić, że w powyższym  temacie znajduje się kilka nazwisk, które stryj w swym notesie wymienia, a mnie nie udało się ich z identyfikować. Zdaję sobie sprawę, że od tamtych tragicznych wydarzeń upłynęło już sporo czasu, ale jeśli ktoś przypomniałby sobie, że w jego rodzinie, lub wśród znajomych istnieje takie nazwisko, to może to być ślad o kimś kto zaginął i do tej pory nie było o nim wieści.

            Jeszcze raz przepraszam słuchających za niedoskonałości mojej przydługiej opowieści.
Teofil Lenartowicz
Wrocław, dnia 10 grudnia 2015
            

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz