Refleksje
po rocznicy Powstania Warszawskiego
Pisałem w
poprzednim temacie, że rocznica Powstania Warszawskiego jest dla mnie podwójną
rocznicą, bo w tym samym dniu i o tej samej godzinie, w napaści na rodzinne
miasteczko Przecław, został przez Niemców zabity mój Ojciec. Stąd ta smutna
rocznica była dla mnie niezwykle smutna i cenna.
Po zakończeniu
II Wojny Światowej dowiadywałem się o Powstaniu Warszawskim jedynie z pieśni
powstańczych śpiewanych w chórze po kryjomu prowadzonym przez Janinę Saylhuber.
W ten sposób z pieśni pt. „Czerwone Maki na Monte Casino” dowiedziałem się, że
Polskie Wojsko gdzieś tam na zachodzie walczyło. Dla władzy komunistycznej walka
Polaków na Zachodzie była tematem tabu, za który można było ponieść smutne
konsekwencje. Informacje bieżące istniały wówczas jedynie z propagandy komunistycznej
i przez usta znajomych i przyjaciół, bo radia, telewizji, ani prasy w
pierwszych latach po wojnie nie było. W następnych latach, kiedy nie było mnie
już w rodzinnym miasteczku, rocznicę PW i śmierć Ojca przeżywałem samotnie,
gdyż rocznica PW była dalej solą w oku komunistycznej propagandy. Pamiętam
jedną z takich rocznic, kiedy miałem nocny dyżur na tajnej stacji W. Cz przy
Placu Unii Lubelskiej w Warszawie. Okna były zakratowane, zabite i zamalowane
białą farbą. Wydrapałem w rogu okna małą dziurkę przez którą widziałem sam
środek Placu Unii Lubelskiej, gdzie przed wojną stał Pomnik Lotnika Polskiego.
Niemcy z nienawiści za zwycięstwo lotnicze Żwirki i Wigury wysadzili ów pomnik
w powietrze. Stało się to natychmiast jak tylko wkroczyli w 1939 roku do
Warszawy. Później dla komunistycznej propagandy ten pomnik też był tematem tabu,
nigdy tam nie powstał nowy i nie ma go do obecnej chwili, co wydaje mi się
ogromną szkodą dla całości lotniczej historii.
Wracając jednak
do swej opowieści, ta mała wydrapana w farbie dziurka służyła mi za kalejdoskop
do przesuwających się obrazów z dnia 1 sierpnia 1944 roku.
W latach
późniejszych przeżywałem rocznicę PW samodzielnie w smutku, ale już od wielu
lat staram się publicznie spędzać ją na pieśniach i rozmyślaniach. Dziwnie, ale
chcę wówczas być w gronie osób bliskich i przyjaciół z którymi wspólnie śpiewam
powstańcze pieśni.
Z takim zamiarem
ze znajomą poszliśmy do osiedlowego budynku Centrum Aktywności Lokalnej, aby z osiedlowymi
sąsiadami świętować ten ważny dzień.
Jestem oburzony
niespodzianką jaka mnie tam zastała. Kompletnie pusta sala jedynie dwie panie
były z innego osiedla i po chwili wyszły. Jedyny z organizatorów był portier
Igor, któremu po kilku próbach udało się na ekran wrzucić z Internetu ludowy zespół
śpiewający pieśni partyzancko powstańcze z różnych okresów. Odbyło się to bez
słowa wprowadzenia, a pieśni nie zgadzały się z tekstem wydrukowanym wcześniej
na kartkach.
Wybrałem się
tam, bo wcześniej z ogłoszenia na Facebooku wynikało, że wszystko będzie zorganizowane,
będzie muzyka, pieśni powstańcze i teksty do pieśni. Napisałem w zapytaniu, że
jest to dla mnie podwójna rocznica, ze względu na śmierć Ojca. Zdziwiło mnie,
bo po kilku minutach dostałem wiadomość, że moje słowa nikt nie może zobaczyć,
bo nie jest dopuszczalna taka treść. Zdziwiłem się, bo przecież nie obraziłem
wpisem niczyich uczuć, a tylko odpowiedziałem na skierowane do mnie pytanie. Zastanawiałem
się kim jest administrator udzielający odpowiedź?
Korzystając z
informacji CAL, że organizuje wywiad mieszkańców, co do działalności CAL udałem
się tam w celu przekazania własnych uwag. Przyjęła mnie pani wysłuchując w
milczeniu moje słowa pochwalne z wcześniejszych okresów jak i krytyczne wobec
obecnych. Zapytałem też kto jest organizatorem obecnej działalności CAL i tu
dowiedziałem się, że stowarzyszenie, a na pytanie co to za stowarzyszenie
dostałem odpowiedź, że jej mąż, ona i Igor pełniący rolę portiera. Z Internetu
dowiedziałem się, że jest to Stowarzyszenie tzw. Druga Runda działająca w
Polsce i nic więcej. Imiennie nie dowiedziałem się kto prowadzi CAL osiedli
Zacisze Zalesie Szczytniki. Wiadomo mi tylko, że Stowarzyszenie Druga Runda
zajmuje parter budynku CAL, natomiast pierwszym piętrem zarządza Rada Osiedla
ZZS przez swego przewodniczącego pana Krzysztofa Zalewskiego. Brak współpracy
pomiędzy działalnością obu pięter jest piętą achillesową CAL.
Ciągle
nawiedzają mnie refleksje dlaczego byłem tak naiwny i poszedłem uświetnić
rocznicowe spotkanie do CAL. Trawi mnie pytanie, dlaczego tej naiwności nie
mieli mieszkańcy trzech znanych osiedli Wrocławia, a byłem nim tylko ja i
sąsiadka?
Przecież te
znane osiedla posiadają członków Rady Osiedlowej i Zarząd, radnych miejskich,
organizację młodzieżowe, szkołę, nauczycieli, wielu seniorów i wybitnych
postaci. Dlaczego nikt z tych postaci nie zorganizował podległych, a nawet sam
nie przyszedł na rocznicę, w której wszyscy powinniśmy być razem bez podziałów
i różnic politycznych. Czyż tak trudno zrozumieć, że rocznica PW, Konstytucji 3
Maja, czy Rocznica Niepodległości Polski 11 Listopada są najlepszymi lekcjami
patriotyzmu dla wszystkich, a szczególnie dla młodych Polaków?
Tak wygląda
jakby komuś bardzo zależało aby zniechęcić mieszkańców do korzystania z budynku
CAL, a następnie sprzedać go pod tym pretekstem deweloperom. Była by to ogromna
strata dla mieszkańców tych znanych osiedli. Budynek powinien służyć nie tylko
tym którzy za pieniądze chodzą na zajęcia, lecz wszystkim mieszkańcom, a
szczególnie młodzieży i seniorom. Aż się prosi, aby z likwidować antyspołeczną działalność w
owym budynku i przywrócić jego społeczną funkcję.
Teofil
Lenartowicz
Wrocław,
dnia 8 sierpnia 2022
Podzielam Twój smutek Teofilu
OdpowiedzUsuńoraz zniechęcenie wobec bylejakości tego CALu.
Był onegdaj szefem calu Andrzej Parszuto i go wygryźli? a działał I miał wiele pomysłów dla dzieci i seniorów. Ciekawe z jakiej "opcji" te obecna WADZE. Czyżby z ...;-(
Z tego widać, że w krótkim czasie coś tam poważnego zaszło. bo z moich tam obecności wyniosłem dobre wrażenie.
OdpowiedzUsuń