Mielec
jest piękny, ale jego lotnicza historia jeszcze piękniejsza
Mało znajdziemy na świecie miast, czy
miejsc, które posiadają tak piękną lotniczą historię jak Mielec.
Czyż nie jest to piękne, pouczające i zachęcające do działania, kiedy młody chłopiec zauroczony obiektem latającym poświęca swoje życie lotnictwu? Ucieka do obcego kraju, gdzie zdobywa pierwsze podstawy awiacji, a następnie wraca wstępując do wojsk lotniczych w wyzwolonym od zaborców Kraju. Ściąga za sobą swego brata i wspólnie konstruują obiekty latające, budują je, następnie oblatują, stają się pilotami i zdobywają prestiżowe krajowe nagrody. Lotnicza krajowa prasa zachwyca się ich sukcesami. Rodzinne miasto Mielec czci swych bohaterów, rozbudzając w mieszkańcach lotniczą świadomość.
Czyż nie jest to piękne, pouczające i zachęcające do działania, kiedy młody chłopiec zauroczony obiektem latającym poświęca swoje życie lotnictwu? Ucieka do obcego kraju, gdzie zdobywa pierwsze podstawy awiacji, a następnie wraca wstępując do wojsk lotniczych w wyzwolonym od zaborców Kraju. Ściąga za sobą swego brata i wspólnie konstruują obiekty latające, budują je, następnie oblatują, stają się pilotami i zdobywają prestiżowe krajowe nagrody. Lotnicza krajowa prasa zachwyca się ich sukcesami. Rodzinne miasto Mielec czci swych bohaterów, rozbudzając w mieszkańcach lotniczą świadomość.
Mimo należytych środków finansowych zbudowali
około 10-ciu udanych konstrukcji i tylko II Wojna Światowa przerwała ich
passę. To dzięki nim decyzja zbudowania przemysłu lotniczego w
powstającym Centralnym Okręgu Przemysłowym wypadła na Mielec, gdyż docenił ich działania płk Ludomił Rayski.
Decyzja nie mogła być inna, gdyż Mielec spełniał warunki co do miejsca lokalizacji. Zadecydowało zaangażowanie
lotnicze władz miasta rozbudzone sukcesami dwu braci.
W mundurze płk Ludomił Rayski. Z dyplomem w ręku stoi Mieczysław Działowski |
Stanisław i Mieczysław - Bracia Działowscy |
To im Mielec zawdzięcza, że z zaściankowego
4 tysięcznego miasteczka Mielec stał się przemysłową potęgą lotniczą. Jeszcze
przed II Wojną Światową zbudowano tam Polskie Zakłady Lotnicze, lotnisko,
osiedle mieszkaniowe i odleciały stamtąd pierwsze samoloty PZL Łoś 37B. Po II
Wojnie Światowej nastąpił dalszy rozwój i Mielec zachwycił ilością i jakością odlatujących w świat samolotów.
Ci dwaj bracia to Stanisław i Mieczysław
Działowski. Stanisław w czasie II Wojny Światowej dotarł z wojskiem do Wielkiej
Brytanii, gdzie latając został w walce zestrzelony i zmarł z odniesionych
ran. Mieczysław przeżył wojnę i mieszkał
w Mielcu, a za rządów komuny wyrzucony został z Aeroklubu, nie pozwolono mu
latać, ani wstępować na lotnisko. Był przecież sanacyjnym wojskowym pilotem,
a jego brat Stanisław walczył i zginął w obcym wrogim kraju. Dopiero
Solidarność w 1981 roku przypomniała sobie o Braciach Działowskich i gazeta
Głos Załogi zamieściła szeroki wywiad z Mieczysławem.
Wystawa awionetek Braci Działowskich w Poznaniu |
Od tamtej pory i do dzisiaj o
Działowskich zapomniano. Jedynie Aeroklub Mielecki przyjął nazwę Braci
Działowskich i jedna szkoła przyjęła nazwę Stanisława Działowskiego. Pozostaje
jednak pytanie, co dalej dzieje się z pamięcią o Działowskich?
W ubiegłym roku 2018 czciliśmy 100-lecie
Niepodległości Polski, a w Mielcu ogłoszono obchody 80-lecia przemysłu
lotniczego nie wspominając o Działowskich. Zbliżało się w ramach obchodów
święta lotnictwa VIII Spotkanie Lotniczych Pokoleń Mielca. Była to wspaniała
okazja, aby obchodzić 100-lecie lotnictwa w Mielcu. Niestety tego nie zrobiono.
Pisałem i przypominałem organizatorom wcześniej, aby nie zmarnowali okazji dla
uczczenia 100-lecia lotnictwa w Mielcu łącznie ze 100-leciem Niepodległości
Polski. Jedynie co zrobił prezes TMZM Janusz Chojecki, to z mównicy na VIII
Spotkaniu Pokoleń ogłosił, że zostanie rozważona moja propozycja.
Jestem starym Mielczaninem, ale nie
mieszkam w Mielcu. Przyjechałem z Wrocławia na uroczystość 100-lecia
Niepodległości Polski z nadzieją, że uświetnione zostanie 100-cie lotnictwa
wspomnieniem o Braciach Działowskich. Niestety nie zrobiono tego. Ten sam
Janusz Chojecki otwierając w mowie powitalnej uroczystość 11 listopada w Sali
Królewskiej, ani słowem nie wyraził czci dla Działowskich, a tym samym
100-lecia mieleckiego lotnictwa.
