Jan Stefco „Mściciel”
Żołnierz
Wyklęty, czy zdrajca Ojczyzny?
Z okazji Dnia Żołnierza Wyklętego obchodzonego 1 marca, warto przypomnieć jedną ze zbrodni komunistycznej dokonanej 10 lipca 1946 w Dębicy. Tamtego dnia, w dzień targowy powieszono na rynku trzech młodych chłopców, a mord ten potępiono upamiętniając pomnikiem w miejscu dokonania zbrodni dnia 10 lipca 2013 roku. Napis na tablicy głosi, że pomnik postawiono w hołdzie Żołnierzom Wyklętym polskiego podziemia niepodległościowego z oddziału Narodowych Sił Zbrojnych Jana Stefki „Mściciela” Powieszeni to Józef Grębosz lat 25, Józef Kozłowski lat 21 i Franciszek Noster lat 26.
Zdjęcie trzech młodych chłopców powieszonych na szubienicy dostało się do prasy zagranicznej i było szeroko komentowane. |
Nie podchodziłbym do powyższego z większym zaangażowaniem, gdyby nie fakt, że znałem zarówno Jana Stefkę, jak i rodzinę zamordowanego Józefa Grębosza. O ile Grębosz pochodził z zacnej rodziny, z którą do dzisiaj mam znaczne kontakty, to Jana Stefkę znałem jako zdrajcę Ojczyzny, volksdeutscha naprowadzającego 1939 roku niemieckie samoloty na strategiczne cele Ziemi Mieleckiej, za co Niemcy natychmiast po wkroczeniu do Przecławia ustanowili go komisarzem gminnym, dając mu nad nią nieograniczoną władzę. Mało tego, Niemcy pozwolili mu otworzyć firmę, w której jako 15 letni chłopiec, wraz ze swoimi rówieśnikami pracowałem za darmo, jedynie za obietnicę, że nie wywiezieni zostaniemy do Niemiec na roboty, co okazało się nie prawdą, bo po jakimś czasie złapany w łapance uciekłem z transportu do Niemiec. Mam też w pamiątkach dokument z początku stycznia 1940 roku z podpisem Jan Stefko Komisarz gminy, co jest dowodem że Niemcy natychmiast po wkroczeniu do Przecławia 8 września 1939 roku zawiesili władze gminy ustanawiając Stefkę komisarzem.
Pomnik postawiony na rynku w Dębicy |
Tablica z napisem na pomniku |
Obecnie kiedy patrzę na napis, który głosi Stefkę jako walczącego o Polskę patriotę, budzi się we mnie ogromny sprzeciw, jak można do takiego skandalu dopuścić. Tym bardziej że 10 lipca 2020 roku Prezydent Rzeczypospolitej Polski Andrzej Duda złożył hołd pod pomnikiem chyląc czoło i składając wieniec. O ile powieszeni trzej młodzi chłopcy zginęli oszukani przez Stefkę, to odrazę budzi fakt umieszczenia nazwiska Stefki na tablicy pomnika.
Prezydent Polski Andrzej Duda składający wieniec pod pomnikiem w Dębicy 10 lipca 2020 roku |
Nie mam pretensji do prezydenta, lecz do ludzi świadomie doprowadzających do kłamstw, bo przecież dużo faktów znajduje się w archiwach. Nie należy ich tylko pomijać. Przykładem rozprawa doktorska autorstwa Jana Szczygła, która w 2014 roku ukazała się w Instytucie Jana Pawła II w Krakowie, w której Stefko staje się bohaterem oddziału partyzanckiego Narodowych Sił Zbrojnych. Pominięto w niej działalność Stefki za okupacji niemieckiej tak jakby on z księżyca spadł do PRL-lu, ograniczając jego działalność, że był wójtem w Przecławiu, co w samym sobie było już nie prawdą. Wystarczyło, że w rozprawie doktorskiej nie przytoczono zeznań świadków z powiatu mieleckiego, a tylko Dębicy, Kolbuszowej i Rzeszowa, a przecież największego napadu bandyckiego dokonał Stefko na Przecław będący w powiecie mieleckim. Nie wierzę, że w archiwach ubeckich nie ma zeznań Alojzego Popiela i jego żony Bronisławy na których dom napadł ze swoją bandą Stefko. Podobnie zeznań milicjantów rdzennych Przecławian na których posterunek także napadł Stefko. Również zeznanie Moskala którego porwanego przez Stefkę wraz z Bronisławą Popiel odbiło KBW z bezpieką z rąk bandy Stefki w Grudnej Górnej dwa dni po napadzie na Przecław. Oni wszyscy wiedzieli dokładnie kim był Stefko za okupacji Niemieckiej w Przecławiu. Dla mnie jest to celowa manipulacja aby uświetnić patriotyzm i walkę NSZ z komunistyczną władzą. Większością oddziałów partyzanckich walczących z komuną, to była Wolność i Niezawisłość (WiN) powstała po rozwiązaniu AK.
Podobną próbę obrony przed zarzutami pod adresem Stefki, odnajdziemy w przypisie na stronie 98 książki pt. Trzy Konspiracje Aleksandra Rusina, gdzie autor powołuje się na relację Maksa Jarosza. Twierdzi on, że było dwóch o nazwisku Stefko w Przecławiu, zdradzieckie czyny zwalając na jednego, a oczyszczając Jana Stefkę „Mściciela” Tylko że Maks Jarosz jest zbyt młody i nie należał do grupy chłopców takich jak ja, Edward Grębosz, Julian Grębosz, Leszek Muniak, Czesław Bukowy i wielu innych, którzy z Wisłoki wiosną wycinali wiklinę i spławiali ją wiązkami w dół rzeki. Wszyscy wiedzieliśmy kim był Jan Stefko. Podobnie wiedział to samo dowódca Oddziału AK i WIN Aleksander Rusin – Żołnierz Wyklęty z którym przeprowadziłem na temat Stefki sporo rozmów po wojnie, kiedy nie znaliśmy losów Stefki i zastanawialiśmy się co się z nim stało. Dopiero kiedy w Internecie ujawniłem jego zbrodnicze czyny z lat okupacji niemieckiej, odezwała się rodzina Stefki starająca się wysondować co o nim wiem, a następnie bronić, że go szkaluję. Niejaki wnuk Stefki Wolanin twierdził w mailu, że dziadek zginął na Podhalu z rąk bezpieki Po czym nastąpiło milczenie, a następnie próby upamiętnienia swego przodka. Doszło do tego, że w Dębicy tzw. Dębiccy Patrioci zaczęli czcić Jana Stefkę nosząc na koszulkach jego podobiznę.
Obecnie znając dane z publikacji i własnych znanych faktów, pragnę je przedstawić i zakończyć pisaninę o Janie Stefko „Mścicielu”
Wynika z powyższych, że gdy w 1944 roku nadciągała na Ziemię Mielecką Armia Czerwona, to Stefko uciekł przed odpowiedzialnością i wrócił w rodzinne stronach Bielska, gdzie natychmiast bo w styczniu 1945 wstąpił do PPR i udając w tworzących się strukturach PRL aktywnego komunistę wprowadzał reformę rolną. Niestety nie udało mu się ukryć zbrodniczej działalności na rzecz niemieckiego okupanta z terenu Przecławia i innych. Został aresztowany przez bezpiekę w marcu 1945 roku i osadzony w krakowskim więzieniu na Montelupich, z którego udało mu się po kilku miesiącach zbiec. Sąd w Tarnowie wydał na niego zaocznie wyrok 10 lat więzienia. Wiadomo że nie chodziło o przestępstwa dokonane w PRL-u, bo był aktywnym członkiem PPR. Był po prostu zbirem działającym na rzecz Niemców i zdrajcą ojczyzny.
Stefko po ucieczce z więzienia nie mając wyjścia, wrócił na Rzeszowszczyznę, lecz nie do Przecławia, bo tam go znano, a w okolice Brzozowa, gdzie wraz ze swoją towarzyszką życia Władysławą Wolanin organizował bandycką grupę udając polskiego partyzanta. Po zebraniu uzbrojonej bandy liczącej 36 osób wtargnął do miasteczka Przecław na rabunek. Znał struktury Przecławia i wiedział, gdzie się obłowić. Prawdopodobnie nie tylko się obłowić, ale również zemścić. Tak jak on w Przecławiu był z ramienia Niemców głową całej gminy, tak z ramienia komunistów był po wyzwoleniu Alojzy Popiel, który oprócz władzy miał nadzór nad majątkiem Reyów, z którego sporo się obłowił. Domyślam się, że chodziło Stefce także o zemstę na Popielu, który prawdopodobnie doniósł na Stefkę, gdy ten wstąpił do PPR co spowodowało aresztowanie Stefki i wyrok 10 lat więzienia. Stefko nie zastał Popiela w domu podczas napadu, więc porwał i uprowadził jego żonę, oraz ich sąsiada Józefa Moskala.
Trudno dzisiaj ocenić jaki cel miał Stefko po dozbrojeniu oddziału w zrabowaną broń na posterunku MO w Przecławiu i nie tylko, oraz spory arsenał majątku u Popiela, majątku PGR, kilku innych osób i uprowadzonych zakładników. Przypuszczam, że chciał się przebić przez Czechosłowację na zachód, a stamtąd do swoich niemieckich mocodawców.
Póki co bezpieka go poszukiwała i nie dlatego, że walczył z komunistycznym reżimem, bo przecież wtopił się w aktywistę partyjnego wstępując do PPR i wprowadzając reformę rolną, lecz za przestępstwa na rzecz niemieckiego okupanta za które miał wyrok 10 lat ciupy.
Po napadzie na Przecław oddział z łupem i zakładnikami nocą przez Podole i Korzeniów i Bobrową przemaszerował przez Dębicę, gdzie w Grudnej Górnej gmina Brzostek zatrzymali się na odpoczynek. Kiedy następnego dnia wyruszyli w dalszą drogę, zorientowali się że otacza ich bezpieka wraz z wojskiem KBW. Ostrzelali się, ale otaczający mieli znaczniejsze siły więc ruszyli do ucieczki. Zabito czterech ludzi Stefki, kilku pojmano, uwolniono zakładników i przejęto zrabowane łupy. Natomiast Stefko chociaż ranny w rękę wtopił się w innych i uciekł. Pokazał w teczce zrabowane skóry i oszukał bezpiekę mówiąc że idzie do szewca. Tą relację otrzymałem od Aleksandra Rusina ps. „Rusal” potwierdzoną przez rodzinę Gręboszów. Z schwytanych członków bandy oprócz trzech powieszonych dwóch dostało inne kary śmierci, a wielu pozostałych kary więzienia.
Końcowym akordem było, że Stefko chociaż ranny w rękę dotarł na Podhale i wstąpił do oddziału NSZ Józefa Kurasia, ściągając za sobą kilku innych ze swej bandy. Tak się zasłużył i zdobył zaufanie Kurasia, że stał się jego zastępcą. Kuraś na Podhalu stworzył, bardzo silną organizację partyzancką NSZ, walczącą z reżimem komunistycznym o liczebności kilkuset osób, a ich oddziały rozsiane były po całym Podhalu. Nie długo jednak Stefko cieszył się zaufaniem Kurasia, bo ten odkrył prawdziwe jego oblicze i kazał go jesienią 1946 roku rozstrzelać. W prawdzie w publikacjach nie podano przyczyny likwidacji Stefki, ale sądzę zrobiono to celowo by nie wymazać bohaterstwa Stefki jako dowódcy oddziału NSZ.
I taki był prawdziwy koniec Jana Stefki „Mściciela” u którego firmie ciężko pracowałem jedynie za obietnice, że obroni mnie przez wywózką do Niemiec na roboty. Mój Ojciec pisał w pamiętniku, że miał na sumieniu śmierć Żydówki i Ukraińca schwytanego z ucieczki. Nie podał tylko nazwiska Stefki, bo bał się pozostawić ślad w pamiętniku. Powiedział tylko jego nazwisko.
Miałem niecałe 15 lat, kiedy pracowałem w firmie Jana Stefki. Nie słyszałem wówczas żadnej pozytywnej opinii o nim, a te które były wyolbrzymione w szczegółach, w głównych wątkach były prawdziwe.
Poczytajmy też temat o Stefce zawarty w Tygodniku Przegląd.
https://www.tygodnikprzeglad.pl/niezlomny-volksdeutsch/
Teofil Lenartowicz
Wrocław, dnia 26 lutego 2022 roku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz