Refleksje
minionego roku
Tak się w życiu składa, że miniony czas
nakłania do refleksji. Sięgamy pamięcią nie tylko wstecz, ale także
zastanawiamy się, jaka nas czeka przyszłość. Człowiek dobijający do końca
podziałki własnego życia, niewiele oczekuje od przyszłości. Posiada natomiast
długą, albo bardzo długą, podziałkę lat z przeszłości, do której często wraca.
Moje życie rozpoczęło się kilkanaście
lat przed wojną i dopełniało się w bardzo trudnym wojennym i powojennym
okresie, co zdecydowało o całym moim późniejszym życiu. Utrwaliłem je na
osobnych kartach wspomnień, bez względu na to, jaki spotka je los. Każdy
człowiek jest kowalem własnego losu, jeśli oczywiście Stwórca da mu odpowiedni
zapas sił i zdrowia. Każdy ma sukcesy, jak i każdy popełnia błędy.
Mam ogromną osobistą satysfakcję, że
moje życie dopełniło się w lotnictwie, a dokładnie w przodującym zakładzie
przemysłu lotniczego w Mielcu, w czasach największego jego rozkwitu tj. w
latach 1955-1985. Dodam do tego, że byłem w centrum wydarzeń wszystkich
produkowanych wówczas w Mielcu niemal 20 tysięcy różnych typów samolotów. Z
podległymi mi na wydziale 57 „Start” mechanikami ERNO przeprowadzałem próby
przed lotem i po locie usuwając usterki na samolotach produkowanych seryjnie, w
ilości około 50 sztuk miesięcznie.
Z samolotami MiG 17PF, TS-11 Iskra,
AN-2, Dromader i Belphegor zwiedziłem wiele egzotycznych krajów i ZSRR. Poznałem
świat i ludzką biedę co dało mi ogromny zasób wiedzy na życie człowieka.
Dodając od dziecięcych lat przeżycia z wojny i powojenne trudy, z których
wyzwoliła mnie jedynie opatrzność, mógłbym życiowymi wydarzeniami obdzielić
trójkę mężczyzn. Może to nieskromne co powiem, ale wspominając wydarzenia z
przeszłości podziwiam sam siebie, że udawało mi się wychodzić cało, w
sytuacjach bez wyjścia.
Wśród refleksji nachodzą mnie porównania
z moimi rówieśnikami idącymi po wojnie do szkół i na studia. Dotyczy to nie
tylko moich kolegów z młodości, ale także późniejszych znajomych. Niemal z
zazdrością słuchałem o ich studiach, jak szkolili się w Aeroklubach, wyrastali
na pilotów i osiągali kierownicze stanowiska. Ja takich możliwości nie miałem. Było
tak dlatego, że ich młodzieńcze życie spełniało się inaczej niż moje. Mieli
rodziców, dzięki czemu nie musieli po wojnie tak walczyć o kawałek chleba, jak
ja z moją Mamusią. Kiedy oni chodzili do szkół i na studia, moim sukcesem było
zdobycie pozycji listonosza. Jak udało mi się zostać po szkole teletechnikiem,
to wpadłem z deszczu pod rynnę i nie pozwolono mi studiować, abym nie miał
kontaktów do zdrady tajemnic państwowych.
Mijający rok nakłania do refleksji nad
własnym życiem. Wspominam wydarzenia i ludzi, z których jednych podziwiam,
innym współczuję. Podziwiam wielu wspaniałych mieleckich pilotów i mechaników. Z historii mieleckiego lotnictwa podziwiam Braci Działowskich
uważając ich za wielkich. Znam wielu zasłużonych ludzi w skali kraju, ale
niewielu z nich pochodzi z takich dołów społecznych jak obaj Bracia. Moja
fascynacja wynika właśnie z świadomości trudów ich życia.
Ze znanych mi mieleckich bohaterów z
okresu walki o niepodległość Polski podziwiam Aleksandra i jego żonę Marię
Rusin, stawiając ich zasługi, walkę i 17 lat cierpień przed wszystkimi
pozostałymi bohaterami Ziemi Mieleckiej.
Współczuję tym, którzy sami uważają się
za wielkich, mierząc swoją wielkość stopniem awansu i literami przed nazwiskiem,
a w efekcie są miernotami, szkodzą decyzjami społeczeństwu, nie widząc więcej poza własnym
nosem.
Radością napawa widok pięknienia w mojej
Małej Ojczyźnie Przecławia i Mielca. W Przecławiu wyrósł Dom Kultury na miarę
XXI wieku, a w Mielcu piękna biblioteka, która zachwyciła mnie wielkością i
wystrojem w dniu otwarcia.
W miasteczku Przecław, w większości z funduszy własnych, wybudowano piękny Dom Kultury |
Wnętrze przepięknej biblioteki publicznej w Mielcu, oddanej do użytku w listopadzie 2019 |
Jak wyżej |
Jak wyżej |
Jak wyżej |
Bracia Działowscy - Stanisław i Mieczysław |
Żałować należy, że
informacja o uroczystości nie dotarła do szerokich rzesz Mielczan, nawet
zrzeszonych w Klubie Miłośników Lotnictwa pilotów i mechaników, a tylko
wybranych. Żal także, że w ubiegłym roku na 100-lecie Niepodległości Polski nie wspomniano o Braciach
Działowskich. Poskutkowały dopiero słowa posłanki Krystyny Skowrońskiej powiedziane
o Braciach D. z mównicy sejmowej kilka miesięcy temu.
Z wdzięcznością i
podziękowaniem zwracam się do Pani Krystyny. Serdecznie dziękuję i wierzę że
robię to w imieniu wszystkich
kochających tradycje lotnicze Mielca, bo to Pani słowa spowodowały, że
odpowiedni ludzie zrozumieli konieczność uczczenia Braci D. Ani moje, ani
wieloletnie starania śp. Miecia Działowskiego juniora nie odniosły takiego
skutku. Pani autorytet potwierdza, że jest Pani najskuteczniejszą mielecką
posłanką wszech czasów.
Mógłbym zakończyć w tym
miejscu refleksyjny temat, ale podzielę się jeszcze nawiedzanym mnie marzeniem.
Otóż marzy mi się, aby przyszłość przyniosła następującą opowieść.
Gdzieś daleko w Polsce,
lub na końcu świata w 2118 roku, spotkali się młodzi ludzie i opowiadają kim są
i skąd pochodzą. Warszawiak szczyci się pochodzeniem ze stolicy, Wrocławianin
pochodzeniem ze stolicy Dolnego Śląska, Krakowianin Wawelem itd. Natomiast
Mielczanin oświadczył, że pochodzi ze stolicy lotnictwa czemu nie może dorównać
żadne inne miasto.
- Dlaczego? Pytają
pozostali.
- Dlatego, że żadne
miasto nie zbudowało tyle samolotów co w Mielcu, a w dodatku od 200 lat posiada
tak wspaniałą lotniczą historię, której nie znajdziecie nigdzie na świecie.
- A cóż to za historia?
Pytają śmiejąc się.
- Tą historią są
ludzie, którzy pomimo małego miasteczka tak zauroczyli się lotnictwem, że
właśnie tam powstał największy zakład lotniczy w Polsce. Odpowiedział
Mielczanin.
- To niemożliwe, 200
lat temu w takim kilkutysięcznym miasteczku i pod zaborem austriackim żyli prymitywni
ludzie nie wiedzący, że można latać w powietrzu. Powiedział jeden z nich.
- Trudno w to uwierzyć,
ale stało się to dzięki dwom wspaniałym chłopcom, których tak zauroczyło lotnictwo, że posiedli wszelkie lotnicze arkana. Będąc w wojsku konstruowali, budowali samoloty i stając się pilotami latali na własnych konstrukcjach zdobywając w konkursach czołowe krajowe nagrody. Ich sława rozrosła się na
całą Polskę. Tak sukcesami zaszczepili w swoim rodzinnym mieście lotnictwo, że władze centralne tworząc COP usytuowały właśnie w ich mieście przemysł lotniczy, budując tam Polskie Zakłady Lotnicze (PZL) Powiedział Mielczanin.
Zdziwionym słuchaczom
opowiedział całą piękną historię Braci Działowskich, a żeby nie być gołosłownym jako
dowód pokazał im książkę z tamtych czasów. Koniec opowieści.
Książka mojego autorstwa, w której skrótowo opowiedziałem lotniczą historię Mielca |
Powyższa opowiastka nie
będzie wówczas fikcją, kiedy wstępujący w świat młodzi ludzie będą znali
historię swojego miasta i będą dumni z ludzi, którzy wynieśli ich miasto na
wyżyny. Aby tak się stało należy zmusić odpowiednie służby samorządowe, szkoły,
lokalne organizacje typu TMZM, PROMLOT i inne do ciągłego wdrażania lotniczej
historii miasta. W rocznicowych obchodach muszą istnieć ważne lotnicze treści historyczne,
nawet legendy które rozgłoszą mielecką historię. Żałować należy, że tak się dotąd nie
działo. Powiem wprost, lotnicza historia miasta nie jest znana w Mielcu nawet
przez tych, którzy powinni ją znać.
Jestem pomimo wszystko optymistą i uważam, że początek
został zrobiony poprzez pośmiertne uhonorowanie Braci D. Pozostaję więc z nadzieją, że nastąpiło przebudzenie, co spowoduje spełnienie powyższej opowieści, czego serdecznie
swojej Małej Ojczyźnie z Nowym Rokiem 2020 życzę.
Teofil
Lenartowicz
Wrocław,
dnia 30 grudnia 2019
Panu Teofilowi i Wszystkim Mielczanom serdecznie gratuluję i kontynuacji tych pięknych tradycji w roku 2020 i w wielu latach następnych z całego serca życzę.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Pańska wytrwała praca nad dziełem upamiętnienia historii lotnictwa w Polsce i Mielcu, a także niezłomna jednak walka o pamięć o wybitnych Polakach przyniosła piękne owoce. Marzy mi się więcej osób takich jak Pan, dla naszych małych Ojczyzn.
OdpowiedzUsuńPiękny tekst, Panie Teofilu.
OdpowiedzUsuńPozwolę sobie zamieścić link do niego na stronie Rady Seniorów Lotnictwa.
Pozdrawiam serdecznie i Noworocznie,
Leszek Mańkowski
Mietek Przybylski, 01.01.2020
OdpowiedzUsuńTeofil, piszesz o trudnych, ale pięknych sprawach związanych z historią lotnictwa, Twoją osobistą, i historią Twojego miasta. Pięknie namalowałeś tamten czas i rzetelnie przedstawiłeś swój portret.Marzy mi się, abyś takich refleksji podarował nam /braci lotniczej/ więcej.
Serdecznie pozdrawiam, życzę dalej sportowej wytrwałości i pomyślności w Nowym Roku, Miet. Przybylski
Serdecznie dziękuję za wszystkie tak mile wyrażone słowa. Są dla mnie najwyższą nagrodą i potwierdzeniem że to co robię jest słuszne i warte kontynuacji.
OdpowiedzUsuń