Historia lotniczego Mielca jest taka
piękna, wzruszająca i aż chwytająca za serce. Zaczyna się 11 listopada 1918
roku, kiedy przyjeżdża z Wiednia do rodzinnego Mielca młody Stanisław
Działowski i oznajmia na łożu śmierci swemu ojcu Walentemu Działowskiemu, że
jest wolna Polska. Walenty, inwalida z powstania 1863 roku, umiera ze słowami
na ustach. To teraz synu mogę umrzeć. Data jego śmierci 11.11.1918 jest zawarta
na pomniku cmentarza przy ulicy Sienkiewicza. Natychmiast młody Działowski
wstępuje w Krakowie do tworzącego się batalionu lotniczego wchodzącego w skład II
Pułku i tak zaczyna się opisana na wstępie działalność lotnicza Braci
Działowskich.
To nie są żadne bzdury. Działalność
Braci Działowskich od szybowca „Bydgoszczanka” do wielu konstrukcji awionetek
DKD została opisana w wielu publikacjach. W księdze konstrukcji lotniczych
Andrzeja Glassa znajdziemy rysunki awionetek DKD. O Działowskich rozpisywała
się przed wojną prasa lotnicza „Młody Lotnik”, „Ku czci poległych lotników” i
wiele innych publikacji. W książkach „M jak Mielec” „Bracia Działowscy” i mojej
„100 lat przygody Mielca z lotnictwem” a także w „Encyklopedii Miasta Mielca” i
innych znajdziemy wiele potwierdzeń, że Bracia Działowscy byli wielkimi ludźmi
zasłużonymi dla Mielca.
Fakt, że nie czciliśmy rocznicy 100 lat
lotniczego Mielca jest okradaniem mieleckiego społeczeństwa z historii i jest
przestępstwem za które organizatorzy ubiegłorocznych obchodów powinni ponieść
odpowiedzialność. Kiedy przypominałem organizatorom przed obchodami o uczczenie
Braci Działowskich potraktowany zostałem mówiąc delikatnie bardzo nie ładnie. Podobnie
odniósł się do mnie dyrektor Muzeum Oborskich Jerzy Skrzypczak. Poczuli się
niemal obrażeni, że zwracam im uwagę. Jestem prostym człowiekiem i nie domagam
się wiele, ale zwykła przyzwoitość obowiązuje każdego.
Ciśnie mi się na usta wiele pytań. A
mianowicie, gdzie są Władze Miasta, które będąc współorganizatorem obchodów
100-lecia obchodów odzyskania niepodległości także przegapiły ten fakt.
Dlaczego nie zareagował Aeroklub Mielecki, który ma w nazwie Braci
Działowskich? Czy lotnictwo tak bardzo przejadło się Mielcowi, że stara się o
nim zapomnieć?
Ginie przepiękna lotnicza historia
Mielca. Zginęły lotnicze pamiątki z SCK Mielca. Zlikwidowano modelarnię
prowadzoną przez rozkochanego w lotnictwie pilota doświadczalnego Zygmunta
Osaka. Piękne modele samolotów budowane pod okiem znanego mi pilota poszły
niemal na złom. Pozbawiono młodzież kontaktu z lotniczym fachem. Nie ujrzała
światła dziennego Kronika Pilotów Doświadczalnych stworzona przez legendę
mieleckiego lotnictwa Tadeusza Gołębiewskiego. Znam historię owej Kroniki,
która po śmierci jej autora z bólem dotarła do Mielca. Znajduje się w posiadaniu
Aeroklubu Mieleckiego Braci Działowskich. Gołębiewski zawarł w kronice tak
piękną historię pilotów doświadczalnych nie tylko Mielca, ale wszystkich kręgów
lotniczych Polski, że aż się prosi, aby udostępnić publicznie zawarte w niej
dokumenty i lotniczą historię. Jestem członkiem sekcji historycznej owego
Aeroklubu i opublikowałem na swoim blogu szereg zdjęć kroniki. Zaangażowałem
się w działania, aby jak najszybciej stworzyć kopię elektroniczną i upublicznić
ją w Internecie. To co się stało zakrawa na farsę, bo prezes Aeroklubu zakazał
udostępniania mi kroniki w celu skanowania. Powód - obraził się na mnie.
Wierzyć się nie chce jakie głupie
argumenty tłumią ludzką inicjatywę. Czy Władza Miasta nie powinna wziąć się
ostro, za wszystkie podobne negatywne działania niszczące lotniczą historię
Mielca? Dlaczego nie docenia się, że tak piękna historia promuje miasto. Taką
lotniczą historią powinno się miasto i jej mieszkańcy szczycić. Powinno się ją
rozgłaszać i nieść daleko w świat, bo jest w swej prostocie piękna i
pouczająca. Kiedy opowiadam ową historię w środowiskach Wrocławia i piszę o
niej publikując w Internecie dostaję wiele pozytywnych komentarzy.
Oczekuję odpowiedzi i sądzę, że wielu
Mielczan także jej oczekuje. A mianowicie, jaka była decyzja, że nie czczono
100-lecia lotnictwa w Mielcu wraz ze 100-leciem Niepodległości Polski? Taka
odpowiedź powinna paść na zbliżającym się IX Spotkaniu Lotniczych Pokoleń.
Przecież taka piękna historia promuje rozwijający
się Mielec i aż się prosi, aby ją rozgłaszać obchodząc rocznicę.
Jeśli życzymy sobie przejrzeć wybrane przeze mnie historyczne dokumenty Braci Działowskich, to kliknijmy poniżej na link.
https://drive.google.com/drive/folders/1t-FFJCQ_bKnVn_Hm9dRzal-16J524TT1?usp=sharing
Jeśli życzymy sobie przejrzeć wybrane przeze mnie historyczne dokumenty Braci Działowskich, to kliknijmy poniżej na link.
https://drive.google.com/drive/folders/1t-FFJCQ_bKnVn_Hm9dRzal-16J524TT1?usp=sharing
Teofil
Lenartowicz
Mielec, dnia 12
sierpnia 2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz